Polecam lekturę tekstu o. Johna Brecka, „Dlaczego doszło do Wcielenia?”, Przegląd Prawosławny, 2005, nr 1.W jego zakończeniu czytamy:
„Dlaczego doszło do Wcielenia? Właśnie dlatego, że sami nie możemy siebie zbawić. Aby pokonać, zniszczyć śmierć, Sprawca Życia musiał zstąpić do otchłani śmierci poprzez Swą własną śmierć. Musiał ponieść śmierć na krzyżu, zstąpić do królestwa zmarłych i tam unicestwić moc śmierci. Tylko w ten sposób mógł dać życie tym, którzy pozostawali w objęciach śmierci. Jedynie przyjmując śmierć jako Bogoczłowiek, mógł w Swym własnym zmartwychwstaniu wskrzesić ze Sobą zmarłych i sprawić, by w pełni wraz z Nim uczestniczyli w chwale, którą dzielił z Ojcem jeszcze zanim powstał świat (J 17,5). Dlaczego doszło do Wcielenia? Nastąpiło ono przez to, że dla umożliwienia nam udziału w Jego życiu, Syn Boży musiał doświadczyć wszystkich okoliczności zarówno naszego życia, jak i śmierci. Musiał stać się tym, czym my jesteśmy po to, abyśmy my mogli stać się tym, czym jest On w pełni Swego wiecznego życia i chwały.
Oto dlaczego Chrystus nie jest ani wędrownym żydowskim wieśniakiem, ani też zagorzałym rewolucjonistą. Jest Władcą Pokoju, który „stał się ciałem”, umarł i powstał z martwych aby dać Życie światu.
<<Chryste, Obrońco nasz, zawstydziłeś nieprzyjaciela człowieka, jako tarczy używając Swego niewysłowionego Wcielenia. Przyjmując postać człowieka, obdarzyłeś go teraz radością stawania się podobnym do Boga…>> (Kanon Narodzenia Chrystusa, Pieśń 7)”
Naprawdę warto przeczytać całość tego tekstu. Niestety nie udało mi się zlokalizować go w archiwum PP, więc trzeba szukać w bibliotekach.
Literatura dotycząca prawosławia i teologii prawosławnej jest bardzo szeroka i bogata. Trudno mi jest tu wymienić wszystkie publikacje. Proponowałbym zapoznać się z niewielką książką metropolity Antoniego Blooma „Szkoła modlitwy”. Polecam takich autorów jak: metropolita Kalistos Ware, ks. John Meyendorff, ks. Aleksander Schmemann. Spośród współczesnych ascetów polecałbym starca Paisjusza Hagiorytę. Występuje szereg tłumaczeń wymienionych autorów, ale ten spis można rozszerzyć na innych teologów prawosławnych.
Najlepsze i jedyne źródło rzetelnej wiedzy na te tematy to Ewangelie i ostatnia księga Nowego Testamentu – Apokalipsa albo Objawienie św. Jana Teologa. Nie odpowiem na pytanie ‚kiedy to nadejdzie’ bo nikt oprócz Boga tego nie wie. Zamartwianie się nic tu nie pomoże. Trzeba zwyczajnie ‚robić swoje’ czyli żyć na co dzień zgodnie z Ewangelią i po chrześcijańsku z utęsknieniem oczekiwać Paruzji – powtórnego przyjścia Pana w chwale…
Polecam ‚lekturę uzupełniającą’: ‚W drodze ku wieczności’ (http://sklep.cerkiew.pl/product_info.php?products_id=192) i ‚Tam skarb twój, gdzie serce twoje…’ (http://sklep.cerkiew.pl/product_info.php?manufacturers_id=22&products_id=2553)
Owocnie uspokajającej ale też skutecznie pobudzającej lektury życzę
Polecam lekturę: o. John Meyendorff, Małżeństwo w prawosławiu. Liturgia, teologia, życie, tłum. K. Leśniewski, Lublin 1995. ks. Marek Ławreszuk, Sakrament małżeństwa. Liturgiczna symbolika i znaczenie sakramentu w Kościele prawosławnym, Wydawnictwo Uniwersytetu w Białymstoku, Białystok 2014. M. P. Laroche, Mały Kościół. Mistyczna przygoda małżeństwa, Poznań 1989, Hajnówka 2006. Metropolita Sawa Hrycuniak, Prawosławne pojmowanie małżeństwa, Białystok 1994
Warto zawczasu przeczytać/wczytać się w teksty biblijne – fragment Listu św. Pawła do Efezjam 5,20-33 i Ewangelii wg św. Jana 2,1-11 oraz modlitwy wygłaszane przez duchownego podczas misterium małżeństwa – wiele tam wskazówek na temat małżeństwa i życia małżeńskiego. Można też porozmawiać o tym z duchownym, np. podczas spotkań przedślubnych. Owocnych przygotowań życzę
