Dlaczego składamy ręce przed Eucharystią prawa na lewą? Co to symbolizuje i od czego się wywodzi? Daniel

Jest to forma składania rąk, która ma charakter pobożności i wyraża nasz głęboki szacunek do Boga w czasie przyjmowania św. Darów. Właściwie jest to forma umowna i nie posiada jakiegoś szczególnego symbolu. Takie krzyżowanie rąk zawsze wyraża szacunek, bądź to wraz z ukłonem do drugiego człowieka, bądź też w naszym przypadku do Boga stojąc przed jego Tajemnicą.

Kategorie: ks. Andrzej Kuźma, liturgika



Jeśli ślub w cerkwi jest mieszany, tzn. jedną osoba jest prawosławna a druga osoba jest katolicka. Czy w takim wypadku można wpleść przysięgę małżeńską? Alicja

Sakrament małżeństwa w prawosławiu posiada określony ryt i nie jest do niego nic „wplatane”.

Kategorie: ks. Andrzej Kuźma, liturgika



Byłem na całonocnym czuwaniu w cerkwi. Przed rozpoczęciem św. liturgii batiuszka czynił wiernym pędzelkiem na czole znak krzyża. Na czym polega ten obrząd, z jakiego powodu jest sprawowany i jaka jest jego historia? Czy rzymski katolik może do niego przystąpić? Arkadiusz

Pomazanie św. olejem jest dokonywane prawie zawsze w czasie celebracji liturgicznej wielkich świat. Najczęściej jest to olej, który był pobłogosławiony nieco wcześniej wraz ze specjalną modlitwą. W Prawosławiu pomazywanie błogosławionym olejkiem jest dokonywane bardzo często. Osoby innego wyznania mogą brać udział w tym błogosławieństwie i być pomazywane świętym olejkiem.

Kategorie: ks. Andrzej Kuźma, liturgika



Jak wygląda procedura zdjęcia błogosławieństwa/ rozwodu w cerkwi? Jakie dokumenty są potrzebne? Jak wygląda sytuacja wiernego po takim zdjęciu błogosławieństwa? Czy to ogromny grzech jeśli dokona się rozwodu? Podkreślę, że bycie w takim związku więcej dostarcza grzechu niż dobroci i spokoju. Uważam, że będąc osobno będziemy lepszymi ludźmi. Jak Bóg będzie na to patrzył? Adrianna

Procedura zdjęcia błogosławieństwa z małżeństwa dokonywana jest w parafii do której należy osoba ubiegająca się o zdjęcie błogosławieństwa. Potrzebne jest postanowienie sadu cywilnego o udzieleniu rozwodu, metryka zawarcia ślubu z cerkwi, gdzie był o zawierany, uzasadnienie osoby ubiegającej się o zdjęcie błogosławieństwa. Sugerowałbym pójść najpierw do proboszcza, gdzie będzie przeprowadzana ta procedura i porozmawiać dokładnie o problemie. Oczywiście przerywanie związku małżeńskiego jest rzeczą niedobrą i niosącą ze sobą wiele napięcia. Szczególnie jest to bolesne kiedy są dzieci i one stają się ofiarami kłótni rodziców. Może zanim podejmie się decyzję o zakończeniu związku, właściwy byłoby przejście terapii dla małżeństw.

Kategorie: ks. Andrzej Kuźma, liturgika, rodzina



Byłem na całonocnym czuwaniu w cerkwi. Przed rozpoczęciem św. liturgii batiuszka czynił wiernym pędzelkiem na czole znak krzyża. Na czym polega ten obrzęd, z jakiego powodu jest sprawowany i jaka jest jego historia? Czy rzymski katolik może do niego przystąpić? Arkadiusz

Pomazanie św. olejem jest dokonywane prawie zawsze w czasie celebracji liturgicznej wielkich świat. Najczęściej jest to olej, który był pobłogosławiony nieco wcześniej wraz ze specjalną modlitwą. W Prawosławiu pomazywanie błogosławionym olejkiem jest dokonywane bardzo często. Osoby innego wyznania mogą brać udział w tym błogosławieństwie i być pomazywane świętym olejkiem.

