Tatuaże a świecenia kapłańskie? Czy osoba z tatuażami może zostać duchownym? Czy matuszką może być kobieta, która zrobiła kiedyś tatuaż? Ola

W wykazie czynników, które stanowią przeszkodę w uzyskaniu święceń kapłańskich nie jest wymieniony tatuaż. Nie jest on rzeczą dobrą, ale wydaje mi się, że jeśli umieszczony byłby w miejscu niewidocznym, osoba zaś godną, to biskup mógłby podjąć decyzję o wyświęceniu. Podejrzewam jednak, że biskup nie zdecydowałby się wyświęcić na duchownego osoby, która miałaby tatuaż na twarzy. Matuszką staje się osoba, która zostaje żoną batiuszki. W takim przypadku, należałoby rozpatrywać sprawę w kontekście: czy tatuaż żony kandydata na duchownego nie stanowi przeszkody w uzyskaniu przez niego święceń? Myślę, że w pewnych warunkach może stanowić.

Kategorie: ks. Andrzej Kuźma, pozostałe, rodzina



Dlaczego w żadnej z polskich, prawosławnych parafii nie jest wywieszana flaga naszego kraju? Marcin

Nie ma w naszej historii takiej tradycji. W niektórych Cerkwiach lokalnych taka forma manifestowania swojej narodowości zaistniała (Grecja, Gruzja, Serbia). Prawosławie w tych krajach jest wyznaniem większościowym. Często ten zwyczaj (wywieszanie flag) wiąże się z odzyskaniem niepodległości, gdzie czynnik religijny był czymś istotnym w zrywie narodowym. W krajach, gdzie prawosławie stanowi mniejszość takie podkreślanie narodowości jest mniej popularne. Ponadto, uważam, że takie manifestowanie Cerkwi narodowościowych nie jest właściwe duchowi przekazu Chrystusowego. Prawosławie jako całość wręcz osadziło etnofiletyzm (etnos- naród, fileo-kochać, umiłować), na soborze w Konstantynopolu w 1872 r. jako herezję. Nasz problem etnofiletyzmu (mówię o całości prawosławia) tak do końca daleko pozostaje nierozwiązanym.

Kategorie: ks. Andrzej Kuźma, pozostałe, wiara



Po przeczytaniu oficjalnego komunikatu Soboru PAKP niepokoi mnie brak jakiejkolwiek wzmianki na temat liczebność wiernych w świątyniach. Czy naszej Cerkwi to nie dotyczy? Większość wiernych nie boi się przystępować do Eucharystii ale własnie tego niezalecanego tłumu ludzi. Co w tej sytuacji mogą zrobić np. kobiety w ciąży? Zachęca się do uczestnictwa w nabożeństwa w tygodniu, ale wtedy większość wiernych pracuje. Wierna

Myślę, że zadbanie o odpowiednią i określoną przez nasze służby sanitarne liczbę wiernych w świątyniach jest bardzo trudne technicznie. Myślałem, że będą jakieś organy np. członkowie Obrony cywilnej, które będą egzekwować stosowanie przepisów. Wydaje mi się, iż w momencie, kiedy nasi biskupi mówią o tym, aby uczestniczyć w nabożeństwach w tygodniu, kiedy jest mniej wiernych, godzą się na te ograniczenia jakie zostały ustalone przez orany Państwa. Obecnie w wielu parafiach w piątki lub środy Liturgia Uprzednio Poświęconych Darów (Prezdieoswiaszczennaja) odprawiana jest po południu ok. 16.00, myślę, że jest to alternatywa dla pracujących. Kobiety w ciąży, jeśli chodzą do pracy, to raczej są też w stanie przyjść do cerkwi w sobotę lub w niedziele (przestrzegając ograniczenia osób). Natomiast jeśli nie pracują, mogą przyjść w tygodniu, kiedy jest znacznie mniej wiernych.

