Jestem prawosławna, a mój mąż jest katolikiem jesteśmy w ślubie cywilnym. Dziesięć miesięcy temu urodziła się nam córeczka. Której jeszcze nie ochrzciliśmy, ale chcemy to zrobić w najbliższym czasie w Kościele katolickim ponieważ nie moge przekonać męża na chrzest dziecka w Cerkwi. Bardzo lubię chodzić do cerkwi, jak tam jestem to odczuwam blagodat’ Boga i nie wyobrażam sobie że nie będę mogła chodzić do cerkwi bez swojego dziecka. Mam takie pytanie: Czy można uczestniczyć w nabożeństwach z dzieckiem nawet jak ochrzcimy go w Kościele rzymskokatolickim? Jak pierwszy raz wprowadzić dziecko w cerkiew? Czy to ma zrobić batiuszka? Czy można podnosić dziecko do Pryczastia? Iryna

Myślę, że warto jednak próbować przekonywać męża, aby dziecko zostało ochrzczone w Cerkwi. O niektórych „konsekwencjach” chrztu dziecka w Kościele rzymskokatolickim pisałem ostatnio w odpowiedzi z 27-08-2020 i
kilku wcześniejszych. Na podobne pytania odpowiadałem już kiedyś tymi słowami: „W naszym prawosławnym pojmowaniu misteria (sakramenty) chrześcijańskiej inicjacji („wszczepienia” w Ciało Chrystusa, którym jest Cerkiew) to chrzest, namaszczenie mirrą i Eucharystia. W Kościele rzymskokatolickim na komunię dzieci czekają 7 lat, a na bierzmowanie 14. Modlitwy 40 dnia po narodzinach czytane są nad matką i nad dzieckiem –
to radosne powitanie matki we wspólnocie parafialnej, od której była oderwana przez 40 dni połogu i jednocześnie powitanie nowonarodzonego dziecka we wspólnocie, do której będzie w pełni przyjęte po chrzcie,
miropomazaniu i komunii. Skoro dziecko ma być ochrzczone w Kościele rzymskokatolickim to chyba trudno mówić tu o powitaniu, które zwiastuje pozostanie, nieprawdaż? Decydując o miejscu chrztu dziecka zdecydowaliście o jego „przynależności parafialnej”. Uzgodniliście co prawda, że będziecie „uczęszczać i do cerkwi i do kościoła”, ale pomiędzy „przynależnością” a „uczęszczaniem” jest subtelna różnica… Modlitwy 40 dnia mogą być ograniczone tylko do tych czytanych nad matką, ale trzeba to najpierw skonsultować z Waszym proboszczem.” Pozostaje jeszcze pytanie: „Czy można podnosić dziecko do pryczastia?” Jeśli zostanie ochrzczone w Kościele, to nie będzie mogło przystępować do komunii w Cerkwi. Po pierwsze dlatego, że będzie rzymskim katolikiem i jeśli przystąpiłoby do komunii w Cerkwi, oznaczałoby to, że zmienia wyznanie i zostaje w prawosławiu. Po drugie, jak wspomniałem wyżej, w prawosławiu do komunii przystępujemy po chrzcie i namaszczeniu mirrą (miropomazanie to nasz ‘odpowiednik’ bierzmowania), a w Kościele rzymskokatolickim Wasze dziecko na sakrament bierzmowania będzie musiało
czekać aż do 14 roku życia. Aby dziecko po chrzcie w Kościele mogło przystąpić do komunii/pryczastii w Cerkwi, najpierw powinno przystąpić do sakramentu miropomazania, co jest równoznaczne ze zmianą wyznania, tj. „przeszłoby” wówczas na prawosławie, a to też wypadałoby uzgodnić z mężem…

Kategorie: Ks. Włodzimierz Misijuk, rodzina, życie duchowe



Czy można być jednocześnie batiuszką na parafii i pracować w zawodzie np. w biurze? Anonim

Jest taka możliwość i, niestety, bywa koniecznością. Gdy wspólnota parafialna jest niewielka i nie jest w stanie zapewnić duchownemu środków niezbędnych na utrzymanie, ten podejmuje wówczas dodatkową pracę, aby utrzymać siebie i swą rodzinę, i być w stanie pełnić posługę duszpasterską w powierzonej mu parafii. Takie ‚rozwiązania’ zdarzają się w krajach/regionach gdzie prawosławni są mniejszością.

