Jako osoba niepełnoletnia, postanowiłem przejść na Prawosławie. Czytam Ojców, dużo się modlę z ikonami i modlitewnikiem Prawosławnym itd. Właśnie przez Prawosławną modlitwę przyszło na mnie nawrócenie i zrozumienie słuszności doktryny. Niestety moi rodzice (rzymscy katolicy) nie tolerują tej zmiany, zakazują chodzić do cerkwi i muszę to robić potajemnie jak zdarzy się okazja oraz nakazują mi chodzić do kościoła rzymskokatolickiego. Dodatkowo bardzo negatywnie zareagowali na moje ikony, a kadzielnicę mi zarekwirowali… Co robić? Karol

Myślę, że do czasu osiągnięcia pełnoletniości mógłbyś/powinieneś dowiadywać się więcej o prawosławnym chrześcijaństwie, poznawać prawosławie jeszcze dokładniej, szerzej i głębiej. Aby uspokoić Rodziców czy przekonać ich do swego postanowienia, próbuj dzielić się z nimi swą wiedzą o prawosławiu – niech się przekonaj, że większość chrześcijańskiej tradycji Wschodu i Zachodu jest jednak wspólna. Ich negatywne nastawienie może być spowodowane brakiem wiedzy na ten temat lub wprowadzającymi w błąd stereotypami czy uprzedzeniami. Trzeba je wyjaśniać. Wskazuje na to szczególnie ich reakcja na Twoje ikony. Życzę zatem wytrwałości i cierpliwości.

Kategorie: konwersja, Ks. Włodzimierz Misijuk, rodzina



Mam 16 lat, moim marzeniem od przeszło roku jest wstąpienie do monasteru w Jabłecznej. Jak upewnić się czy to na pewno powołanie? Wiem, że żeby wstąpić do monasteru muszę być pełnoletni, a czy konieczna jest matura? W jaki sposób już teraz mogę się do tego przygotować? Mój spowiednik mówi że na razie muszę po prostu czekać, rozumiem to ale nie wiem czy mogę jeszcze coś robić w tym zakresie? Do cerkwi uczęszczam regularnie, tak często jak tylko mogę, nawet w tygodniu przed zajęciami w szkole, uczestniczę w sakramentach i jestem prysłużnikiem. Mam tylko duży problem z modlitwą, przede wszystkim ze skupieniem. Często odmawiam modlitwę Jezusową na czotkach, ale brak skupienia mi bardzo przeszkadza. Co mogę z tym zrobić? Rafał

W przypadku marzeń o życiu monastycznym koniecznie trzeba upewnić się, że wynikają one z powołania do monastycznej drogi życia. Temu właśnie służy ‚instytucja’ nowicjatu w monasterach. Kandydat na mnicha zostaje przyjęty do wspólnoty monastycznej jako nowicjusz/posłusznik na ustalany przez przełożonego monasteru okres próbny. Zaczyna żyć zgodnie z monastyczną regułą monasteru – modli się, uczestniczy w nabożeństwach,  pracuje jak wszyscy członkowie danej wspólnoty monastycznej – aby przekonać/upewnić się, nie tylko co do tego, że podoła trudnym wymaganiom życia w monasterze, ale też co do tego, że monastycyzm rzeczywiście jest jego powołaniem. O długości nowicjatu i ewentualnej gotowości posłusznika do przyjęcia postrzyżyn mniszych decyduje przełożony monasteru.
Aby wstąpić do monasteru trzeba być człowiekiem nie tylko pełnoletnim, ale również dojrzałym. Skoro matura jest ‚egzaminem dojrzałości’, warto ją ‚zaliczyć’. Ponadto, znam mnichów/mniszki, którzy realizację swego marzenia i powołanie do życia monastycznego ‚odroczyli’ do czasu ukończenia studiów. Tłumaczyli to chęcią/pragnieniem przyniesienia z sobą do monasteru jakiegoś konkretnego/solidnego ‚bagażu’ wiedzy i doświadczenia w jakiejś przydatnej nie tylko dla mnichów dziedzinie. Powiem więcej – w znanej w szerokim prawosławnym świecie dość licznej greckiej wspólnocie monastycznej niedaleko miejscowości Ormylia, wszyscy jej członkowie mają przynajmniej jeden doktorat…
Przygotowywać się do życia monastycznego można na różne sposoby. Czekanie na pełnoletniość/dojrzałość można wypełnić lekturą tekstów monastycznych/o życiu monastycznym (polecam teksty metr. Kallistosa „Królestwo wnętrza” i „Tam skarb twój, gdzie sercetwoje…”), , usilną pracą nad skupieniem podczas modlitwy. Uczestnictwo w nabożeństwach, misteriach/sakramentach i przysługiwanie są bardzo ważne i pomocne ale sugerowałbym również poświecić więcej uwagi i starania prawosławnej praktyce postu.
Marzenia się spełniają, ale trzeba im w tym pomagać… Życzę wytrwałości, spełnienia marzeń w zgodzie z powołaniem…