Kategorie: ks. Andrzej Kuźma, pozostałe



Poniżej wklejam link do instrukcji dla duchownych diecezji moskiewskiej odnośnie koronawirusa zatwierdzonej 17.03.2020 r. przez Synod Cerkwi Rosyjskiej https://mospat.ru/ru/2020/03/17/news184139/ Czy mam rozumieć, że w związku z tymi instrukcjami hierarchowie Cerkwi Rosyjskiej są małej wiary i nie ufają Woli Bożej? Renata

Odpowiadając na bezpośrednie pytanie, kiedyś mój znajomy duchowny z Bułgarii, mawiał w takich sytuacjach: ponimajtie kak chotitie. Bardzo się obawiam, że organy Państwa, zabronią nam sprawowania św. Liturgii. Byłaby to „katastrofa” duchowa. Mam wrażenie, że rosyjska Cerkiew, aby wyjść naprzeciw ewentualnym zamierzeniom Państwa przyjęła tak restrykcyjną formę działania. Wydaje się, że w tym dokumencie nie ma mowy o ograniczaniu liczby wiernych w świątyniach. My raczej stosujemy się do tych nakazów, które wystosowało Państwo Polskie.

Kategorie: ks. Andrzej Kuźma, liturgika, wiara



Byłem dzisiaj (15.03) na liturgii w soborze w Warszawie i jestem mocno zaniepokojny podejściem hierarchów do kwestii koronowirusa. Nie widziałem niestety żadnych środków prewencyjnych – a przecież można byłoby wprowadzić kilka prostych rozwiązań: 1. otwarcie drzwi na oścież, tak by ludzie do dotykali klamek 2. informacja by ludzie nie całowali ikon a adorowali je w inny sposób 3. podobnie z krzyżem 4. pryczastije – rozumiem, ze tutaj jest pewien problem, ale moze dałoby sie przekonac ludzi by nie dotykali łyzeczki, a pryczastije było ‚wlewane’ do buzi? kiedyś tak nas uczono na religii, ale niestety nigdzie nie widziałem takiej praktyki 5. prosba o większy dystans miedzy wiernymi. Rozumiem, ze osoba wierząca jest chrononiona przez Boga, ale chyba wiara nie zwalnia z niefrasobliwości? Jestem zdania, ze Cerkiew w trosce o swoich wiernych powinna być liderem w zakresie takiej edukacji. Jest to o tyle ważne, ze duża część osób przez epidemii została pozbawiona środków do życia (np. pracuje na umowę zlecenie i nie dostanie pensji) i wszyscy liczą na to, że epidemia zostanie powstrzymana jak najszybciej. Całe społeczeństwo wprowadza najwyższe standardy bezpieczeństwa i warto by Cerkiew podążyła za tym trendem. Michał

Trzeba powiedzieć, że takie zróżnicowane podejście cechuje dzisiejsze całe prawosławie. Włącza się stary problem wydawałoby się przeciwieństw: wiary i rozumu, ducha i racjonalizmu, teologii i nauki empirycznej. Tertulian (zachodni pisarz wczesnochrześcijański), mówił o tych przeciwieństwach: „cóż mają wspólnego Anety z Jerozolima, Akademia z Kościołem, heretycy z chrześcijanami”. Innymi słowy mówiąc, według Tertuliana należy wybrać wiarę i odrzucić rozum. Dzisiejszy świat na pierwszym miejscu stawia raczej rozum i podejście racjonalistyczne. Prawosławie nie poszło drogą Tertuliana, ale też nie opowiedziało się za pierwszeństwem rozumu. Inny późniejszy pisarz, Ojciec Kościoła, św. Bazyli Wielki, wskazywał, że między wiarą i rozumem nie ma sprzeczności, jedno wynika z drugiego i wzajemnie uzupełniają się. Św. Bazyli w świecie prawosławnym jest wielkim autorytetem i chyba można u niego szukać dzisiaj odpowiedzi na nurtujący nas problem odnalezienia równowagi w zaistniałej sytuacji.

