Należy pamiętać, że to nie sutanna czyni z człowieka osobę duchowną, lecz święcenia, które on otrzymał. Z drugiej zaś strony ubiór duchownego (sutanna, czy też koloratka) pomaga nam bardzo mocno w określeniu naszego zachowania wobec takiej osoby. Jeśli w czasie wykonywania swojej pracy wie Pani, że rozmawia z duchownym (chociaż ubrany jest w świeckie ubranie), to należy zwracać się „proszę księdza”, „baciuszka”. Nie jest rzeczą nie stosowną w razie naszej niepewności zapytać, aby potwierdzić, czy rzeczywiście naszym (w tym wypadku Pani) petentem jest osoba duchowna.
W naszym kalendarzu występuje czterech świętych o imieniu Tryfon. Jednym z nich jest św. Tryfon z Nicei. Żył on w III w. i był gorliwym głosicielem wiary w Chrystusa. W ciągu swiego życia już dokonywał wielu cudów i za wyznawanie Chrystusa został umęczony w 250 r. Uważany jest za orędownika i pomocnika w wyganianiu złych duchów i jest też uważany za opiekuna ogrodników. Jego pamięć jest obchodzona 1/14 lutego.
W takich przypadkach nie ma reguły i nie można stwierdzić jednoznacznie, kiedy należy uprzątnąć kwiaty z grobu. Rolą kwiatów jest zdobienie grobu, jeśli natomiast szpecą to szczególne miejsce, to po prostu należy je uprzątnąć.
W naszym kalendarzu bardziej używana jest forma imienia Pawła. Paulina jest wariantem tego imienia. Sa dwie święte (w naszym kalendarzu) o imieniu Pawła. Jedna to Pawła bizantyjska dziewica , pomięć czczona 3 czerwca (16 czerwca nowy styl) i druga to Pawła z Cezarei (lub Palestyny) pamięć 10 lutego (23 luty stary styl). Myślę, że w sklepiku cerkwi.pl nie będzie problemu ze znalezieniem ikonki św. Pawły (Pauliny).
Tacy starcy to bardzo wielka rzadkość i dzisiaj trudno z nimi się spotkać/porozmawiać (mężczyznom też). O tym jak bardzo to trudne podpowiada tekst bp Kallistosa – „Przewodnictwo duchowe w prawosławnym chrześcijaństwie” dostępny na cerkiew.pl – http://www.typo3.cerkiew.pl/index.php?id=prawoslawie&a_id=74 – albo w książce „Przewodnictwo duchowe w prawosławnym monastycyzmie”. Tych, którzy twierdzą, że mają taki/e dar/y najlepiej unikać i omijać ich z (bardzo) daleka… A poza tym, dociekania na temat przyszłości mogą się okazać niebezpieczne. Jedna z mądrości ludowych ostrzega: „Ciekawość to pierwszy stopień do piekła” Ostrożność jest zatem wskazana…
Sugerowałbym świadomy wybór niebiańskiego patron/opiekuna. Proszę np. sprawdzić jakiego świętego/świętych wspominamy w dzień Pana urodzin czy imienin – to może być jedna ze wskazówek. Serbowie nie obchodzą swych imienin – dni liturgicznego wspomnienia świętych, których imiona noszą, ale wspólnie świętują dni świętego patrona całej rodziny. To tzw. „Srpska slava”.
Prawosławne nauczanie o małżeństwie rzeczywiście wskazuje i podkreśla nierozerwalność związku małżeńskiego, które nie jest ograniczone życiem doczesnym. Śmierć jednego z małżonków nie czyni drugiej osoby wolną. Zawarcie ponownego związku małżeńskiego, jest traktowane jako sprzeniewierzenie się właściwemu (pierwszemu) małżeństwu. W ten sposób wymiar małżeństwa przenosi się do wieczności. Jak natomiast nasze przebywanie w małżeństwie będzie wyglądało w przyszły życiu, trudno jest nam powiedzieć. Chrystus w Ewangelii mówi: „Przy zmartwychwstaniu bowiem nie będą się ani żenić, ani za mąż wychodzić, lecz będą jak aniołowie Boży w niebie” (Mt 22,30).