Kategorie: Ks. Włodzimierz Misijuk, pozostałe



Piszę z pytaniem, które bardzo mnie nurtuje. Jesteśmy z żoną mieszanym małżeństwem, które spodziewa się dziecka. Sam jestem wyznania prawosławnego, żona katolickiego. Ślub wzięliśmy kilka lat temu w cerkwi. Oboje jesteśmy praktykujący i szanujemy wzajemnie swoje wyznania oraz wspólnie uczestniczymy na tyle na ile to możliwe w świątecznych uroczystościach w obu świątyniach. Coraz częściej rozmawiamy na temat chrztu i wiele wskazuje na to, że ochrzcimy je w kościele. Decyzja właściwie jest podjęta, nie chodzi tu również o niczyje naciski ze stron obu rodzin. Muszę zaznaczyć, że żona jest z innej części Polski i na początku prawosławie było dla niej w pewien sposób „egzotyką”, o ile moje wyznanie zaczęło stanowić ważną część jej życia, o tyle nie jest w stanie wziąć na siebie taką odpowiedzialność i wychować naszego dziecka wg mojej wiary, a mi trudno od niej tego wymagać. Oczywiście ojciec również powinien być zaangażowany w duchowe życie dziecka, ale jednak to matka zawsze stanowiła tego typu „drogowskaz” wiem, że dziecko nawet jeśli zostanie ochrzczone w obrzędzie katolickim, będzie aktywnie również uczestniczyć w cerkiewnym życiu liturgicznym, poznając obydwie kultury, jednak wciąż rodzą się poważne pytania. Po pierwsze czy mimo wypełnienia deklaracji przed ślubem, a robiąc inaczej narażamy nasze dziecko na duchową szkodę i szeroko pojętą krzywdę i czy sami nie popełniamy w ten sposób poważnego grzechu, a po drugie czy nie podważamy w ten sposób wiarygodności oraz świętości sakramentu naszego ślubu. Będę wdzięczny za odpowiedź, mimo że możliwe iż takie problematyczne wątki się tu już mogły pojawiać. Paweł