Kategorie: konwersja, Ks. Włodzimierz Misijuk



Mam 14 lat i jestem jeszcze katolikiem od dłuższego czasu myślę aby przejść na prawosławie, ponieważ uznałem że jest to droga dla mnie. Cerkiew nie jest daleko, jeśli dojedzie się samochodem. Bardzo boje się że nie dostanę akceptacji i wsparcia ze strony rodziny co mógłbym zrobić? Bardzo mi zależy. Bartek

Bartku, zmiana wyznania to bardzo poważna decyzja i warto/trzeba się do niej dobrze przygotować i mieć pewność, że jest słuszna. Zapytałbym: jaki jest powód/powody Twoich rozważań o przejściu na prawosławie; na jakiej podstawie/dlaczego uznałeś, że jest to droga dla Ciebie; co wiesz o prawosławnym chrześcijaństwie, czy poznałeś je czytając o nim, uczestnicząc w nabożeństwach osobiście czy, jak to ostatnio stało się możliwe, za pośrednictwem telewizji czy internetu? Pytałbym o to, bo ‚szersza i głębsza’ wiedza o prawosławiu pomogłaby Ci w wyjaśnianiu członkom Rodziny powodów swojej decyzji i ewentualnym przekonywaniu ich o jej słuszności. Sugerowałbym, abyś się nie śpieszył i spróbował dowiedzieć się o prawosławiu jak najwięcej. Dobrze byłoby ‚doświadczać’ też prawosławia, uczestnicząc w nabożeństwach, ale czy to możliwe, skoro do cerkwi trzeba dojechać samochodem? Uważam, że powinna to być dojrzała decyzja i możliwe, że Rodzina będzie ‚upierała się’ przy tym, abyś tę ważna decyzję odłożył do czasu osiągnięcia pełnoletniości… Tymczasem możnaby próbować dowiadywać się więcej i informować Rodzinę o prawosławiu, bo powszechne bywają mylne i boleśnie krzywdzące stereotypy i uprzedzenia, które nie tylko zniechęcają ale mogą nawet ‚odstraszać’ od prawosławia. Wyjaśnienie tych ‚niedorozumień’ może ułatwić późniejsze ‚negocjacje’…

Kategorie: konwersja, Ks. Włodzimierz Misijuk



Od urodzenia jestem katoliczką, ale po przeanalizowaniu Biblii, pism Ojców Kościoła wiem, że to prawosławie jest właściwą drogą, tylko problemem jest odległość do cerkwi (najbliższa jest ponad 60 km od mojej miejscowości), niestety nie mam auta ani prawa jazdy, co mogłabym zrobić? Monika

Skoro po tak skrupulatnej analizie odkryła Pani, że „to prawosławie jest właściwą drogą”, wypadałoby pójść tą drogą i dalej tą drogą podążać. Prawo jazdy i auto nie są do tego niezbędne, bo do cerkwi zapewne można dojechać autobusem albo jakąś „okazją”. Może łatwiej będzie dojechać do cerkwi, która jest nieco dalej? Warto dokonać rozsądnego pod różnymi względami wyboru przyszłej/docelowej wspólnoty parafialnej. Mądrości ludowe podpowiadają, że „dla chcącego, nic trudnego”… Aby rozpocząć „prawosławna drogę życia” trzeba do cerkwi jakoś dotrzeć, porozmawiać z duchownym(i), uzgodnić kiedy i jak miałoby to nastąpić, co jeszcze wypadałoby zrobić (przeczytać?, posłuchać?, upewnić się?). Sugerowałbym pogłębioną lekturę pozycji wskazanych w odpowiedziach na pytania o konwersję dostępnych w dziale „wiara”. Pomocne mogą okazać się również same pytania i odpowiedzi z tego działu.