Kategorie: ks. Andrzej Kuźma, pozostałe



Dziś na niedzielnym nabożeństwie w katedralnej świątyni Bielska podlaskiego usłyszałam pouczające słowa biskupa Grzegorza odnośnie drogiej niedzieli Wielkiego postu a także nie naruszając spokoju wiernych w modlitwie w sposób szczególny przytoczył czasy kiedy to ludzie szukali modlitwy i pomocy właśnie na Grabarce od strasznej choroby. Modlili się ufali Bogu i poklaniali się świętemu Drogiemu Naszemu sercu Krzyżowi, tak i zwyciężyli. Modlitwą! Na koniec nabożeństwa wyszedł proboszcz i nastraszył ludzi jaka jest teraz trudna sytuacja, zapiwka po pryczasti w jednorazowych kubeczkach i wrzucane do torebki , przecierane chusteczka ikony aż śmierdzi chemią co chwilę diakońskie warta wycierane niby odkażane. Dla czego tak jest?dla czego duchowni nie potrafią z modlitwą służyć Bogu i nam świeckim ludziom ,a kontynuują te nie zdrowe sytuację. Bez modlitwy nie ma nadziei na lepsze jutro !Niech duchowni zaczną zachęcać do chodzenia do cerkwi w tak trudny czas,a to odwołane liturgię bo za dużo starych.a jacy umierali do tej pory? A czy do cerkwi zawsze przychodzili pięknie i czysto ubrani?babcia kiedyś mówiła nikogo nie odtracajcie bo każdy ma możliwość się pomodlić. Z cerkwi ludzi wyganiają bo ma byc50osob.a dziekan nikogo nie wygonił tylko jest zdziwiony dla czego nie ma wiernych cóż widać może skoro za plecami stworzyła się oddzielna współczesna świątynia. Trzeba chodzić do cerkwi trzeba się modlić i widać niektórych duchownych do tego też trzeba namawiać ale to jest strasznie przykre. Bóg w pomoszcz ludziom chcącym spokojnie przeżyć okres Wielkiego postu, i myślmy się o zdrowie bliskich i o wrazumlenie . Jeśli w dalszym ciągu sytuacja będzie trudna a cerkwie zamykane jak za czasów gonienija. To módlmy się przy ikonie a nie przy TV . „Szukajcie a znajdziecie” Natalia

Po przeczytaniu tej długie i złożonej wypowiedzi z kilkoma pytaniami, odpowiedziami i komentarzami (osądami?), stwierdziłem, że można/trzeba je potraktować cytatem z drugiego rozdziału Listu apostoła Jakuba:

„Jaki z tego pożytek, bracia moi, skoro ktoś będzie utrzymywał, że wierzy, a nie będzie spełniał uczynków? Czy [sama] wiara zdoła go zbawić? Jeśli na przykład brat lub siostra nie mają odzienia lub brak im codziennego chleba, a ktoś z was powie im: «Idźcie w pokoju, ogrzejcie się i najedzcie do syta!» – a nie dacie im tego, czego koniecznie potrzebują dla ciała – to na co się to przyda? Tak też i wiara, jeśli nie byłaby połączona z uczynkami, martwa jest sama w sobie.Ale może ktoś powiedzieć: Ty masz wiarę, a ja spełniam uczynki. Pokaż mi wiarę swoją bez uczynków, to ja ci pokażę wiarę ze swoich uczynków.Wierzysz, że jest jeden Bóg? Słusznie czynisz – lecz także i złe duchy wierzą i drżą.”

Innymi słowy: słowa naszych modlitw nie są jakimiś magicznymi zaklęciami w rodzaju: „stoliczku, nakryj się”, po czym, jak to się mówi, „sprawa załatwiona”. Pan Bóg, owszem, pomoże nam nakryć do stołu (czytaj: uchroni nas przed koronawirusem i innymi paskudztwami), ale uczyni to naszymi rękoma. Bóg nie zrobi tego za nas, ale we współpracy z nami. Bóg nie zrobi za nas tego, co tylko my możemy/powinniśmy zrobić – nie umyje za nas rąk, nie posprząta, nie zdezynfekuje… itd. itp. „Róbmy swoje” z wiarą i nadzieją, że Bóg nam w naszych staraniach i działaniach pomoże i będą skuteczne.

Ponadto, wielkiej ostrożności też tu trzeba – jeśli wiem, co trzeba robić, ale nie robię tego, (no bo przecież się modlę i wierzę, że Bóg wysłucha moich modlitw i mnie ustrzeże) tj. to, co powinienem zrobić ja sam, „zrzucam” to na Boga – czyż nie „ocieram się” przez to o grzech przeciwko Świętemu Duchowi…?

Kategorie: Ks. Włodzimierz Misijuk, pozostałe, wiara, życie duchowe



Chciałam podziękować o. Wlodzimierzowi za jego odpowiedzi dotyczące koronawirusa. A zarazem wyrazic swoj i nie tylko swoj ból i rozczarowanie że my prawosławni jesteśmy tylko z nazwy. Niby chodzimy do cerkwi modlimy się wierzymy w Świętą Trojcę ale jak przychodzi co do czego to zaczynamy wątpić w Miłość i opiekę Pana Boga. Poddajemy zwątpieniu jedyne nasze lekartstwo na nasze choroby zarowno cielesne jak i te duchowe. Raz jeszcze dziękuję za tak mądre wyjaśnienie całej sytuacji wszystkim niedowiarkom. Czytelniczka