Witam,, odpowiedzi na te pytania i wątpliwości proszę szukać w wykładzie metropolity Kallistosa: ‚Czy możemy mieć nadzieję na zbawienie wszystkich?’. To ostatni rozdział książki pt. ‚Królestwo wnętrza’
dostępny również na cerkiew.pl (http://www.typo3.cerkiew.pl/index.php?id=prawoslawie&a_id=191), ale serdecznie polecam lekturę wszystkich rozdziałów tej książki (dostępna w http://sklep.cerkiew.pl/) – zapewniam, to bardzo odkrywcze, pouczające i pomocne doświadczenie. Owocnej lektury zatem życzę…
Małżeństwo osób owdowiałych może mieć miejsce według rytu dla osób wstępujących w drugi związek małżeński. Jest to ogólnie stosowana praktyka Cerkwi. Nie mogę wyczuć sedna sprawy w zadanym pytaniu, ale dla bardziej szerokiego kontekstu polecam prace: Arcybiskup Sawa (Hrycuniak), Prawosławne pojmowanie małżeństwa, Białystok 1994 lub John Meyendorff, Małżeństwo w prawosławiu. Liturgia, Teologia, Życie, Lublin 1995.
Odpowiedź na to pytanie zawarta jest w książce o. Johna Brecka, „Sacred Gift of Lifa. Orthodox Christianity and Bioethics”, która powinna ukazać się już niebawem w polskim przekładzie jako „Święty dar życia. Prawosławne chrześcijaństwo i bioetyka”. W odróżnieniu od Kościoła rzymskokatolickiego, w prawosławnym chrześcijaństwie nie ma jednej autorytatywnej, powszechnie znanej i akceptowanej opinii na tę i wiele innych kwestii. Pojawiają się głosy poszczególnych Cerkwi lokalnych, biskupów czy teologów, które mogą nawet znacznie różnić się od siebie. Ogólnie rzecz ujmując powiedziałbym, że tego zagadnienia nie należy traktować w kategorii grzechu, podobnie jak w kategoriach grzechu nie rozpatrujemy na przykład samej jazdy samochodem. Trzeba jednak zauważyć, że w związku z prowadzeniem auta mogą pojawić się niepożądane i brzemienne w skutki zdarzenia, które bez wątpienia są grzeszne, albo prowadzą do grzechu. To np. zbyt szybka, nieuważna, ryzykowna (pod wpływem alkoholu?) jazda, która może spowodować kolizję i śmierć kierowcy albo innych uczestników ruchu drogowego. Nieprzepisowe poruszanie się po drogach może zaowocować mandatem, a narażenie innych na niebezpieczeństwo grozi nawet karą sądową. Auto może być też skradzione, dokumenty sfałszowane… Procedury wspomagania rozrodu to niezwykle złożone zagadnienie. Studium o. Johna Brecka wiele wyjaśnia. Polecam lekturę…
Pisałem o tym niedawno – Bóg nam pomaga rękoma czy słowami innych ludzi. Jeśli sami sobie nie radzimy, zwracajmy się z prośbą o pomoc do specjalistów. Zaufanie do Boga nie powinno nas wówczas opuszczać, bo powinniśmy dalej wierzyć i ufać, że Bóg podpowie tym specjalistom, jak nam pomóc najbardziej skutecznie i efektywnie. Jeżeli ‚z góry’ zakładasz, że coś Ci nie wyjdzie, sama sobie przeszkadzasz. Ewangeliczne opowieści o cudownych uzdrowieniach podpowiadają, że trzeba wierzyć, że będzie dobrze i robić wszystko, co możemy zrobić, aby to osiągnąć. Nawet jeśli to, co mogę to „tyle co nic”, to też może wystarczyć. Wspomnij: sąsiedzi czy znajomi „tylko” przynieśli paralityka do Chrystusa i dostąpił uzdrowienia. Chrystus był zadziwiony ich wiarą. Ojciec, który przyprowadził do Chrystusa swego opętanego syna, przyznał, że wiary było w nim bardzo mało („Wierzę, ale pomóż memu niedowiarstwu” powiedział), ale jej też wystarczyło, aby syn wyzdrowiał. Nie poddawaj się smutkowi i rozpaczy – to demoniczne pokusy, którymi trzeba zdecydowanie się przeciwstawiać. Polecam lekturę krótkiego traktatu Ewagriusza z Pontu: „Osiem demonicznych myśli” i opracowań na te/n temat/y. Do problemów spróbuj podejść jak do sprzątania. Nie sprzątamy wszędzie i wszystkiego na raz. Wszystko sukcesywnie i po kolei. Może zacznij od tego ‚najmniejszego’, bo jak w miarę szybko sobie z nim poradzisz, na pewno poczujesz więcej mocy do rozprawienia się następnym.
