Jakie są różnice wizualne miedzy ikona MB Włodzimierskiej a Fiodorowskiej? Ja niestety tych roznic na oko nie widzę, są one dla mnie niemal ze identyczne, skąd takie podobieństwo? Olga

Na pozór obie te ikony są niemal identyczne, jednak różnice występują. Szczególnie dotyczy to układu nóg Dzieciątka (zwłaszcza lewej, która na Włodzimierskiej ikonie jest skierowana podeszwą w kierunku patrzącego) i prawe dłoni Matki Bożej (we Włodzimierskiej ikonie dłoń jest pełna, zaś w ikonie Fiodorowskiej nie (są tam różne warianty dotyczące liczby widocznych palców). Ponadto w ikonie Fiodorowskiej bardziej niż we Włodzimierskiej da się odczuć ruch Dzieciątka jakby próbującego opierać się nóżkami o Matkę, by wspiąć się na Nią.

Kategorie: ikonografia, Jarosław Charkiewicz



Ostatnio w warszawskiej katedrze odbyła się chirotonia diakońska. Podczas tej uroczystości przyszły diakon miał szaty w kolorze złotym jak pozostali duchowni. Dlaczego były złote, a nie białe jak zazwyczaj? Darek

Kolor złoty (żółty) jest zwykłym kolorem niedzielnym. Natomiast szaty koloru białego nakładane są przez duchownych w dni wielkich świąt (Wielkanoc, Boże Narodzenie, Chrzest Pański i in.), i okres poświąteczny.

Kategorie: ks. Andrzej Kuźma, liturgika



Czy nasi bliscy zmarli „wiedzą” o nas i czy nas „słyszą” w sensie duchowym? Czy możemy „rozmawiać” z nimi w sensie duchowym, np prosić o wstawiennictwo za nas/ czy jest to zarezerwowane wyłącznie dla Świętych kanonizowanych? Czy – jeśli dla Boga nie ma umarłych – są oni blisko nas? Czy okres 40 dni po śmierci (kiedy dusza człowieka poddawana jest mytarstwom) jest czasem w którym możemy jeszcze próbować „polepszyć” los naszych bliskich, a po sądzie indywidualnym jest to już niemożliwe? Czy ten czas jest tylko swego rodzaju symbolem dla żyjących, a dzięki modlitwom żywych taka „zmiana położenia zmarłych” jest możliwa w dowolnym momencie wybranym przez Boga? Iwona

Przede wszystkim trzeba powiedzieć, że życie „po tamtej stronie” pozostaje dla nas tajemnicą, w tym się chyba również wyraża mądrość Boża. Naturalnie, że prosić o wstawiennictwo przed majestatem Bożym możemy osoby, które są (były) nam bliskie i które odeszły. Święci, których Cerkiew kanonizowała są dla nas orędownikami przed Bogiem, ale osoby nam bliskie również mogą być takimi orędownikami. Okres 40 dniowy po odejściu osoby jest szczególnie ważnym, abyśmy wznosili nasze modlitwy za tę osobę. Cerkiew ustanowiła szereg dni w roku, kiedy modlimy się z zmarłych. Są to zmarli, którzy niejednokrotnie bardzo dawno temu odeszli z tego świata. Wierzymy, że nasze modlitwy przyczyniają się do ich zbawienia przez cały czas oczekiwania na Sąd ostateczny. Prośba, którą wznosimy śpiewając „wiecznaja pamiat”, odnosi się przede wszystkim do pamięci modlitewnej, która nie ma czasu ograniczonego jakimiś ramami.

Kategorie: ks. Andrzej Kuźma, wiara, życie duchowe



Z czegoś wynika różnica między kościołem Zachodu a Wschodu w uznawaniu Świętego Archanioła Uriela? Joanna

W prawosławiu archanioł Uriel zaliczany jest do grona ośmiu archaniołów, których pamięć jest obchodzona 8/21 listopada. Ogólnie cieszy się dużym szacunkiem wśród prawosławnych i występuje szereg ikon z jego wizerunkiem. W Kościele zachodnim w VIII w papież rzymski Zachariasz zakazał kultu archanioła Uriela. Jako powód wskazuje się na to, że jego imię występuje w księgach deuterokanonicznych Starego Testamentu, tzn. w księgach nie do końca uznawanych za kanoniczne. W starożytności prawdopodobnie dochodziło do nadużycia kultu Uriela i dlatego zaistniała taka decyzja papieża i tak pozostało.