Kategorie: ks. Andrzej Kuźma, liturgika



Dlaczego w kościele rzymskokatolickim modlitwa/ Msza Święta odprawiona za dusze samobójców jest uważana za dobro a modlitwa w kościele prawosławnym za coś wręcz zakazanego? Historia z życia – podzieliłam się wiadomością z poznana siostra (z monasteru), że zamówiłam taką modlitwę w kościele rzymskokatolickim (jestem katoliczką), gdzie mnisi z zakonu bardzo się ucieszyli z takiej intencji, bo o tych ludziach nikt nie pamięta. Zaskoczyła mnie reakcja siostry, która stwierdziła kategorycznie, że wystawiłam się na ogromne niebezpieczeństwo, że wprowadziłam jakieś zakłócenie duchowe i że absolutnie nie wolno się modlić za takie osoby. Jednak moja intencja była czysta. Przyznam, że nie do rozumiem i choć minęło sporo czasu, to nadal nie mogę się otrząsnąć po reakcji tej mniszki. Kalina

Cerkiewne kanony nie dopuszczają nie tylko liturgicznej, cerkiewnej modlitwy za samobójców, ale nawet ich pogrzebu. To nie przez zapomnienie, bowiem w domowej osobistej modlitwie modlą się za nich członkowie rodziny i przyjaciele. To tak wielki grzech, że już tutaj, na ziemi powoduje aż tak bardzo bolesne konsekwencje. Tłumaczyć można/trzeba to również pragnieniem powstrzymania innych wiernych nawet od myśli o odebraniu sobie życia. Perspektywa braku cerkiewnej modlitwy za dusze samobójcy miała/ma działać „odstraszająco”, jako przestroga. To swego rodzaju paradoks – ci, którzy tej modlitwy potrzebują najbardziej, zostają jej pozbawieni, ale, co wielce ważne, przez wzgląd na innych ‚potencjalnych’ samobójców.
Najnowsze badania naukowe wykazały, że w ponad 90% samobójstw popełnianych jest „pod wpływem” wielu różnych różnych czynników i nie są to działania w pełni świadome. Dla wielu hierarchów, duchownych, teologów oznacza to, że pogrzeb i cerkiewna modlitwa stają się w tych przypadkach możliwe.

Kategorie: Ks. Włodzimierz Misijuk, liturgika, wiara



Jak Cerkiew postrzega współżycie seksualne osób, które zawarły jedynie ślub cywilny? Czy takie osoby żyją w grzechu? Patryk

Tak postrzega to Cerkiew. Seks ‚zarezerwowany jest’ dla łoża małżeńskiego, a małżeństwo to w naszym pojmowaniu to pełne zjednoczenie mężczyzny i kobiety – męża i żony – we wszystkich sferach ludzkiego życia – nie tylko fizycznie, ekonomicznie, psychicznie, emocjonalnie itp., ale nade wszystko duchowo. Ślub cywilny (cerkiewny konkordatowy też!) ‚zabezpiecza’ stronę formalno-prawną – narzeczony i narzeczona stają się uznanym przez państwo związkiem małżeńskim z jego ‚cywilnymi’ przywilejami i obowiązkami. Ale to „część większej całości” – gdy apostoł Paweł pisze do Efezjan o małżeństwie (Ef 5,21-33), sugestywnie objaśnia jego znaczenie, pragnie powiedzieć jeszcze więcej, ale brakuje mu słów i stwierdza „Misterium/Tajemnica to wielka, lecz ja mówię w odniesieniu do Chrystusa i do Cerkwi” (Ef 5,32).
Można by tu posłużyć się trochę niezgrabnym, mechanicznym porównaniem – ślub cywilny daje, co prawda, „prawo jazdy” samochodem, ale nie upoważnia ono do rozbierania jego silnika na części, bo do tego niezbędna jest dodatkowa wiedza, stosowna ostrożność, znajomość tego złożonego ‚mechanizmu’ i dodatkowe ‚specjalistyczne’ uprawnienia… W takich okolicznościach po angielsku mówią: „Handle with care”…

Kategorie: Ks. Włodzimierz Misijuk, liturgika, rodzina



Czy Prawosławny może uczestniczyć w coniedzielnych nabożeństwach w kościele? Jestem Prawosławna, staram się często uczęszczać do Spowiedzi i Eucharystii. Chętniej jednak uczestniczę w nabożeństwach w kościele. Nie chodzi o siedzenie (czasem z racji dużej liczby osób stoję), nie chodzi o długość (która wychodzi podobnie), a o to w jaki sposób odczuwam Słowo Boże głoszone po polsku i w tej „prostszej” formie, gdzie czuję w sercu każde wypowiedziane słowo. Tradycje są piękne, ale nie rozumiem pozostawania przy Wschodnich zwyczajach i Wschodnim języku w polskiej Cerkwi Prawosławnej. Cerkiew w każdym kraju, jak Grecja, Rosja, kraje arabskie ma swoją własną kulturę i odmienności. Dlaczego więc Cerkiew w Polsce nie próbuje stworzyć społeczności charakterystycznej dla naszego kraju? Czuję się Polką, co powoduje, że nie chcę kultywować wschodnich tradycji. Z tych wszystkich powodów rozważam nawet przejście na katolicyzm, ale z kolei to nauczanie Cerkwi o Bogu jest mi bardzo bliskie. Nie chcę nikogo obrażać, dla wielu osób j. cerkiewno-słowiański jest piękny i chciałyby przy nim zostać, ale ja po prostu lepiej z tych wszystkich powodów czuję się w kościele, a jednocześnie czuję z tego powodu poczucie winy. Anonim