Kategorie: konwersja, Ks. Włodzimierz Misijuk



Wielki Post zbliża się w prawosławiu ku końcowi, niemniej jako osoba, która w trakcie Wielkiego Postu (katolik, który jednak błądzi, odszedł od wiary) zaczęła interesować się właśnie prawosławiem mam pytanie odnośnie postów w ortodoksyjnym katolicyzmie. Co można w końcu u was jeść hah? Przeszperałem masę stron i nigdzie nie ma klarownie opisane. Rozumiem że mięsko nie, produkty zwierzęce nie. Ale co tak? Różne strony mówią różne rzeczy, często pisane jest to w niepoprawnej składni językowej i nie mogę zaspokoić swojej ciekawości. Rozumiem też że post w prawosławiu to podobno 1/3 roku. Czy mógłby ksiądz wytłumaczyć jakie są jeszcze posty poza Wielkim Postem. Jerzy

Księga, która wskazuje, jakich produktów nie należy spożywać w czasie Wielkiego postu jest Typikon. Naturalnie nie ma tam „jadłospisu” na Wielki post, bo nie oto chodzi. Jeśli chciałby Pan zaspokoić swoją ciekawość na temat postu to w pewnej mierze może pomóc dokument „Ważność postu i jego wypełnienie dzisiaj”, który był przyjęty na Soborze na Krecie w 2016 r. (str. 102-106): https://side.chat.edu.pl/content/uploads/2018/03/SiDE-80_1_2017.pdf

Ponadto sugeruję sięgnąć do Ewangelii Mk 2,23-2,27 która jest czytana w sobotę po pierwszym tygodniu postu. Należałoby jednak interpretując w wersecie 27 zamienić słowo „sabat” na „post”.

Kategorie: konwersja, ks. Andrzej Kuźma



Jestem jeszcze katoliczką. Jeszcze, ponieważ od ponad roku, codziennie towarzyszy mi myśl i świadomie pragnienie przystąpienia do Prawosławia. Nie jest to chwilowe zachłyśniecie się pięknem zewnętrznym (np. bogatymi obrzędami na św. Liturgii). Czuję się tam jak u siebie. Ten przełom nastąpił po którejś z niedzielnych Liturgii. Pomimo długich nabożeństw do domu wracałam zawsze radosna i lekka na sercu, mimo że nie mogę w pełni przeżywać Eucharystii, co jest najgorsze. W kościele katolickim, mimo pełnej możności korzystania z sakramentów, które mam na wyciągnięcie ręki nie czułam tego oczyszczenia, lub szybko ulatywało albo brakowało tej radości po wyjściu. Brakowało „tego czegoś „. Mam 27 lat i poważnie podchodzę do tego kroku. Zastanawiałam się kiedy to uczynić. Po lekturze poprzednich odpowiedzi Ojca, daje sobie czas. Stopniowo zagłębiam lektury, które Ojciec polecał w poprzednich wypowiedziach. Faktycznie, to rozjaśnia. 1) Ale czy to wystarczy? 2) Czy mogę zrobić coś jeszcze? Piszę tę wypowiedź dlatego, że nie widziałam wcześniej aby ktoś o tym wspominał. Wiem, że przechodząc na Prawosławie akceptuję cały dogmat i historię Cerkwi, która jest zawiła i trudna dla przeciętnego człowieka. Nie wiem czy ktoś ze świeckich osób zdołał pojąć to w całości. 3) Czy nie rozumiejąc jej wszystkich zawiłości, to nie wyklucza mnie z przystąpienia do Wspólnoty i bycia z Wami w jedności? Przechodzę cały rok liturgiczny w Cerwki. Jeżeli jest coś niejasnego, po nabożeństwie szukam odpowiedzi i wyjaśnienia. Do Kościoła chodzę tylko w celu spowiedzi i świętej Komunii. Brzmi jak formalność albo odrobienie „pracy domowej” przed świętami. Męczy mnie to zawieszenie. 4) Ojcze po czym odczuje, że to właściwy moment na konwersję? Staram się bacznie przyglądać temu co mnie spotyka, dopatrywać znaku. Ale nie wiem. Pisząc to jesteśmy w okresie Wielkiego Tygodnia katolickiego, duchowo jego nie czuje a oczekuję przeżycia Wielkiego Tygodnia prawosławnego. 5) Czy to grzech? W pełni szanuję przekazaną mi wiarę na chrzcie, lecz nie chce pozostać bierna, odmawiać formułki na pamięć i odhaczać kolejne odrabianie „pracy domowej”. Myśl o konwersji nie pojawiła się po jakimś złym doświadczeniu przez Kościół. Bo tak jak Ojciec wspomniał w KK i CP zdarzać się mogą przykrości. W Cerkwi czuję po prostu tą duchową wiosnę, ale jak z niej wyjdę towarzyszy mi bojaźń i strach, myśli w stylu: Jak to powiem rodzinie, jak na to zareagują? Że planuje wziąć ślub w Cerkwi i wychować w niej dzieci (dlatego tu kolejne pytanie 6) swojemu potomstwu chciałabym ją przekazać tak jak rodzice prawosławni od urodzenia, czy będąc konwertytą zrobię to właściwie? 7) Czy tylko mój przyszły mąż (obecnie chłopak) będąc prawosławnym od zawsze ma pełne prawo do zagłębienia dziecka w Prawdy Wiary i inne zagadnienia?) Na koniec chciałabym zapytać o zdanie Ojca na temat konwertytów i konwersji? 8) To grzech odchodzić od pierwotnego wyznania? Ci ludzie są w jakiś sposób postrzegani/traktowani inaczej? Co Ojciec radzi? Dziękuję za wszelkie podpowiedzi, rady i wskazówki. Justyna