Kategorie: historia, ks. Andrzej Kuźma, pozostałe



Mam pytanie odnośnie chrztu. Mój mąż jest katolikiem, ślub braliśmy w Cerkwi, nasze dziecko jest ochrzczone w Cerkwi. Chcemy mieć więcej dzieci, ale nurtuje mnie sprawa chrztu. Oczywiście będzie to Sakrament w Cerkwi, mam znajomych prawosławnych, ale co jeśli nie zgodzą się zostać chrzestnymi? Co w sytuacji gdy ewentualnie do chrztu córki będzie chrzestny prawosławny a chrzestna katoliczka? Odwrotnie niż jest to przyjęte? Co jeśli nie uda nam się poprosić chrzestnych prawosławnych? Czy jeśli dwie osoby będą katolikami odmówi nam batiuszka chrztu? Zależy mi aby nasze dzieci były wychowywane w wierze prawosławnej. Agata

Znalezienie rodziców chrzestnych dla dziecka prawie zawsze jest znaczącym wyzwaniem. Posiadanie dzieci jest błogosławieństwem Bożym, niemniej jednak nie wszystko możemy zaplanować i z pewnością wiele rzeczy w życiu toczy się nie tak jak wcześniej planowaliśmy. Jeśli będą dzieci, to znajdą się też rodzice chrzestni. Sugerowałbym nie martwić się i nie kłopotać na zapas. Jedno z dwójki rodziców musi być wyznania prawosławnego. W naszym pojęciu to rodzic (rodzice chrzestni) dbają o duchowy rozwój dziecka i w tym wypadku jeśli żadne z rodziców chrzestnych nie jest wyznania prawosławnego, to ta droga jest znacząco zachwiana.

Kategorie: ks. Andrzej Kuźma, liturgika, rodzina



Podczas uroczystego wyniesienia Krzyża podczas Całonocnego Czuwania przed świętem Podwyższenia biskup unosi Krzyż ponad siebie, obniża go bardzo nisko, samemu będąc na kolanach, niemal w pozycji ziemnego pokłonu, po czym ponownie unosi. Czy mogę prosić o wyjaśnienie symboliki tego gestu? Tu jest krótki filmik przedstawiający omawiany moment nabożeństwa: https://www.youtube.com/watch?v=n8WgXhdaojc Katarzyna

Historia święta Podwyższenia Krzyża Świętego związana jest z odnalezienia Krzyża, na którym poniósł męczeńską i odkupieńczą śmierć Jezus Chrystus. Do odnalezienia Krzyża przyczyniła się cesarzowa Helena (matka Konstantyna) i biskup Jerozolimy Makary prawdopodobnie w 326 r. Z opisu tego historycznego zdarzenia dowiadujemy się, że po odnalezieniu Krzyża biskup Jerozolimski podniósł uroczyście Krzyż i pobłogosławił nim cztery strony świata. Na pamiątkę tego wydarzenia w cerkwiach katedralnych, gdzie nabożeństwo sprawuje biskup, czynność ta jest powtarzana obecnie.

Kategorie: historia, ks. Andrzej Kuźma



Czy nie wypełnienie woli zmarłego to grzech? Mówię o sytuacji, w której zmarły poprosił o kremację, ale duchowny uprzedził iż nie pochowa zmarłego po tejże kremcji. Stąd wynika pytanie kto bardziej grzeszy? Osoba, która spełniła wole zmarłego i go skremowała czy duchowny, który odmówił pochówku osobie silnie wierzącej praktykującej (zmarły). Krystyna

W tym opisanym przypadku wypełnienie woli zmarłego naruszałoby znacząco normy życia cerkiewnego. Owszem, wolę zmarłego należy wypełniać, ale nie kosztem nauczania i życia cerkiewnego. W prawosławiu bardzo mocno podkreśla się aby ciało zmarłej osoby zostało pochowane w ziemi. W tym pytaniu zaskakującym jest to, że osoba zmarła była silnie wierzącą i praktykującą; skąd więc takie dążenie tej osoby do złamania zasad życia duchowego? Znam przypadki, kiedy dochodziło do kremacji przez rodzinę, ale najczęściej wynikało to z nieświadomości i z niewiedzy, że taka praktyka w prawosławiu jest niewłaściwa.