Choć „decyzja właściwie jest podjęta” i „wiele wskazuje na to, że ochrzcimy je w kościele”, jednak zawarte w tych stwierdzeniach słowa „właściwie” i „wiele wskazuje” oraz późniejsze pytania sygnalizują pewne wątpliwości. I słusznie… Absolutnie nie zgadzam się z twierdzeniem, że „dziecko nawet jeśli zostanie ochrzczone w obrzędzie katolickim, będzie aktywnie również uczestniczyć w cerkiewnym życiu liturgicznym”. O jakim „aktywnym cerkiewnym życiu liturgicznym” tu mowa? Skoro dziecko będzie „ochrzczone w obrzędzie katolickim”, to do siódmego roku życia nie będzie mogło przystępować do komunii (jednoczyć się z Chrystusem w misterium Eucharystii), a do czternastego roku życia będzie musiało czekać na bierzmowanie – dar Ducha Świętego. W Cerkwi misterium miropomazania i Eucharystia następują bezpośrednio po chrzcie, bowiem w naszym pojmowaniu człowiek staje się w pełni członkiem Cerkwi właśnie poprzez te trzy sakramenty chrześcijańskiej inicjacji. W chrzcie w imię Świętej Trójcy poprzez trzykrotne zanurzenie w wodzie umieramy z Chrystusem dla życie w grzechu, a wynurzając się, zmartwychwstajemy z Chrystusem do nowego życia. W misterium miropomazania (namaszczenia mirrą) uczestniczymy w Pięćdziesiątnicy – zstępuje na nas Duch Święty i nasze ciało staje się Jego świątynią. W misterium Eucharystii na każdej Boskiej Liturgii jednoczymy się z Chrystusem. To jest prawdziwe chrześcijańskie życie duchowe i tego pozbawicie Wasze dziecko chrzcząc je w kościele. W tym co dla chrześcijanina najważniejsze nie będzie mogło uczestniczyć ani w kościele (do 7 i 14 roku życia), ani w cerkwi… Obecność na nabożeństwie jakoś nie kojarzy mi się z aktywnym uczestnictwem ani w kościelnym, ani w cerkiewnym życiu liturgicznym… Piszesz, że żona „nie jest w stanie wziąć na siebie odpowiedzialności za wychowanie naszego dziecka wg mojej wiary” – ale Twoja i jej wiara to chrześcijaństwo. Absolutna większość (ok. 90%?) wschodniej i zachodniej tradycji chrześcijańskiej jest wspólna. Brak jedności wiary i podział spowodowały dwie poważne różnice dogmatyczne dotyczące najważniejszych dogmatów chrześcijaństwa – o Bogu w Trójcy Osób i Wcieleniu Syna Bożego. Pozostałe różnice są w większości „zewnętrzne” – kulturowe, zwyczajowe itp. – i wyraźnie widoczne. Jeżeli żona nie czuje się na siłach najpierw przynosić, a później przyprowadzać dziecko do komunii w Cerkwi, ojciec bez trudu może (i powinien) ją „zastąpić” i w ten sposób z pewnością będzie „zaangażowany w duchowe życie dziecka”. (Więcej na te tematy można poczytać w odpowiedziach na pytania dotyczące małżeństw mieszanych wyznaniowo) Przejdźmy teraz do kolejnej kwestii. Sparafrazuję nieco Twoje słowa i zapytam: „Jeśli dziecko zostanie ochrzczone w cerkwi, ale będzie również uczestniczyć w kościelnym życiu liturgicznym, poznając przez to obydwie kultury/tradycje chrześcijańskie”, czy dalej trzeba będzie szukać odpowiedzi na stawiane tutaj poważne pytania? Uważam, że z pierwszym z nich: „czy narażamy nasze dziecko na duchową szkodę i szeroko pojętą krzywdę”, już się rozprawiliśmy. W odniesieniu do drugiego zapytam, nazywając rzecz po imieniu: czy postępując niezgodnie z deklaracją złożoną przed ślubem nie macie zamiaru dopuścić się kłamstwa? W Kościele rzymskokatolickim w Polsce tego rodzaju deklaracja traktowana jest jak przysięga (składana przed Bogiem?). Strach się nie bać… Wątpliwości i obawy są zatem uzasadnione. Warto jeszcze raz (i jeszcze raz) głęboko się nad tym zastanowić. Polecam Wam obojgu lekturę książki bp Kallistosa Ware „Kościół prawosławny”. Poczytacie tam o różnicach i podobieństwach, o tym, że więcej nas łączy, niż dzieli. W związku z tym łatwiej będzie Wam zdecydować, czy od razu umożliwić dziecku pełnię chrześcijańskiego, sakramentalnego życia, czy od początku jego życia przez kilka(naście) lat pozbawiać je takiej możliwości…

Kategorie: Ks. Włodzimierz Misijuk, rodzina



Niedawno otrzymałam pytanie od koleżanki, i miałam trochę kłopotu z wyjaśnieniem. Zapytała mnie ona czy prawosławie jest katolickie. Wiem,że słowo „katolicki” wywodzi się z j. greckiego i oznacza „powszechny” „w całości” i nawet na Wikipedii jest podane że w tym znaczeniu może być używane także do prawosławia. Ja również uważam, że Kościoły prawosławne są w tym znaczeniu katolickie i apostolskie jednak w jaki sposób wyjaśnić to osobie wyznania rzymskokatolickiego. Koleżanka jest po teologii na Uniwersytecie Kard. St. Wyszyńskiego i ma trochę trudności ze zrozumieniem prawosławia, często zadaje mi pytania, co ciekawe, ma jak to określa sama ” chrześniaka razem z popem”. Bardzo proszę o plecenie jakichś lektur w j. polskim. Anna