Rozumiem potrzebę dokładnego/pełnego rozumienia liturgicznej modlitwy. Osobiście w coraz większym stopniu używam języka w nabożeństwach, które sprawuję w cerkwi akademickiej św. Marii Magdaleny w Białymstoku (ul. Kalinowskiego 11 – „przyjdź i zobacz”/przekonaj się). Uważam, że nasza Cerkiew w Polsce jest w trakcie przechodzenia na język polski w cerkiewnych nabożeństwach (mogą to też być inne współczesne, zrozumiałe dla wiernych języki  – np. białoruski, łemkowski czy ukraiński) i w kilku cerkwiach nabożeństwa sprawowane są już w języku polskim w całości (dwie cerkwie w Białymstoku jedna w Warszawie i we Wrocławiu), a w niektórych jeszcze częściowo. Przechodzenie na współczesny język liturgiczny do proces, który zajmuje ok 20-25 lat – jedno pokolenie. Doświadczyli tego prawosławni w Ameryce i Zachodniej Europie. Używam języka polskiego w praktyce a ponadto wypowiedziałem się na temat w tekście: „Nasz obecnie używany cerkiewny język liturgiczny – pomoc, czy utrudnienie?” (http://www.typo3.cerkiew.pl/index.php?id=prawoslawie&a_id=87). Robię, co mogę… A czy Pani choć raz zapytała/poprosiła o język polski w cerkiewnej modlitwie swego proboszcza? Czy rozmawia(ła) Pani o tym z innymi parafianami? Skoro język jest dla Pani aż tak ważny, że rozważa Pani konwersję na rzymski katolicyzm, to czy próbowała Pani/próbowaliście wspólnie rozpocząć parafialną dyskusję na ten temat i ewentualnie wpłynąć na proboszcza/duchownych/pozostałych parafian, by przynajmniej rozważyć taką możliwość? Zmiana nie następuje samoczynnie – trzeba ją zainicjować, a później dalej nad nią pracować. To wymaga trochę czasu i starania – jak mówią w Ameryce: „no pain, no gain”… Czy coniedzielne uczestnictwo w nabożeństwach w kościele to łatwiejsze/szybsze/bardziej zadowalające rozwiązanie? Gdyby do duchownych naszej Cerkwi docierały prośby parafian o prowadzenie nabożeństw w zrozumiałym dla wszystkich języku polskim, proces zmiany języka liturgicznego z pewnością postępowałby szybciej i obejmował dużo więcej parafii.

Rozumiem potrzebę przechodzenia na język polski w nabożeństwach, ale nie zgadzam się aby przy tym rezygnować, odchodzić od wschodnich zwyczajów i tradycji, bo to część naszej „prawosławnej tożsamości” – prawosławie to przecież „wschodnie chrześcijaństwo”. Ponadto, prawosławni w Polsce mają swoją własną „kulturę i odmienność”. Kształtowała się przez ponad tysiąc lat od czasów misji świętych Cyryla i Metodego i zamiast ją tworzyć od nowa, wolałbym ją ponownie odkrywać, należycie pielęgnować i rozwijać.

W związku z Pani myślami o przejściu na rzymski katolicyzm „bo tam po polsku”, śpieszę z informacją, że w USA (i nie tylko) coraz większe grupy rzymskich katolików uczęszczają na mszę po łacinie… Tłumaczą to potrzebą „głębszego poczucia misterium”… Zacytuję też porównanie, które zastosował A. Chomiakow dla objaśnienia podziałów w chrześcijaństwie. Przywołał je bp Kallistos Ware w ostatnim rozdziale swej książki „Kościół prawosławny” (s. 361-362).

Mistrz oddala się, pozostawiając swą naukę trzem swoim uczniom. Najstarszy wiernie powtarzał wszystko, czego nauczył go mistrz, niczego nie zmieniając. Jeden spośród dwóch pozostałych do nauki mistrza dodał coś od siebie, drugi zaś pewną jej część pominął. Po powrocie, nie czyniąc żadnemu z nich jakichkolwiek wyrzutów, do dwóch młodszych mistrz zwrócił się ze słowami: „Podziękujcie swemu starszemu bratu, bowiem bez niego nie bylibyście w stanie zachować prawdy, która wam przekazałem”. Najstarszemu zaś doradził: „Podziękuj swym młodszym braciom, albowiem bez nich nie byłbyś w stanie zrozumieć prawdy, którą wam powierzyłem”.

