a to pytanie odpowiem pytaniem: czy np. w rozmowach ze studentami podejmowanie tematyki seksu, alkoholu, narkotyków i innych uzależnień to grzech? Jako duszpasterz akademicki rozmawiam na te i inne „podejrzane” tematy. Czy to grzech? Śmiem twierdzić, że to nie grzech. Ponadto nam nadzieję i wierzę, że te rozmowy przynajmniej niektórym z uczestników tych rozmów pomogą uniknąć błędów czy grzechów, które ewidentnie pojawiają się we wskazanych i innych kontekstach. Ośmielam się tak twierdzić i wierzyć, bo rozmawiamy o tych problemach, aby na nie ‚uczulić’, aby działać profilaktycznie, aby uświadomić, że są niebezpieczne. To przez to, że współcześnie mamy do czynienia ze swego rodzaju syndromem: to, co nienormalne (i niemoralne) postrzegane jest przez wielu ludzi jako ‚normalne’ (albo nawet „moralne”), a to, co normalne uważane jest za ‚nienormalne’. Nie natknąłem się na Twoje książki w internecie, więc nie wiem jak przedstawiasz „opętania, szatana, pakty z diabłem”. Jeżeli piszesz o tym dla przestrogi, dla głębszego uświadomienia istnienia tej ‚demonicznej rzeczywistości’, to może być ‚w porządku’. Ale z drugiej strony pojawia się pytanie – czy poruszając te kwestie (np. pakty z diabłem), pisząc o tym całe książki, nieświadomie i niechcący nie ‚uświadomisz nieświadomym, ze jest taka możliwość? Czy pod wpływem Twych tekstów ktoś z ciekawości nie spróbuje doświadczyć „jak to działa?” Chcę tu powiedzieć, że dużo zależy nie tylko od tego o czym, czy co mówimy, ale również od tego jak mówimy,, jak to przedstawiamy. Mam nadzieję i wierzę, że Twoje książki uświadamiają niebezpieczeństwo ‚paktów z diabłem’ i wszystkich czytelników wystarczająco skutecznie do nich zniechęcają… Spróbujmy spojrzeć na to z jeszcze innej strony. W środkach masowej informacji mnożą się wieści o wypadkach, katastrofach, kataklizmach, morderstwach, zdradach, konfliktach zbrojnych, wojnach, różnego rodzaju nadużyciach itp. itd. Czy to grzech mass mediów? Dlaczego w tych samych mediach tak mało i tak rzadko pojawiają się wieści o zwykłej normalności – dobrych wyborach, słowach, działaniach, o dobrych (bo normalnych) ludziach? Czy te media działają profilaktycznie i przestrzegają przed tym wszystkim, o czym nadają? Czy nie zachęcają (niechcący?) do naśladowania tych bolesnych wyborów i działań, bo przecież „wszyscy” (można mieć wrażenie) tak postępują? Czy nie lepiej, w związku z powyższym, byłoby mówić i pisać o tym co dobre, pożyteczne, słuszne, bezpieczne, miłe itp. itd.? W mediach to się ‚nie sprzedaje’. Ale czy to powód, żeby o tym nie mówić/pisać? Chciałbym zauważyć, że są też dobrzy aniołowie, z którymi też można ‚paktować’. albo lepiej współpracować… Wspomnijmy np. o cytowanej przez Dostojewskiego opowieści o zasmuconym wielce aniele stróżu pewnej starszej pani, której dusza po śmierci ciała wylądował w ‚ognistym jeziorze’. To bardzo pouczająca opowieść z wielce profilaktycznym potencjałem… Natchnienia i twórczej weny od anioła stróża życzę
Podstawowe informacje zawarte są w tekście: Dokumenty i formalności potrzebne przy zawieraniu małżeństwa http://www.typo3.cerkiew.pl/index.php?id=prawoslawie&a_id=258 Więcej o prawosławnym pojmowaniu małżeństwa – http://www.typo3.cerkiew.pl/index.php?id=prawoslawie&typ=4&typ2=3&typ3=6 O możliwość udziału księdza katolickiego, ceremonii w j. polskim, błogosławieństwie od obu kapłanów trzeba zapytać proboszcza cerkwi, w której ślub będzie się odbywał. Życzę błogosławieństwa Bożego na małżeńską drogę życia.
Nie oczekiwałbym, że w zaistniałych okolicznościach oficjalna reakcja Kościołów okaże się skuteczna. Ona częściowo właściwie już nastąpiła i nic się nie zmieniło… Ale zgadzam się, że nie powinniśmy pozostawać obojętni. Cieszą w związku z tym wieści o czysto ludzkich i chrześcijańskich reakcjach ludzi zamieszkujących zamknięty ‚pas przygraniczny’, w miarę ograniczonych możliwości próbujących okazać pomoc potrzebującym. Skoro nie możemy uczestniczyć w tych konkretnych działaniach tam ‚na miejscu’, próbujmy wspierać je ‚zdalnie’. Możliwości i przykładów jest kolka – zbiórki żywności, leków, śpiworów, koców, ubrań… Próbujmy też ‚potraktować’ ten złożony problem modlitewnie. Skora sami osobiście nie możemy „dać jeść głodnemu, pić spragnionemu, odziać nagiego czy przyjąć podróżującego/uchodźcę”, módlmy się aby udało się dokonać tego innym… w naszym imieniu…
Mam wątpliwości. Kremacja zwłok bywa dopuszczalna jedynie w „skrajnych” przypadkach, jeśli np. ktoś zginął w wypadku lub zmarł nagle będąc poza granicami kraju pochodzenia, a rodzina pragnie pochować zmarłego w rodzinnym grobowcu, na ‚swoim’ cmentarzu. Opisany przypadek wygląda na ‚kremację z premedytacją’ i stąd wątpliwości… Proszę zapytać jak to postrzega proboszcz rodzinnej miejscowości męża.