Jeśli chodzi o polecenie lektury to proponowałbym „Nasza wiara” autorstwa arcybiskupa Finlandii Pawła i „Droga Prawosławia w historii” ks. Aleksandra Schmemanna. Oczywiście jest wiele innych pozycji godnych polecenia. W naszym Credo wiary, które jest śpiewane na każdej św. Liturgii, jest powiedziane: „Wierzę w jedyną, świętą powszechną i apostolską Cerkiew” (Wieruju wo jedinu swiatuju sobornuju i apostolskuju Cerkow). Wszystkie te przymioty czyli jedyność, świętość powszechność (czasem tłumaczone jako soborowa lub katolicka) i apostolskość odnosimy do Cerkwi prawosławnej. Odpowiedź na to pytanie jest jasna, Cerkiew prawosławna to Cerkiew powszechna (katholiki). Trochę mnie dziwi, że osoba, która ukończyła teologię na prestiżowej uczelni nie potrafi umieścić prawosławia na mapie wyznaniowej, ponadto używa obraźliwych wyrażeń wobec prawosławnych duchownych.

Kategorie: ks. Andrzej Kuźma, literatura, wiara



Wraz z rodziną jesteśmy duchowo związani z Ujkowickim monasterem i żyjącymi tam mnichami. Przed kilkoma laty stała się rzecz niemożliwa. Bardzo staraliśmy się z małżonką o dziecko, jednak po wizycie u lekarza okazało się że moja małżonka jest bezpłodna. Po wizycie w monasterze i modlitwie przed cudowną ikoną watopedzką otrzymaliśmy długo oczekiwany dar, czyli dziecko. Dosyć często tam jeździmy i widzimy wielu wiernych należących do PAKP. Czy względem PAKP grzechem jest przystępowanie do świętych darów w tymże monasterze? Jako duchowe dziecko tego monasteru na prawdę ubolewam nad tym co się stało (chodzi o odłączenie monasteru od PAKP). Piotr

Nie wiem co powiedzieć o sytuacji, która wam się zdarzyła, myślę, tu o narodzeniu długo oczekiwanego dziecka. Niech dobry Bóg wspiera was i waszą latorośl w zdrowiu i dalszym rozwoju. Według kanonicznych norm monaster Ujkowicki jest poza Cerkwią i nikt kto należy do Cerkwi polskiej, rosyjskiej, greckiej czy innej nie może tam uczestniczyć w działaniach liturgicznych. Jest to mocno znaczące naruszenie porządku cerkiewnego i osoby, które to czynią biorą na swoje sumienie znaczące obciążenie. Wszyscy bolejemy nad zaistniałą sytuacją, która skutkowała odłączeniem Ujkowic. Myślę, że Bóg pomoże rozwiązać ten problem.

Kategorie: ks. Andrzej Kuźma, pozostałe, wiara, życie duchowe



Na jakiej podstawie odbywają się ruchy służbowe w parafiach? Czy jest jakiś limit lat ile można pełnić posługę w danym miejscu? Czy batiuszka kończący 65 lat jest od razu kierowany na emeryturę? Ania

Nie ma reguły, którą można byłoby stosować w kontekście zmiany miejsca posługi duchownych w parafiach. Na takie przemieszczanie może wpływać wiele czynników. Czasem jest to awans, czyli przeniesienie np. z funkcji wikarnego w jednej parafii na stanowisko proboszcza w innej parafii. Przemieszczenie może też być rezultatem zaistniałego konfliktu duchownego z wiernymi, może też być karą dla duchownego, którą wobec niego zastosował biskup diecezjalny. Może też być szereg innych przyczyn, wynikłych zarówno z przyczyn pozytywnych jak też negatywnych. Najczęściej duchowni sprawują swoje funkcje do czasu, kiedy pozwala in na to zdrowie. Nie ma wieku, który określałby obowiązkowe odejście na emeryturę. Najczęściej duchowni sami podejmują decyzję w tej kwestii.

