Drogi Sebastianie Bronisławie, wiara jest darem Boga. Tak jak sam Bóg jest tajemnicą, tak też w sposób wiadomy tylko Jemu obdarowuje on człowieka. Ale Ojcowie Kościoła wskazują, że wiara w Boga jest też wynikiem obserwowania przez człowieka całej wspaniałości stworzenia Bożego. Wiele stawiasz pytań, na które z pewnością Bóg pozwoli znaleźć odpowiedź. Na początek pójdź w którąś niedzielę do cerkwi w Krakowie (ul. Szpitalna 24), o nic nie pytaj, posiedź, poobserwuj i pomódl się. Jeśli zechcesz następnym razem poproś duchownego (o. Jarosława Antosiuka) o rozmowę. Niech Bóg pomaga.
Cerkiew nie wyraziła swojego stanowiska wobec opisywanych zdarzeń. Podejrzewam, że duchowni posiadają indywidualne podejście do tej kwestii.
Jeśli ktoś stwierdza i zauważam, że boryka się z problemem pychy i egoizmu i pragnie to poprawić, to już osiągnął połowę sukcesu. Jest wiele modlitw, które nawiązują do pokory i miłości wobec bliźniego. Sugerowałbym jednak sięgnąć do prostych modlitw porannych i wieczornych i regularnego ich praktykowania. Można przyjąć pewną formę skróconą, ale ważnym jest aby były one regularne. Ponadto praktyczna jest stara zasada, które również powtarzana jest przez Ojców Cerkwi: „Postępuj wobec innych w taki sposób w jaki chciałbyś, aby oni postępowali wobec ciebie”.
Jeśli rozumiemy grzech jako błąd, to uważam, że ozdabianie ciała tatuażem jest błędem. Często jest to wybryk naszej nieprzemyślanej decyzji, którego potem nie możemy się pozbyć. Ponadto tworzenie tatuażu jest ingerencją w naszą skórę, które nie ma na celu poprawienie czegoś w naszym życiu, lecz najczęściej zamanifestowaniem pewnych poglądów.
Nie kwalifikowałbym noszenia kolczyków jako grzech. Jest to swego rodzaju ozdabianie ciała, które zupełnie mieści się rakach ogólnie przyjętych zasad.
Na początku słów kilka o samej żałobie. Pojęcie to jest nieprecyzyjne i nieco mylące. Okres po śmierci dla żyjących nie powinien być jedynie czasem smutku, ubierania się w czarne ubrania i rezygnacji z zabaw itd., a przede wszystkim powinien być czasem wzmożonej modlitwy za zmarłego, postu i częstszego niż zwykle uczestnictwa w nabożeństwach. Co zaś tyczy się czasu trwania „żałoby” to Cerkiew wyznacza ją na 40 dni licząc od dnia śmierci, ze szczególnym uwzględnieniem 3, 9 i 40 dnia. W Polsce zwyczajowo okres żałoby po szczególnie bliskich zmarłych trwa rok, nie jest to jednak stricte cerkiewna tradycja. Co zaś tyczy się 1 roku i 40 dni to nigdy o tym nie słyszałem i zapewne jest to jakaś ludowa praktyka. Podsumowując Cerkiew wyznacza 40 dni po śmieci jako okres szczególnej modlitwy za zmarłego, dodatkowo w naszym obszarze kulturowym przyjętym jest, że okres wstrzemięźliwości od zabaw, wesel itp. trwa 1 rok licząc od dnia śmierci i jest to powszechną praktyką.
To zwykły zabobon niemający niczego wspólnego z chrześcijaństwem.
Nie ma czegoś takiego jak definicja klątwy. Pod tym pojęciem rozumie się cały szereg praktyk i zjawisk. Z punktu widzenia Cerkwi wszelkie przekleństwo lub życzenie złego drugiej osobie, dzięki temu co św. Starzec Paisjusz nazywa „prawami duchowymi” prędzej czy później dosięgnie przeklinającego bądź rzucającego klątwę. Oczywiście nasze słowa mają wielką moc. Błogosławieństwo udzielane z wiarą i miłością może uczynić drugiemu wiele dobra. Podobnie w odwrotnej sytuacji, przekleństwo wywodzące się z nienawiści i złości również może w jakiś sposób zaszkodzić drugiej osobie, ale przede wszystkim temu, który je wypowiada. Podobnie do tego jak rzecz ma się z czarami i magią Cerkiew uczy, że człowiekowi wierzącemu, będącemu blisko Boga nic nie może zaszkodzić o ile przez grzech nie zaszkodzi on sam sobie. Wiara w Chrystusa, Krzyż i Sakramenty Cerkwi są niezwyciężoną obroną przeciw wszelkim klątwom, praktykom magicznym itp.
Co do klątwy ciążącej na rodzinie odsyłam do odpowiedzi dot. tzw. „grzechu pokoleniowego” http://www.cerkiew.pl/zapytaj/?p=942 gdyż można to odnieść również do pojęcia „klątwy”.
Z pewnością propaganda LGBT dotyczy całego społeczeństwa w tym i nas. Mam wrażenie, że w wielu przypadkach manifestacje wspomnianych środowisk i kontr manifestacje, które im towarzyszą stały się częścią walki politycznej. Temat dotyczący homoseksualizmu jest dość delikatnym i dotyka intymnej sfery życia człowieka. Cerkiew nigdy nie odrzucała ludzi, których natura ukształtowała w taki sposób. Kiedy jednak obserwujemy ludzi, którzy z tej odmienności uczynili centrum swojego życia, często manifestując to w perwersyjny sposób, wówczas rodzi się w nas pytanie: dokąd to wszystko zmierza? Potrzebne tutaj jest głębokie zastanowienie się nad duchowym i moralnym upadkiem człowieka. Wydaje mi, że my prawosławni nie nawykliśmy aby na zjawiska, które pojawiają się w naszym życiu reagować w ten sposób by wydawać deklaracje i ogłaszać swój punkt widzenia. Nie jest to bynajmniej chowaniem głowy w piasek. Dziwi mnie natomiast, że są działacze prawosławni, którzy poparli marsz LGBT w Białymstoku. Pierwszy raz o tym słyszę i wielce jestem zdziwiony.
Nieczyste i grzeszne myśli stanowią problem nie tylko w okresie dojrzewania. W każdym okresie życia człowieka rozwijanie myśli związanych z pożądliwością i nierządem traktowane są jako grzech. Jednak okres dojrzewania jest dość newralgicznym i szczególnym w tym kontekście. Należy zachować życiową roztropność i duchową uwagę. Mam wrażenie jednak, że tutaj rysuje się problem homoseksualizmu. Stanowi to z pewnością znaczący problem obecnie i na przyszłość. Ojcowie Cerkwi mówią, że swoje myśli należy pilnować w ten sposób, jak pasterz pilnuje owce. Nie należy doprowadzać do tego aby się rozproszyły.