Prawosławni z całą pokorą postrzegają siebie, jako owego najstarszego brata. Wierzą, że dzięki łasce Boga byli w stanie zachować prawdziwą wiarę w nienaruszonym stanie, „niczego nie dodając, ani też niczego nie ujmując”. Twierdzą, że podtrzymują żywą ciągłość starożytnego Kościoła,  Tradycji Apostołów i Ojców, oraz wierzą, iż w podzielonym i zdezorientowanym chrześcijaństwie ich obowiązkiem jest nieść świadectwo tej ciągłej Tradycji, która choć pozostaje niezmienna, ciągle jest młoda, żywa i nowa.

Inne porównanie proponuje, aby nauczanie Kościoła postrzegać jak lornetkę, w której każdy element to jakiś dział nauczania Kościoła i która pokazuje wiernym drogę do zbawienia, do królestwa Bożego. Skoro prawosławni „wiernie powtarzają wszystko, czego nauczył ich mistrz, niczego nie zmieniając”, ostrość w ich lornetce ustawiona jest prawidłowo, przez co drogę do celu i ustawione na niej znaki widać bardzo wyraźnie. U rzymskich katolików, którzy „do nauki mistrza dodali coś od siebie”, pokrętło ostrości zostało nieco przesunięte i obraz tej samej drogi ku temu samemu celowi może być nieco zamazany. U protestantów, którzy „pewną część nauczania pominęli”, pokrętło ostrości zostało przesunięte w drugą stronę i obraz drogi też może być zamglony. Pytanie, którą lornetkę należałoby wybrać, wydaje się retoryczne…

Przysłowie mówi, że „język do Kijowa zaprowadzi…” Życzę Pani, aby skutecznie prowadził Panią do cerkwi! Odpowiedzi udzieliłem, spróbuję też wspomnieć o Pani w modlitwie, aczkolwiek łatwiej byłoby wspominać Panią z imienia, a nie anonimowo…

Kategorie: Ks. Włodzimierz Misijuk, liturgika, tłumaczenia



W akcie chrztu mojego prawosławnego pradziadka widnieje zapis, że „z powodu jego choroby, nadano chłopcu imię Michał”. Jak można to wytłumaczyć? Czy Św. Michał Archanioł jest patronem chorych albo umierających w prawosławiu? Anonim

Św. Archanioł Michał nie jest specjalnie traktowany jako patron umierających lub chorych. Podejrzewam, że informacja zawarta w metryce chrztu koncentruje się raczej na aspekcie szybkiego chrztu po urodzeniu spowodowanego chorobą dziecka. Przeglądając metryki chrztu z XIX lub początku XX wieku możemy zauważyć, że dzieci były chrzczone na drugi lub trzeci dzień po urodzeniu. Taki stan rzeczy spowodowany był wysoką umieralnością noworodków. W przypadku choroby dziecka, chrztu dokonywano tego samego dnia. W tym opisywanym przypadku, myślę, że chłopczyk był mocno chory i ochrzczono go z imieniem Michał. Natomiast zapis dokonany w metryce nie zupełnie jasno tłumaczy okoliczności, jedynie świadczy o dokonaniu sakramentu.

Kategorie: imiona, ks. Andrzej Kuźma, liturgika



Czy Cerkiew prawosławna przewiduje możliwość rozwiązania małżeństwa niesakramentalnego na mocy przywileju pawłowego? Jeśli tak, to czy jest to instytucja stosowana we wszystkich Kościołach lokalnych, czy też jedynie w ustawodawstwie i praktyce poszczególnych Kościołów prawosławnych? Jeśli nie, to jaka jest praktyka wobec małżeństw nieochrzczonych, gdy następnie jeden z małżonków zdecydował się przyjąć chrzest w Cerkwi, a druga strona odeszła z tego powodu? Malwina

Forma rozwiązania małżeństwa jaka istnieje w Kościele rzymskokatolickim na mocy tzw. „Przywileju pawłowego” w prawosławiu raczej nie jest znana. Nie słyszałem by któryś z lokalnych Kościołów prawosławnych stosował tę formę rozwodu. W prawosławnym Prawie Kościelnym jest stosowane tzw. „Zdjęcia błogosławieństwa” ze związku małżeńskiego. W procesie przygotowawczym do Soboru na Krecie w 2016 r. i pracy nad dokumentem o małżeństwie nie występowało zagadnienie „Przywileju pawłowego”.

Kategorie: ks. Andrzej Kuźma, liturgika



Strona 1 z 5812345...102030...Ostatnia »