Powodzenia – będziemy Ci modlitewnie ‚kibicować’…
Święty Duch działa w każdym ochrzczonym i poucza go o ile tylko człowiek gotów jest przyjąć to pouczenie. Prawosławny chrześcijanin powinien z całych sił dążyć do tego co św. Serafin z Sarowa nazywa „Zdobywaniem Ducha Świętego” – polecam książkę https://www.esprit.com.pl/68/Ogien-Ducha-Swietego.html
Odnośnie pytania o samodzielne czytanie i interpretowanie Pisma Świętego uważam, że czytać nie tylko można, ale nawet trzeba. Jak chcemy zrozumieć i naśladować Chrystusa nie znając Go? Każdy prawosławny powinien codziennie przeczytać chociaż mały fragment z Biblii. Polecam do tego genialną aplikację http://kalendarz.cerkiew.pl/, w której mamy łatwy dostęp do codziennych czytań.
Co zaś tyczy pytania o interpretację to pozwolę sobie na osobiste wyznanie. Jestem duchownym od ponad 6 lat, teologię studiuję od 12 lat i czytając Biblię zawsze zwracam się do interpretacji Ojców Cerkwi i uznanych teologów w tym biskupów i duchownych. Nawet jeżeli wydaje mi się, że znalazłem dobre wyjaśnienie to zawsze szukam potwierdzenie w nauczaniu Cerkwi. Jest to bardzo ważny środek zapobiegawczy przed błędną interpretacją. Studiowanie Pisma Świętego wymaga przede wszystkim pokory i ostrożności przed „swoim” zdaniem. Cerkiew daje nam najwspanialszy instrument do badania słów Pisma – Tradycję. Tradycję, która jest dorobkiem setek pokoleń i błędem czy wręcz głupotą byłoby niekorzystanie z ich dorobku.
Na koniec odnośnie różnych interpretacji. Taki dwugłos lub wielogłos jest nieunikniony. Jeżeli postawimy 10 ludzi patrzących na jakąś rzeczywistość i zapytamy co widzą to odpowiedzą na 10 różnych sposobów – ale wciąż będą opisywać to samo. Każdy człowiek ma nieco inną wrażliwość, doświadczenie czy sposób postrzegania. Uważam, że te pozorne różnice nie przeczą sobie nawzajem, a wręcz odwrotnie – tworzą szeroką i piękną w swojej różnorodności interpretację. W przypadku wątpliwości odnośnie rozumienia jakiegoś fragmentu proszę zapytać swojego duchownego z parafii.
Uważam, że najlepiej byłoby modlić się całym sobą i całym swoim życiem, tj. żyć i postępować zgodnie z wolą Bożą i zgodnie z Bożymi przykazaniami, żyć sakramentalnie, tj. w pełni uczestniczyć w Boskiej Liturgii i regularnie przystępować do komunii. Polecam lekturę tekstu metr. Kallistosa, „Teologia
nabożeństwa” (http://www.prawoslawie.k.pl/book/k01.html).