Spróbujmy rozprawić się z tym dość obszernym zestawem pytań po kolei.

Cieszę się ze stwierdzenia, że ‘zadana’ lektura rzeczywiście dużo rozjaśnia.

1) „Ale czy to wystarczy?” Z pewnością to jeszcze za mało – to właściwie dobry początek.

2) „Czy mogę zrobić coś jeszcze?” Zdecydowanie tak. Trzeba żyć zgodnie z ‘wyczytanymi’ prawdami wiary, prawosławną Tradycją i praktyką. Najlepiej byłoby w związku z tym stać się częścią lokalnej parafialnej wspólnoty.

3) „Czy nie rozumiejąc wszystkich zawiłości, nie wyklucza mnie to z przystąpienia do Wspólnoty i bycia z Wami w jedności?” Zapewniam Cię, że wielu prawosławnych nie zna dokładnie historii Cerkwi i wspomnianych ‘zawiłości’. Tradycja chrześcijańskiego Wschodu i Zachodu jest w absolutnej większości wspólna – to tradycja chrześcijańska (wspomnij porównanie nauczania Kościoła/Cerkwi do lornetki, która pokazuje drogę do królestwa Bożego). Wprowadzone na Zachodzie różnice w nauczaniu o tym, co w chrześcijaństwie najważniejsze (dogmat o Bogu w Trójcy Osób i Wcieleniu Syna Bożego) spowodowały rozłam, brak jedności wiary i w konsekwencji brak możliwości wspólnego sprawowania Eucharystii i innych misteriów. Różnic jest bardzo wiele, ale są ‘mniejszego kalibru’ i to nie one spowodowały rozłam. Można tu stwierdzić, że w większości są świadectwem bogactwa chrześcijańskiej Tradycji zarówno na Wschodzie, jak i na Zachodzie. Przejście na prawosławie wymaga jedynie zdecydowanego odrzucenia tych właśnie najważniejszych dogmatycznych różnic/błędów w nauczaniu.