Kategorie: ks. Andrzej Kuźma, liturgika, wiara, życie duchowe



Czcigodny Ojcze. Jestem katolikiem i od wielu lat czytam Wasz portal. Interesuje się Prawosławiem i mam ogromny szacunek. Proszę wybaczyć pytanie, ale zastanawia mnie jedna sprawa. Dlaczego Cerkiew prawosławna w Polsce nigdy publicznie nie staje w obronie wartości chrzecijańskich. Nawet nie mówię o ostatnich wydarzeniach, ale chociażby sprawa darcia Biblii, znieważanie krzyża i inne tego typu sprawy. Wszystkim jesteśmy uczniami tego samego Chrystusa, Jednym Ciałem. Czy nie dobrze to by było odebrane również przez wiernych innych wyznań – że różnimy się, ale w obronie wspólnych wartości potrafimy mówić jednym głosem. Powiem szczerze, zawsze mi głosu Cerkwi w tych sprawach brakuje. Wygląda to tak, że Cerkiem nie chce się mieszać bo narazi się władzy albo możnym tego świata. Szanuję bardzo i Kościół i Cerkiew, ale moim zdaniem (przepraszam jeśli urażę) – Cerkiew zawsze idzie pod ramię z władzą, jaka by ona nie była. Filip

Drogi Panie Filipie, Na te pytania (i zarzuty) spróbuję odpowiedzieć kilkoma cytatami z mądrości ludowych. „Dlaczego Cerkiew prawosławna w Polsce nigdy publicznie nie staje w obronie wartości chrześcijańskich?” (chodzi tu m.in. o darcia Biblii, znieważanie krzyża i inne tego typu sprawy) Anglicy mawiają: „never say never” (nigdy nie mów nigdy), a inne mądrości dodają: „mowa jest srebrem, a milczenie złotem”. Bywają bowiem sytuacje, w których milczenie jest bardziej wymowne, niż tysiące słów. Zdarza się, że ludzie robią głupstwa (np. naruszają tzw. wartości chrześcijańskie) z różnych powodów, np. aby zwrócić na siebie uwagę, albo wyrządzić komuś przykrość. Wszelka reakcja okazuje się wówczas nie tylko satysfakcjonująca, ale też pobudza ich do dalszych prowokacji. Może lepiej nic nie mówić, bo same ich czyny i słowa ‘wystawiają im świadectwo’. Słyszałem też drastyczną dobrą radę, aby nie ruszać ‘zaschniętych ekskrementów’ nawet słowem, bo znowu zaczną ‘emitować’… Zdarza się, że mniejszość nawet gdy się wypowiada, nie jest słyszana. Poza tym, wszystko zostało już powiedziane. O Ewangelii, o tym, co dla nas ważne, nam, chrześcijanom trzeba zatem świadczyć naszym życiem. Metropolita Antoni Bloom w jednym ze swoich kazań roztoczył przed słuchającymi i czytającym jego słowa niepokojącą perspektywę – wyobraźmy sobie, że z powierzchni Ziemi znikają wszystkie egzemplarze wszystkich tłumaczeń Ewangelii – Dobrej Nowiny. To nie będzie, to nie powinien być problem, bo cały tekst Ewangelii powinien być ‘co do joty’ odtworzony z obserwacji życia chrześcijan… Róbmy zatem swoje, naśladujmy chrześcijan pierwszych wieków , o których czytamy w „Liście do Diogneta” z II w. „Chrześcijanie nie różnią się od innych ludzi ani miejscem zamieszkania, ani językiem, ani strojem. Nie mają bowiem własnych miast, nie posługują się jakimś niezwykłym