To rzeczywiście trudne pytanie i trudno (a nawet nie można) na nie jednoznacznie odpowiedzieć. Powiedziałbym, że dużo (jeżeli nie wszystko) zależy od kontekstu. Jeżeli po zdradzie rzeczywiście nastąpiło prawdziwe pokajanie/nawrócenie/opamiętanie/skrucha/głębokie zrozumienie, a postanowieniu powrotu na właściwą drogę towarzyszą usilne starania o pozostanie na tej drodze i dalsze podążanie ku królestwu Bożemu (to najważniejszy cel małżeństwa), dużo (jeżeli nie wszystko) zależy od tego, jak zdradzony/a przyjęłaby wyznanie prawdy. Ujawnienie zdrady z pewnością byłoby swego rodzaju „sprawdzianem miłości”, tego, czy jest już na tyle dojrzała, że „wszystko znosi, [..] nigdy nie ustaje” (por. 1 Kor 13, 1-13). Wierzę, że w takim przypadku to wyznanie mogłoby ją nawet dodatkowo umocnić i utrwalić. (Tego rodzaju przypadki opisywane są w literaturze pokazywane w kinematografii, ale też znam takie z „realu”.) Ale czy na pewno jest już gotowa wszystko znieść i wszystko wybaczyć? Czy trzeba to „sprawdzać” w taki sposób? Czy warto? Mądrości podpowiadają: „wszystko w swoim czasie…” Co na to Tradycja? W pierwszych wiekach chrześcijaństwa (I-III w.) praktykowana bywała spowiedź publiczna – grzesznicy spowiadali się ze swych grzechów przed Bogiem i przed całą parafialną wspólnotą, wyrażając swój żal i skruchę, błagając wszystkich obecnych w cerkwi o przebaczenie i modlitewne wsparcie. Ściśle przestrzegane były wówczas srogie (drastyczne wręcz, z naszej współczesnej perspektywy) epitemie – często długotrwałe i uciążliwe „lecznicze terapie”, które pomagały w leczeniu chorób duszy, którymi są grzechy. Zabójstwo, przerwanie ciąży, cudzołóstwo czy nierząd powodowały kilku- albo kilkunastoletnią ekskomunikę – nie za karę, ale w związku z długim procesem leczenia grzesznej choroby. Tego rodzaju spowiedź nie przetrwała długo. Choć wspólnoty chrześcijan były małe i „zamknięte”, choć obowiązywała ścisła tajemnica spowiedzi, tj. nikomu nie wolno było ujawniać niczyich grzechów ujawnianych podczas publicznej spowiedzi w cerkwi, zdarzały się „przecieki”, które powodowały, że grzesznicy, którzy poddawali się kanonicznemu pokajaniu („pokucie”), byli w konsekwencji dodatkowo pociągani do odpowiedzialności „cywilno-prawnej” – byli aresztowani, sądzeni, wtrącani do więzienia lub nawet skazywani na śmierć. Nie chodziło tu o to, że kary sądowe były „nie na miejscu”, niesłuszne czy niesprawiedliwe, ale o to, że konsekwencje grzech okazywały się „podwójne”… Ujawnienie grzechu przed Bogiem i wspólnotą oraz podejmowane w konsekwencji długie i bolesne procedury jego „leczenia”, po naruszeniu tajemnicy spowiedzi bywały „dublowane” przez wyroki sądowe. A mądrości ludowe stwierdzają – „co za dużo, to niezdrowo”…
Niedziela jest dniem w którym wspominane jest zmartwychwstanie Chrystusa i z tej przyczyny nie może ona być dniem postnym. „Nie postność” niedzieli wyraża się przede wszystkim w jej charakterze eucharystycznym. Eucharystia natomiast jest pokarmem duchownym, który przerywa post. W kontekście liturgicznym bardzo jest to widoczne w okresie Wielkiego postu. Nabożeństwa soboty i niedzieli wyglądają zupełnie inaczej niż nabożeństwa w pozostałe dni. Niemniej jednak w okresie postów wielodniowych takich jak Wielki post, lub Post przed Bożym Narodzeniem, czy inne posty, Niedziele nie są wyłączone ze spożywaniu postnych posiłków. Ciągłość ograniczenia w kontekście kulinarnym pozostaje aktualna przez okres całego postu. Starożytna praktyka Cerkwi dość rygorystycznie odnosiła się do prób wyłączenia soboty i niedzieli z tego reżimu. Kanon 56 Soboru w Trullo (692) wyrażał się w ten sposób: „Dowiedzieliśmy się, że w Armenii oraz innych miejscowościach w soboty i niedziele Wielkiego postu niektórzy spożywają ser i jajka. (…) za rzecz pożyteczną uznano, aby Kościół Boży na całym świecie (…)utrzymywał post i powstrzymywał się od wszystkiego, co jest zabijane, a także od jaj i sera (…)”. Treść kanonu i nauka Cerkwi na ten temat nie ma nic wspólnego z herezją. Jest to droga właściwa i dobra. Proponuje nam wszystkim lekturę niewielkiej książki ks. Aleksandra Schmemmana Wielki Post. Godnym polecenia jest też dokument, który został przyjęty na Soborze Kościoła Prawosławnego na Krecie w 2016 pt. Ważność postu i jego wypełnienie dzisiaj.
Po przyjęciu Eucharystii wierni zwykle podchodzą do specjalnego stolika, gdzie znajduje się właśnie woda z sokiem, bądź też z odrobiną wina. Takie zapijanie nie ma żadnego znaczenia symbolicznego. Wywodzi się ono prawdopodobnie ze starożytnej praktyki. Liturgiści wskazują, że kiedyś dochodziło do „wykradania Eucharystii”, tj. wynoszenia w buzi św. Darów. Aby zabezpieczyć się przed takimi zdarzeniami wprowadzono zapijanie, aby upewnić się, że Duchowy pokarm został połknięty przez wiernego. Dzisiaj takich świętokradczych zdarzeń nie ma, ale w cerkwiach kontynuuje się praktykę zapijania, aby w jamie ustnej nie pozostawało reszek z Eucharystii.