4) „Po czym odczuję, że to właściwy moment na konwersję?” Twoja wypowiedź wyraźnie sugeruje, że pragniesz wejścia we Wspólnotę, chciałabyś stać się jej częścią/członkiem/komórką, a to może nastąpić poprzez spowiedź i komunię właśnie. Czytając Twe słowa wspominałem liczne i długie rozmowy z konwertytami, którzy studiowali teologię prawosławną w Seminarium św. Włodzimierza w Nowym Jorku (w latach 1989-91 stanowili 50% studentów, a kilkanaście lat później było ich już ponad 85%). Opowiadali o rożnych początkach swej drogi do prawosławia, mniejszych i większych ‘zakrętach’, potknięciach i zwrotach, ale wszyscy wskazywali na ten sam ‘ostateczny’ decydujący argument – było to pragnienie pełnego uczestnictwa w Boskiej Liturgii i w eucharystycznej wspólnocie wiary. Będąc na Boskiej Liturgii pragnęli wraz z innymi członkami lokalnej wspólnoty przystąpić do misterium Eucharystii.

5) „Czy [konwersja] to grzech?” Pisałem już o tym wcześniej – „Przejście z rzymskiego katolicyzmu na prawosławie nie jest zmiana religii. To zmiana wyznania. Absolutnie nie rozpatrywałbym tego w kategoriach grzechu i jako powodu do „zatracenia”. Proszę poczytać pytania i odpowiedzi w dziale „konwersja”. Polecam m.in. wypowiedź z 03-10-2020”.

6) „Swojemu potomstwu chciałabym przekazać [wiarę] tak, jak rodzice prawosławni od urodzenia, czy będąc konwertytą zrobię to właściwie?” 7) „Czy tylko mój przyszły mąż (obecnie chłopak) będąc prawosławnym od zawsze ma pełne prawo do zagłębienia dziecka w Prawdy Wiary i inne zagadnienia?” Mam nieodparte wrażenie, że prawosławni „z wyboru”, przez to, że przygotowując się do przejścia/konwersji dużo czytali, zastanawiali się, pytali, szukali odpowiedzi, rozważali, porównywali, zmagali się z obawami i lękami, itp., itd., mogą wiedzieć o prawosławiu więcej niż „prawosławni od zawsze”… Najlepiej połączyć Wasze ‘siły i starania’ i przekazywać wiarę wspólnie, uzupełniać się nawzajem. Sama wiedza to nie wszystko – trzeba jeszcze „tego czegoś”… Niektórzy mówią/twierdzą, że „to coś” „wysysa się z mlekiem matki”, ale inni zapewniają, że „tym czymś” trzeba „nasiąkać” przez  praktykowanie, trzeba tym żyć… To swego rodzaju „prawosławny etos”? Działając wspólnie poradzicie sobie.

Pytanie ‘bez numeru’ – „Jak powiem rodzinie, jak na to zareagują?” Można mówić „otwartym tekstem”, można też stopniowo ‘dyplomatycznie’ przygotowywać „grunt” do rozmowy na ten temat. Dużo/wszystko zależy od stanu/stopnia wiedzy/zrozumienia różnic i podobieństw, stereotypów i uprzedzeń. Nie znam sytuacji, więc nie podpowiem… Myślę że porównania do lornetki, mistrza i trzech uczniów mogą okazać się wielce pomocne. Najbardziej ‘przekonywujące’ może okazać się jednak żywe zaangażowanie, „życie wiarą” w odróżnieniu od biernego ‘praktykowania’.

8) „Czy to grzech odchodzić od pierwotnego wyznania?” – na to pytanie już odpowiedzieliśmy – zmiany ustawienia ostrości lornetki na lepszą nie powinna być postrzegana jako błąd… „Czy ci ludzie są w jakiś sposób postrzegani/traktowani inaczej?” Rożnie to może wyglądać. Zapewne może się zdarzyć postawa „ostrożności” granicząca z „nieufnością”, ale mam wrażenie, że prawosławni z wyboru przez wielu prawosławnych (w większościowo rzymskokatolickiej Polsce w szczególności, ale nie tylko) postrzegani są zwykle jako ludzie niezwykle odważni i godni podziwu. Ostrożność i nieufność (a może i niechęć) niektórych może budzić chociażby to, że dowiedzieli się/naczytali się/wiedzą o prawosławiu więcej/dokładniej niż „prawosławni od zawsze(?)”. Ponadto, bywają często bardziej zaangażowani w życie wspólnoty. Na Zachodzie nazywają to „syndromem konwertyty” – szczególnie tuż po przyjęciu prawosławia „tryskają” energią, entuzjastycznie wręcz uczestniczą w życiu wspólnoty. Ale podczas gdy jednych to niepokoi (bo uświadamia, że sami mogą/powinni robić więcej i ta świadomość ich niepokoi i zawstydza), dla innych to przykład do naśladowania – pobudza do wzmożonej aktywności w życiu Cerkwi. A tego nam wszystkim trzeba…