dialektem, ich sposób życia nie odznacza się niczym szczególnym. Nie zawdzięczają swej nauki jakimś pomysłom czy marzeniom niespokojnych umysłów, nie występują, jak tylu innych, w obronie poglądów ludzkich. Mieszkają w miastach greckich i barbarzyńskich, jak komu wypadło, stosują się do miejscowych zwyczajów w ubraniu, jedzeniu, sposobie życia, a przecież samym swoim postępowaniem uzewnętrzniają owe przedziwne i wręcz nie do uwierzenia prawa, jakimi się rządzą. Mieszkają każdy we własnej ojczyźnie, lecz niby obcy przybysze. Podejmują wszystkie obowiązki jak obywatele i znoszą wszystkie ciężary jak cudzoziemcy. Każda ziemia obca jest im ojczyzną i każda ojczyzna ziemią obcą. Żenią się jak wszyscy i mają dzieci, lecz nie porzucają nowo narodzonych. Wszyscy dzielą jeden stół, lecz nie jedno łoże. Są w ciele, lecz żyją nie według ciała. Przebywają na ziemi, lecz są obywatelami nieba. Słuchają ustalonych praw, a własnym życiem zwyciężają prawa. Kochają wszystkich ludzi, a wszyscy ich prześladują. Są zapoznani i potępiani, a skazywani na śmierć zyskują życie. Są ubodzy, a wzbogacają wielu. Wszystkiego im niedostaje, a opływają we wszystko. Pogardzają nimi, a oni w pogardzie tej znajdują chwałę. Spotwarzają ich, a są usprawiedliwieni. Ubliżają im, a oni błogosławią. Obrażają ich, a oni okazują wszystkim szacunek. Czynią dobrze, a karani są jak zbrodniarze. Karani, radują się jak ci, co budzą się do życia. Żydzi walczą z nimi jak z obcymi, Grecy ich prześladują, a ci, którzy ich nienawidzą, nie umieją powiedzieć, jaka jest przyczyna tej nienawiści. Jednym słowem: czym jest dusza w ciele, tym są w świecie chrześcijanie. Duszę znajdujemy we wszystkich członkach ciała, a chrześcijan w miastach świata. Dusza mieszka w ciele, a jednak nie jest z ciała i chrześcijanie w świecie mieszkają, a jednak nie są ze świata. Niewidzialna dusza zamknięta jest w widzialnym ciele i o chrześcijanach wiadomo, że są na świecie, lecz kult, jaki oddają Bogu, pozostaje niewidzialny. Ciało nienawidzi duszy i chociaż go w niczym nie skrzywdziła, przecież z nią walczy, ponieważ przeszkadza mu w korzystaniu z rozkoszy. Świat też nienawidzi chrześcijan, chociaż go w niczym nie skrzywdzili, ponieważ są przeciwni jego rozkoszom. Dusza kocha to ciało, które jej nienawidzi, i jego członki. I chrześcijanie kochają tych, co ich nienawidzą. Dusza zamknięta jest w ciele, ale to ona właśnie stanowi o jedności ciała. I chrześcijanie zamknięci są w świecie jak w więzieniu, ale to oni właśnie stanowią o jedności świata. Dusza, choć nieśmiertelna, mieszka w namiocie śmiertelnym. I chrześcijanie obozują w tym, co zniszczalne, oczekując niezniszczalności w niebie. Dusza staje się lepsza, gdy umartwia się przez głód i pragnienie. I chrześcijanie, prześladowani, mnożą się z dnia na dzień. Tak zaszczytne stanowisko Bóg im wyznaczył, że nie godzi się go opuszczać.”