Piękne dzięki za piękne słowa o prawosławiu. Cieszę się, że pomogło Ci pogłębić Twą wiarę. Uważam, że najlepsza będzie modlitwa, którą sam ułożysz i wypowiesz swoimi własnymi słowami. Modlitwy z modlitewników to przykłady modlitw, które ułożyli święci. To wszystko przykłady do naśladowania. Niektóre są piękne, długie, poetyckie. Naszej własnej modlitwie może tego (czegoś) brakować, ale najważniejsze, aby była szczera, od serca, autentyczna, prawdziwie własna…
Zmieniłbym kolejność – wszyscy zostaliśmy stworzeni na obraz i podobieństwo Boże, ale każdy jest inny, nie ma dwóch takich samych ludzi. Choć nosimy ten sam obraz Boży, rożnie dążymy do osiągnięcia podobieństwa do Boga, różnie to wychodzi i różnie wygląda. Na tej drodze zdarzają się błędy i potknięcia. To zapewne dlatego jednych lubimy bardziej, a drugich mniej albo mamy grono bliższych i dalszych przyjaciół i znajomych. Śmiem twierdzić, że batiuszka to też człowiek i też, niestety, może mu się zdarzyć popełnić jakiś błąd, przez co może zrazić kogoś do siebie… Tak w ogóle to duchowni, podobnie jak wszyscy ludzie, też mają rożne charaktery czy usposobienia – jedni są bardziej otwarci i radośni, drudzy bardziej zamknięci w sobie i poważni. To też może spowodować, że do jednych wierni lgną, a od drugich stronią… Jeśli z jakiegoś powodu rażą Cię zachowania i wypowiedzi któregoś duchownego, jeśli to możliwe i zbierzesz się na odwagę, spróbuj delikatnie zwrócić na to jego uwagę, bo może nie zdaje sobie z tego sprawy? To może być trudne… Brak zaufania nie jest grzechem, ale może nim być osądzanie, komentowanie tych zachowań czy wypowiedzi duchownego. Problem i niebezpieczeństwo polega na tym, że trudno uchwytna i łatwa do przekroczenia jest granica pomiędzy stwierdzeniem faktu, a oceną czy osądzeniem. Dotyczy to nie tylko duchownych, ale wszystkich ludzi. Tak w ogóle – jeśli mówi się o kimś i jego działaniach ‚za jego plecami’, jaki z tego pożytek? Jeśli zainteresowany o tym nie usłyszy, nic się nie zmieni, a rozmowa o tym okaże się obgadywaniem albo plotkowaniem…
Zalecałbym wytrwałą kontynuację dotychczasowych działań. Bądź sobą… Fakt, że jeszcze z nikim się nie związałaś albo nie poznałaś mężczyzny, który odpowiadałby Twoim oczekiwaniom, nie oznacza, że to nigdy nie nastąpi. Trzeba próbować dalej, aż do skutku. Sugerowałbym, abyś próbowała uwolnić się od wspomnianych lęków i obaw – one na pewno Ci nie pomagają, a mogą bardzo przeszkadzać. Spróbuj działać z wiarą, że coś jednak z tego wyjdzie, bo jeśli na podstawie dotychczasowych niepowodzeń zakładasz, że Ci się nie uda, to sama sobie przeszkadzasz. Dwaj ślepcy, którzy przyszli prosić Chrystusa o uzdrowienie, po potwierdzeniu, że wierzą, iż Chrystus im pomoże, usłyszeli słowa, które kierowane są również do każdego z nas: Niech wam się stanie wedle waszej wiary… Ślepcy przejrzeli, bo wierzyli. Róbmy zatem swoje z wiarą. Jeśli powiesz: „łatwo powiedzieć”, odpowiem stwierdzeniem – jeśli coś przychodzi z trudem i ciężko, i długo trzeba nad tym pracować, to znaczy, że to bardzo ważne i warto się tym zajmować… „Szukajcie, a znajdziecie”…
Dyrygent „rządzi” chórem, odpowiada za muzyczna/śpiewna oprawę nabożeństwa, jest kierownikiem grupy wiernych, którzy swymi głosami zapewniają melodyjne brzmienie cerkiewnych modlitw, więc posłuszeństwo jest wskazane, a nawet niezbędne, podobnie jak w każdej innej relacji pomiędzy „zwierzchnikiem i podwładnymi”. Z pewnością lepiej byłoby, gdyby w chórze panowały relacje bardziej partnerskie, koleżeńskie czy nawet przyjacielskie – wtedy zamiast sprzeczać się czy ‚wykłócać’ o repertuar, łatwiej byłoby zaproponować, zasugerować czy wynegocjować albo po prostu poprosić o inny utwór…
Jeśli babcia przystępuje do komunii w Kościele rzymskokatolickim, to w naszym pojmowaniu pozostaje rzymską katoliczką. Jeżeli nie zdecyduje o powrocie do prawosławia poprzez misterium spowiedzi i Eucharystię, to po śmierci dalej będzie członkinią Kościoła rzymskokatolickiego. Konwersja po śmierci nie jest już raczej możliwa…
Ojcowie Cerkwi mówią o tym, że zwierzęta mają duszę ale inną od człowieka. Dusza człowieka jest nieśmiertelna, natomiast dusza zwierząt jest śmiertelna. W j. słowiańskim mówimy o zwierzętach jako o „oduszowlonnych”. Za zwierzęta nie możemy modlić się w taki sam sposób jak za ludzi, ale w naszych modlitwach dość często występują prośby o to aby Bóg uchronił zwierzęta od różnych nieszczęść.