Radzę podjąć w końcu decyzję (bo chyba dostatecznie(?) długo już dojrzewa) i „pójść na całość”… W pierwszych wiekach chrześcijaństwa chrzest następował jedynie raz w roku – w Wielką Sobotę. Jednak aby w pełni uczestniczyć już w tegorocznych nabożeństwach (przeżywaniu) Wielkiego Tygodnia, do spowiedzi i Eucharystii (i do prawosławia) można przystąpić wcześniej…

Kategorie: konwersja, Ks. Włodzimierz Misijuk



Od jakiegoś czasu poważnie zastanawiam się nad konwersją. Od pobytu w Gruzji i trafieniu w trakcie zwiedzania na nabożeństwo zaczęłam czuć, że to w cerkwi jest moje miejsce. Minęły już od tego czasu 4 lata, na razie jedynie staram się czytać teksty dotyczące prawosławia, w świątyni w Polsce jeszcze nie byłam. Martwi mnie jedna rzecz, która w głównej mierze sprawiła, że oddaliłam się od kościoła rzymskokatolickiego. Moi rodzice nie mieli ślubu i rozstali się zaraz po moim urodzeniu. Przez to nigdy nie czułam się że mam „pełną rodzinę”, byłam wychowywana jedynie przez mamę. Niestety, ta moja inność była przeze mnie mocno odczuwana w kościele, czułam się gorsza, jakby moja rodzina nie była taka, jaka powinna być. Czy w kościele prawosławnym również jest takie nastawienie do osób samotnie wychowujących dzieci, zwłaszcza, jeśli z partnerem nie miało się ślubu? Nie chcę zostać drugi raz odrzucona przez społeczność przez coś, na co nie miałam wpływu, a czuję, że mam niespełnione potrzeby i dotyczące wiary, i dotyczące należenia do społeczności. Kaja

Mnie z kolei niepokoi, że przez całe 4 lata nie zajrzała Pani do żadnej cerkwi w Polsce. Skoro wizyta w cerkwi w Gruzji spowodowała myśl o zmianie wyznania, to nawet z „czystej ciekawości” sprawdziłbym, czy nabożeństwo w Cerkwi w Polsce powoduje takie same wrażenie, czy też wypadałoby wracać/przenosić się do Gruzji na stałe(?). Większość, co prawda,  jest wspólna dla wszystkich prawosławnych, są też jednak bardziej czy mniej subtelne różnice… np. różne języki nabożeństw, lokalne kulturowe tradycje, zwyczaje itp.