Chciałbym, żeby to wszystko było o nas, tutaj i teraz…

„Wygląda to tak, że Cerkiew nie chce się mieszać bo narazi się władzy albo możnym tego świata […] Cerkiew zawsze idzie pod ramię z władzą,
jaka by ona nie była.” Mądrości ludowe mawiają: „Jak ci się wydaje, to się przeżegnaj” Wydarzenia ostatnich dziesięcioleci, a ostatnich dni w szczególności, prowokują wręcz do stwierdzenia: „Przyganiał kocioł garnkowi”…?

Kategorie: Ks. Włodzimierz Misijuk, pozostałe



Mam pytanie odnośnie stanowiska Cerkwii Prawosławnej dotyczącej aborcji w sytuacji kiedy płód ma wady rozwojowe uniemożliwiające mu życie po urodzeniu np. bezmózgowie, niedorozwój – absolutnie nie mam na myśli aborcji zdrowych poczętych dzieci. Mam trudność w sformułowaniu drugiego pytania ale : czy matka która dokona decyzji o usunięciu takiej ciąży zostaje przez Cerkiew w jakimś stopniu odsunięta? Magdalena

Na pierwsze pytanie odpowiadałem tutaj już wcześniej. Teraz powtórzę tylko, że życie jest darem Bożym i skoro Bóg nam je dał, tylko On może je ‘odebrać’, tylko On może zdecydować, kiedy nastąpi jego koniec. To dlatego Cerkiew nie zgadza się na karę śmierci i na aborcję. Wyjątkiem może być jedynie zagrożenie dla życia matki. Każdy grzech, to nasze odwracanie się od Boga i ‘robienie/postępowanie po swojemu’, zgodnie z naszą, daną nam przez Boga wolną wolą, ale wbrew woli Boga. Dogłębna analiza naszych grzechów to ewangeliczna przypowieść o ‘synu marnotrawnym’. Jego grzechem nie było jedynie roztrwonienie majątku, który wyniósł z domu ojca, jak sugeruje potoczna nazwa tej przypowieści we współczesnych językach. Po cerkiewnosłowiańsku mowa tu o ‚błudnym’ synu, o jego zbłądzeniu albo nierządzie, tj. postępowaniu wbrew dobrym, ustalonym zasadom. Grzechem jego ‘zbłądzenia’ było nade wszystko to, że zerwał więź z ojcem – można powiedzieć, że ‘pochował’ go za życia, bo upomniał się o spadek przed jego śmiercią. Gdy wszystko roztrwonił, nie miał co jeść, wspomniał, że słudzy w domu ojca mają lepiej niż on w tej dalekiej krainie – dostąpił pokajania, ‘głębokiego zrozumienia’ nie tylko tego, jakim się stał przez to, że zgrzeszył, ale również tego, jaki powinien się stać, co powinien zrobić przez to, że jest synem ojca. Wrócił, aby prosić ojca by po tym, co uczynił, przyjął go z powrotem, ale jako sługę. Co bardzo dla nas ważne w tej przypowieści, to reakcja ojca – on ciągle wierzył, że syn się opamięta (dostąpi pokajania – głębokiego zrozumienia) i wróci, wyglądał go, wybiegł mu na spotkanie, kazał sługom umyć go, ubrać w jego najlepsze szaty, które zostały w domu i nałożył mu pierścień na palec – przyjął go z powrotem nie jak sługę, ale jak syna. Gdy grzeszymy, to my sami w mniejszym czy większym stopniu ‘odsuwamy się’ od Boga, odwracamy się od Niego i idąc ‘swoją drogą’, odchodzimy do dalekiej krainy samotności. Ale Bóg, jak ojciec i Cerkiew, jak matka czekają na nas z utęsknieniem, gotowi wybiec nam na spotkanie… Dobrze byłoby jednak pamiętać, że nasze miejsce jest w domu ojca i najlepiej nigdy stamtąd nie odchodzić… Święci ojcowie zostawili nam wskazówki, jak postępować w różnych trudnych przypadkach. Te wskazania nazywamy cerkiewnymi kanonami. Jednak każdy ‘przypadek’, tak jak każdy człowiek, jest inny i to dlatego przystępując do spowiedzi, trzeba opowiedzieć o wszystkim Bogu, a duchowny, który jest świadkiem naszej spowiedzi wskaże, jak trzeba będzie postępować, aby ‘wrócić/wracać do domu Ojca’. ‚Komu w drogę, temu czas…”

Kategorie: Ks. Włodzimierz Misijuk, wiara, życie duchowe



Co stanie się z duszą człowieka, który z różnych powodów, umarł w samotności. Był ochrzczony, uczestniczył w sakramentach Cerkwii. Ale zmarł sam. Zapomniany. Być może pogrzebany przez gminę na cmentarzu komunalnym. Bez krzyża na nagrobku. Nie wspomniany w modlitwach za zmarłych, po 3, 9, 40 dniach, nigdy. Czy ta dusza jest stracona? Czy ta dusza nie zazna spokoju? Janusz

Myślę, Pan Bóg podchodzi po swojemu do takich zdarzeń i takich przypadków. Jeśli ten człowiek był ochrzczony i jeśli przystępował do Eucharystii, to Bóg przyjmie jego duszę znając jego drogę i pobożność. Takie zdarzenia miały miejsce dość często w okresie wojny. Dlatego też w dni, kiedy Cerkiew w szczególny sposób modli się za zmarłych w ekteniach są prośby, aby Bóg przyjął do swego Królestwa dusze tych, co zmarli/zginęli w zapomnieniu i nie ma komu za nich się modlić.

Kategorie: ks. Andrzej Kuźma, wiara, życie duchowe



Strona 58 z 159« Pierwsza...102030...5657585960...708090...Ostatnia »