Kategorie: ks. Andrzej Kuźma, liturgika, pozostałe



Czy istnieje jakaś publikacja (i gdzie) na temat przejętych monasterów prawosławnych przez kościół katolicki i pozostających w jego strukturach. Janek

Takiej publikacji chyba nie ma. Natomiast są to informacje, które można znaleźć w wielu pracach np. prof. Antoniego Mironowicza. Ponadto, takich miejsc nie jest chyba dużo, chodziłoby przede wszystkim o Leśną Podlaską i Różany Stok.

Kategorie: ks. Andrzej Kuźma, literatura



Proszę Księdza prześladuje mnie myśl o śmierci. Nigdy tak nie miałam, Nikt z mojej rodziny czy znajomych Teraz nie umarł. Nigdy takich myśli nie miałam, mam 34 lata, wierzę w Boga ale jestem tym zaskoczona i nie wiem co robić. Te myśli dotyczą tego że umrę /jak wszyscy/, lęku przed śmiercią i tego czy i co dalej będzie. Zastanawiam się czy to nie następstwo /stres/ po czasie zamknięcia i zmiany stylu życia przez pandemię ( przed nią moje życie było wypełnione ludźmi i spotkaniami z nimi w ramach pracy, bywanie na mieście – Teraz jest to cały czas praca z domu, bycie w domu. Moi wszyscy dawni klienci wykruszyli się w sposób naturalny, nikt też nie chce podjąć ryzyka ze spotkaniami i pracą twarzą w twarz). Anonim

Z jednej strony to niepokojące, ale z drugiej (z tzw. odwróconej perspektywy) wypadałoby się z tego cieszyć. W dawnych czasach chrześcijanie nie witali się słowami: ‚dzień dobry’, lecz napominali siebie nawzajem, mówiąc: „Pamiętaj o śmierci” (łac. Memento mori). Nie robili tego, żeby przypominaniem o śmierci obrzydzać sobie życie, ale po to, aby lepiej żyć. Ludzie już dawno zauważyli, że w obliczu śmierci człowiek próbuje żyć ‚dokładniej’ – skoro to może być jego ostatnie słowo, to wypowiada je ‚z namaszczeniem’, nadając mu pełnię treści – „dzień dobry” staje się prawdziwie życzeniem dobrego dnia, przestaje być pobieżnym, bezrefleksyjnym „bry”, czy czymś w tym rodzaju. Bliscy również inaczej (lepiej) odnoszą się do umierającego, bo ich słowa czy gesty mogą być ostatnimi, które umierający „zabierze ze sobą do grobu”… Pamięć o śmierci powinna nam towarzyszyć na co dzień, aby pomagać nam na bieżąco napełniać głębią treści wszystkie nasze słowa, nasze uczynki, naprawiać i udoskonalać nasze relacje z innymi ludźmi. To nam potrzebne (niezbędne) na drodze do zbawienia. Trzeba nam, chrześcijanom, pamiętać, że dopiero po śmierci wracamy do „miejsca naszego stałego zameldowania”, którym jest niebiańskie Jeruzalem – królestwo Boże. Tutaj na ziemi jesteśmy zameldowani tylko tymczasowo. Nasze miejsce jest w wieczności… Śmierć jest końcem życie ziemskiego, ale jednocześnie jest początkiem nowego, wiecznego życia, do którego wprowadza nas nasz Zbawiciel, Jezus Chrystus. Niepokojąca może być możliwość, że natrętne, niekontrolowane myśli o śmierci spowodują równie natrętne i niepożądane myśli o samobójstwie. Z tego rodzaju myślami koniecznie trzeba walczyć. Najlepiej nie dopuszczać ich do naszego umysłu, a jeśli się pojawiają, trzeba je jak najszybciej zwalczać, nie wolno się nimi ‚zajmować’, wchodzić z nimi w dialog. Najnowsze badania medyczne wskazały na wiele źródeł myśli samobójczych – okazuje się, że jednym z nich było swego czasu łatwo dostępne lekarstwo na anginę (a obecnie różnych leków jest dużo więcej, więc warto „przed ich użyciem skonsultować się z lekarzem lub farmaceutą”…). Samotność i izolacja spowodowana pandemią mogły spowodować i nasilić myśli o śmierci i umieraniu, mogły też być pobudzone czy wzmożone jakimiś innymi czynnikami. Skoro się pojawiły, próbuj wykorzystać je pozytywnie i konstruktywnie – niech pobudzają do myślenia o tym, co dobrego można by tu jeszcze zrobić na tej ziemi. Niech pobudzają do dobrego działania.