Zamiast martwić się „na zapas”, jak byłaby Pani przyjęta w danej lokalnej prawosławnej wspólnocie/parafii, spróbowałbym zlokalizować taką wspólnotę i sprawdzić „jak sprawy się mają”. Ogólnie rzecz ujmując prawosławie cechuje większa „otwartość” w nadmienionych kwestiach – np. dzieciom urodzonym w nieformalnych związkach nie odmawia się chrztu (dlaczego dziecko miałoby być „karane” za grzechy czy niedociągnięcia rodziców?), a rozwiedzeni nie są pozbawiani możliwości przystępowania do spowiedzi i komunii. Prawosławnym również różnie układa się współżycie, zdarzają się większe i mniejsze potknięcia, różne bywają „nastroje” w poszczególnych parafialnych rodzinach, ale przecież „na wszystko jest sposób”. Jeżeli coś „szwankuje”, warto próbować to naprawić. Być może wystarczy jedynie „naoliwić mechanizm” i sprawa ruszy z miejsca. Ponadto, warto pamiętać, że nawet w przypadku dobrych relacji, dobrego nastawienia lokalnej wspólnoty, też trzeba nad tym pracować. Starożytna chińska mądrość ludowa ostrzega, że płynąc łodzią pod prąd rzeki, aby utrzymać się w tym samym miejscu, też trzeba wiosłować. Angielska z kolei i bardziej współczesna mądrość stwierdza, że stojąc w miejscu, cofamy się – gdy stoję w miejscu, świat wokół pędzi do przodu ostatnimi czasy coraz prędzej i zostaję z tyłu… Aby stać się częścią jakiejkolwiek społeczności/wspólnoty, trzeba chyba najpierw ją znaleźć/wybrać, a następnie do niej wejść – bezczynne czekanie „na uboczu” na zaproszenie może być długotrwałe i nużąco zniechęcające. Trzeba działać (wprosić się?) i pobudzać do działania (prowokować otwartość, w razie jej brakuje). „Bo do tang trzeba dwojga…”  Jeśli pojawia się tutaj Pani stwierdzenie: „Wiśta wio – łatwo powiedzieć”, odpowiem angielską mądrością ludową: „No pain, no gain”…  a po naszemu dodam: „łatwo przyszło, łatwo poszło”. Jeśli tymczasem ciągle coś „nie gra”, może warto zapisać się na „kurs tańca” – instruktor/trener/specjalista podpowie, jak bezpiecznie stawiać kolejne kroki…  Życzę odwagi, śmiałości, wiary, nadziei, ufności, trafności wyboru i niezwłocznej wizyty w najbliższej(?) cerkwi…

Kategorie: konwersja, Ks. Włodzimierz Misijuk



Jestem katoliczką. Odkąd osiągnęłam pełnoletność staram się „na nowo” poznać chrześcijaństwo tzn. czytać i rozumieć Słowo Boże, przykazania, żywoty Świętych, symbole liturgiczne i samą Liturgię (ponieważ w szkole i w dzieciństwie uczono nas formuł, natomiast mój wiek nie pozwalał mi na pełne zrozumienie chrześcijańskiej Wiary). W kościele katolickim zawsze mi brakowało szczerego przeżycia, mimo wielu starań brakowało mi pokory i zrozumienia. W związku z tym, iż w moim najbliższym otoczeniu jest wiele prawosławnych, od wielu miesięcy niedzielne nabożeństwa oraz święta spędzam na Liturgii w Cerkwi. Nigdy nikt nie zmuszał mnie do uczestnictwa w nich. To była moja samodzielna decyzja. Czułam, że chce tam być. Zauważyłam wewnętrzną zmianę na postrzeganie Wiary, chęć poznawania jej głębiej, wręcz głód aby w pełni przeżywać każdą niedzielną Służbę. Tu pojawił się pierwszy problem, niemożność przystąpienia do sakramentów. W momencie, kiedy pół rodziny podchodziło do Pryczastia czułam wewnętrzną tęsknotę. Od kilkunastu miesięcy codziennie dręczy mnie myśl o konwersji. Nie mam z kim o niej porozmawiać, ponieważ boję się oceniania. Mam wrażenie że bliska rodzina katolicka mnie nie zrozumie, wręcz uzna, że wyrzekam się Boga. Czy konwersja jest postrzegana jako grzech, jeżeli odchodzimy od pierwotnie danego nam wyznania? Jeżeli pojawiła się myśl o zmianie wyznania, to czy to znak, że moja dotychczasowa wiara była słaba? Laura

Odpowiedzi na Twe pytania o konwersję znajdziesz we wcześniejszych wypowiedziach dostępnych w dziale/kategorii konwersja, polecam szczególnie tę z 03-10-2020 (obecnie na początku strony 4).Gdy czytałem, jak przeżywasz „niemożność przystąpienia do sakramentów”, czujesz „wewnętrzną tęsknotę” gdy widzisz jak inni przystępują do Pryczastia, wspominałem o długich rozmowach z konwertytami – „prawosławnymi z wyboru”, studentami Prawosławnego Instytutu Teologicznego św. Włodzimierza w Nowym Jorku. Stanowili wtedy (1989-1991) ok. 50% studentów (kilkanaście lat później było ich już ponad 80%). Opowiadali o tym, jak zetknęli się z prawosławnym chrześcijaństwem, jak wyglądały ich dalsze drogi – bywały dłuższe i krótsze, mniej czy bardziej kręte czy zawiłe – ale wszyscy mówili o tym samym, gdy dochodziło do stwierdzenia, co ostatecznie pomogło/zdecydowało w podjęciu decyzji o zmianie wyznania i przejścia na prawosławie. Dla wszystkich była to Boska Liturgia – byli na niej obecni, ale nie mogli w niej w pełni uczestniczyć. Cierpieli przez to, że nie mogli wraz ze wszystkimi przystąpić do komunii – do było nie do zniesienia i okazywało się decydujące. Myślę, że jesteś na dobrej drodze…Życzę owocnej, pomocnej i przekonywującej lektury. Powinna pomóc w rozmowach z członkami Rodziny i przekonaniu ich, że nie odrzucasz Boga, ale Go odnajdziesz…