Jako kapelan szpitalny w rozmowach z pacjentami i ich rodzinami często powołuję się na Ewangeliczne opowieści o cudownych uzdrowieniach i próbuję przy tym uświadomić, że tym, co je łączy nie są same uzdrowienia, ale jedno „kluczowe” słowo – wiara. Tych, którzy przychodzili z prośbą o uzdrowienie, Chrystus pytał: „Czy wierzysz?”, albo po uzdrowieniu stwierdzał: „Wiara twoja cię uzdrowiła”. W niektórych z tych opowieści pojawiają się dodatkowe wskazówki w odniesieniu do tej NASZEJ wiary. O jednej z najważniejszych słyszymy/czytamy w opowieści o uzdrowieniu dwóch ślepców. Po twierdzącej odpowiedzi na pytanie czy wierzą, usłyszeli słowa Chrystusa, które kierowane są również do każdego z nas, tutaj i teraz. Usłyszeli: „Niech się wam stanie wedle waszej wiary!”, po czym opowieść kończy się stwierdzeniem, że obaj ślepcy odzyskali wzrok. Usłyszmy te słowa Chrystusa, bowiem podpowiadają, że nie wystarczy „tylko” wierzyć, ale trzeba wierzyć, że będzie dobrze, że otrzymamy to, o co prosimy, że spełni się to, w co wierzymy..

Trzeba przy tym wskazać na poważne niebezpieczeństwo, które ujawnia się w toczącej się właśnie dyskusji(?) o niebezpieczeństwach „powodowanych”(?) przystępowaniem do komunii, czy całowaniem krzyża lub ikon. Z moich przedszkolnych czasów pamiętam jak dzieci zapewniały i ostrzegały się nawzajem – gdy czarny kot przebiegnie drogę, to będzie nieszczęście. Przywoływane były „dowody”, że tak właśnie się dzieje – Ala nie obróciła się przez lewe ramię, Tomek z kolei nie splunął przez prawe… i były dwa nieszczęścia. Dorośli wiedzą, że to nie przez kota, bo to przecież zabobon. Ale nieszczęścia są „udokumentowanym faktem”. Czy w obu przypadkach zdarzyły się „przypadkiem”? Czy zdajemy sobie sprawę, że zostały „sprowokowane” wiarą tych dzieci? Parafrazą słów Chrystusa może być „mądrość ludowa” – „Jak wierzysz, tak masz”… Z wiarą też trzeba ostrożnie!

Kolejne ewangeliczne opowieści podpowiadają jeszcze więcej. Z opowieści o uzdrowieniu paralityka dowiadujemy się, że naszej wierze powinny towarzyszyć konkretne działania. Ewangelista zapisał, że Chrystus był zadziwiony wiarą tych, którzy przynieśli paralityka, ale oni nie siedzieli z tą wiarą w domu i bezczynnie. Zrobili wszystko, co mogli zrobić i choć to wszystko, co mogli to „tylko” przyniesienie paralityka na noszach i opuszczenie go na linach przez otwór w dachu – to wystarczyło! Opowieść o ojcu, który przyprowadził do Chrystusa swego opętanego syna podopowiada, że nie chodzi o „ilość” wiary, ale jej „jakość”. Choć ojciec powiedział: „Wierzę Panie, ale pomóż memu niedowiarstwu”, chłopiec ocalał.

Próbujmy zatem wierzyć i właściwie „adresować” naszą wiarę. Niech pomocne okaże się Chrystusowe porównanie wiary do ziarenka gorczycy, które ujawnia jej wielki „potencjał”. Nie chodzi mi tu o przesuwanie gór i wrzucanie ich do morza, ale raczej o fakt, że, jak powiedział Chrystus, z tak maleńkiego ziarenka może wyrosnąć drzewo, w którego gałęziach ptaki wiją gniazda. To wskazówka skierowana do każdego z nas. Jeśli odczuwamy niedostatek wiary, jest na to sposób. Te ziarenko wiary zasiane w ogrodzie naszego serca trzeba odpowiednio pielęgnować – być może potrzebuje więcej „wody” albo zabrakło „nawozów”? Trzeba też na bieżąco sprawdzać, czy nie pojawiło się zbyt wiele grzesznych chwastów, które nie pozwalają mu zakiełkować albo pomyślnie dalej się rozwijać. Wyrywanie chwastów naszych grzechów to spowiedź, bo tylko Pan Bóg może je usunąć z ogrodu naszego serca. (Pamiętajmy przy tym, że „najlepsze sprzątanie to utrzymywanie porządku” i chwasty trzeba wyrywać póki są małe i póki ich mało….) Na „podlewanie i nawożenie” jest wiele sposobów, ale najlepszy z nich („dwa w jednym”) to z pewnością komunia/pryczaszczenije… Wspomnijmy przy tym słowa Chrystusa z objaśnienia Jego przypowieści o siewcy: „Każde ziarenko, które pada na dobrą ziemię, którą jest nasze serce, może przynieść plon trzydziesto-, sześdziesięcio- albo nawet stukrotny”. Powodzenia…