Na koniec proponuję jeszcze dwa cytaty. W tekstach prawosławnego nabożeństwa pogrzebowego czytamy:

Na początku z niczego stworzyłeś mnie Panie
I obdarzyłeś mnie Twym Bożym obrazem.
Ale przez to, że przykazań Twych nie spełniłem,
Przywróciłeś mnie ziemi, z której wzięty zostałem.
Przywróć mnie znów do Twego podobieństwa
Odtwarzając obraz dawnej chwały i uroku.

W skomponowanym dla siebie epitafium, Beniamin Franklin (jeden z „ojców założycieli Stanów Zjednoczonych”, który z zawodu był drukarzem)stwierdził, że śmierć jest sposobem na to, abyśmy doznali „poprawy i uzupełnienia”:

Ciało
Beniamina Franklina, drukarza,
spoczywa tutaj, (pokarm dla robaków!)
jak okładka starej księgi,
ze zużytą zawartością,
pozbawiona tytułu i złoceń.
Samo dzieło nie ulegnie jednak zatraceniu,
albowiem, jak wierzył, pojawi się ponownie
w nowym,
jeszcze piękniejszym wydaniu,
poprawionym i uzupełnionym
przez swego Autora!

Kategorie: Ks. Włodzimierz Misijuk, wiara, życie duchowe



Czy w Cerkwi istnieje tradycja spowiedzi generalnej? Czy też można po prostu poprosić duchownego/swojego spowiednika o dłuższą spowiedź, by dokładnie wyznać wszystkie grzechy i w ten sposób poprosić o lekarstwo duchowe na te spośród nich, które wciąż pozostają raną na duszy? Katarzyna

Jest takie pojęcie spowiedzi generalnej, ale myślę, że jeśli człowiek żyje lub chce żyć właściwym trybem duchowym i liturgicznym, to nie powinien odkładać trudnych spraw na później. Sugerowałbym poprosić (powiedzieć) swego duchownika (czy baciszkę parafialnego) o dłuższą rozmowę i spowiedź. My duchowni, trochę przywykliśmy do szybkiej i pobieżnej spowiedzi, ale jestem przekonany, że żaden duchowny nie odmówi dłuższego i głębszego kontaktu z wiernym.

Kategorie: ks. Andrzej Kuźma, liturgika, życie duchowe



Moje pytanie dotyczy święceń na cztieca. Ile trzeba mieć lat? Czy trzeba ukończyć jakaś szkołę czy wystarczy że po prostu czytam w cerkwi? Czy trzeba się o to ubiegać czy Władyka sam wybiera? Czy na święceniach otrzymuje się podrasnik? Anonim

Nie ma kanonicznie ustanowionego wieku, kiedy dana osoba może zostać wyświęcona na cztieca. W praktyce wyświęca się młodych mężczyzn, którzy potrafią dobrze czytać w j. cerkiewnosłowiańskim i proszą biskupa o takie święcenia. Aby otrzymać święcenia lektorskie (cztieca) nie jest koniecznym ukończenie szkoły teologicznej, lecz praktyczna aktywność najczęściej w swojej parafii. Kiedy przewidziany jest okres święcenia, wówczas należy samemu zaopatrzyć się w podriasnik.

Kategorie: ks. Andrzej Kuźma, liturgika



Strona 59 z 150« Pierwsza...102030...5758596061...708090...Ostatnia »