Kategorie: konwersja, Ks. Włodzimierz Misijuk, wiara



Czy przyjmując wiarę grecką i odchodząc tym od rzymskiej będę musiał do swojego imienia, którego nie ma w Cerkwi wschodniej dobrać imię pochodzące z obrządku, gdyż mam imię czysto łacińskie. W prawdzie istnieje wersja białoruska, która powinna brzmieć rzekomo Gracyjan. Ale czy tak się da? Za to imię przyjęte na bierzmowaniu jest jak najbardziej w księgach bo jest to Hieronim. Gracjan

Podejrzewam, że duchowni będą wskazywali na potrzebę używania imienia tego z Bierzmowania. Znam jednak wiele osób z Cerkwi serbskiej czy rumuńskiej, którzy otrzymali na chrzcie imiona, których nie ma w naszych spisach. Nikt im nie nakazywał zmiany imienia i przystępują do Eucharystii z tym, które zostało im nadane. Swoją drogą św. Gracjan to biskup Tour (Galia) i męczennik z III w. Formalnie więc powinien być zaliczony do świętych również w Kościele prawosławnym. Ten argument można używać jeśli zdecydujesz się na używanie imienia Gracjan.

Kategorie: imiona, konwersja, ks. Andrzej Kuźma



Jestem 19 latkiem z Łodzi. Oficjalnie zostałem ochrzczony i należę do Kościoła Katolickiego. Nie praktykuje i jestem ateistą obecnie. Nie zrobiłem apostazji, a byłem blisko. Pogubiłem się w życiu; złe towarzystwo, odrzucenie, dyskryminacja, zainteresowanie satanizmem i magią… Jednak, od ostatniego miesiąca czuje, chęć nawrócenia oraz zmiany stylu i filozofii swojego życia. Dłużej nie chcę tak żyć, to jest męczarnia. Dziwnie to zabrzmi, ale momentami mam wrażenie, że Bóg daje mi znaki. Poczytałem i obejrzałem nieco o prawosławiu, zdecydowanie chciałbym zostać prawosławny, ponieważ najbardziej mi odpowiada i czuje to. Niestety, nikt w rodzinie nie jest prawosławny i nikogo nie znam, kto jest wyznawcą tej religii. Katolicyzm nie przemawia już do mnie. Chcę zostać prawosławny, ale nie wiem, od czego zacząć i dlatego proszę o pomoc. Szymon

Myślę, że warto poczytać nieco więcej (np. Bp Kallistos Ware, „Kościół prawosławny”, „Człowiek jako ikona Trójcy Świętej”, „Królestwo wnętrza”, „Misteria uzdrowienia”; Hilarion Ałfiejew, „Misterium wiary”). Mógłbyś też pójść w Łodzi do cerkwi. „Przyjdź i zobacz”. W prawosławiu bardzo ważne jest nabożeństwo (prawe, właściwe oddawanie chwały Bogu). Aby lepiej (w pełni?) to zrozumieć, przeczytaj pierwszy rozdział „Królestwa wnętrza”. W cerkwi będziesz mógł zagadnąć wiernych lub duchownych, którzy pomogą znaleźć odpowiedzi na pojawiające się pytania. Myślę, że warto również dokładniej zapoznać się z tutejszym „archiwum” pytań i odpowiedzi.
Owocnej lektury i skutecznych poszukiwań

Kategorie: konwersja, Ks. Włodzimierz Misijuk, wiara



Strona 1 z 912345...Ostatnia »