Kategorie: Ks. Włodzimierz Misijuk, pozostałe, wiara, życie duchowe



Mam pytanie jak Polacy katolicy, przebywający wśród znajomych prawosławnych np. w odwiedzinach w Rosji udają przed nimi prawosławnego to jest normalne? Ja uważam że chyba nie. Nie jest to łamanie zasad panujących w kościele katolickim? Imienno chodzi mi o Związek kozaków w Polsce-to są oczywiście Polacy i wszyscy 100% katolicy, jak pojadą do Rosji tam udają prawosławnych. W Rosji kozactwo jest tylko prawosławne i przedstawiciele innej wiary nie mogą tam być. Andrei

Myślę, że wszelkie udawanie jest rzeczą niewłaściwą, tym bardziej jeśli chodzi o sprawy religijne. Dzisiejsze Kozactwo, jest raczej zabawą i rekonstrukcją pewnej historii. Problem w tym, że dla wielu często prawosławie staje się elementem tej zabawy. Mam nadzieje, że nie dochodzi do przypadków bluźnierstwa. Może też tak się zdarzyć, że „bawiąc” się w prawosławnych, te osoby zainteresują się na poważnie prawosławiem.

Kategorie: ks. Andrzej Kuźma, pozostałe



Mam pytania odnośnie Liturgii Uprzednio Poświęconych Darów: 1. Św. Bazyli Wielki wspomina o przyjmowaniu św. Eucharystii w niedziele, środę, piątek i sobotę czy jeśli chodzi tu o przyjmowanie Eucharystii w powszednie dni tygodnia to czy dotyczy to uprzednio poświęconych darów. 2. Czy przed soborem in Trullo 692 r. powszechny był w Kościele zwyczaj nie sprawowania w dni tygodnia ofiary Eucharystycznej. 3. Czy w pierwszym tysiącleciu ten zwyczaj był obecny też na Zachodzie w wielkim poście, poza Wielkim Piątkiem. Mateusz

    1. W liście 93, św. Bazyli mówi: „Przystępowanie nawet codzienne do Eucharystii i przyjmowanie Świętego Ciała i Świętej Krwi Chrystusa jest rzeczą piękną i zbawienną (…) My wszakże tylko cztery razy w tygodniu przystępujemy do Komunii, w Dzień Pański, czwartek, piątek i sobotę”. Nie ma w tym tekście żadnych wskazówek mówiących, o tym że chodzi o Wielki post. Najprawdopodobniej chodzi o okres poza postem.
    2. Biorąc pod uwagę wyżej cytowaną wypowiedź św. Bazylego (zm. 379), należałoby przypuszczać, że św. Liturgia była sprawowana w niektórych miejscach codziennie. Cezarea kapadocka, gdzie św. Bazyli był metropolitą, należała do najważniejszych miast ówczesnego cesarstwa.
    3. Należałoby przypuszczać, że na Zachodzie forma Liturgii Uprzednio Poświęconych Darów była sprawowana w czasie Wielkiego Postu w pierwszym tysiącleciu. Być może dlatego też Liturgię tę w tradycji greckiej zaczęto utożsamiać z autorstwem św. Grzegorza Wielkiego, papieża rzymskiego.

Kategorie: ks. Andrzej Kuźma, liturgika



Jak się zachować w Cerkwi gdy diakon lub świaszczennik na początku służby kadzi wokoło całą Cerkiew. Kłaniamy się i kręcimy się w stronę kadzidła czy jakoś inaczej? Bo różnie wierni się zachowują. Włodek

Myślę, że nie ma reguły jak w takiej sytuacji należy się zachować. Kłaniamy się zwykle w momencie, kiedy w naszym kierunku dokonuje się kadzenie. W stronę kadzidła nie ma potrzeby kręcić się.

Kategorie: ks. Andrzej Kuźma, liturgika