1. Wydaje mi się, że w sposób dość jurydyczny podchodzimy do zagadnienia grzechu, zwłaszcza jeśli chodzi o pierwsze pytanie. Oczywiście dla wielu z nas zdarza się, że w niedzielę podróżujemy czy powstają inne okoliczności, które uniemożliwiają pójście nam do cerkwi. W Prawosławiu nie traktuje się tego jako grzechu z którego należy się spowiadać. Do cerkwi chodzimy nie po to aby uniknąć grzechu, lecz z naturalnej potrzeby serca, która jest konsekwencją wiary i chęci przebywania z Bogiem. Oczywiście można w swojej świadomości wiedząc, że w niedzielę będzie niemożliwym uczestnictwo w św. Liturgii pójść do cerkwi w sobotę, ale nie należy tego traktować w ten sposób, że „załatwiliśmy nasz obowiązek”. Niedziela jest dniem wyjątkowym w naszym życiu liturgicznym i nawet gdzieś wyjeżdżając możemy znaleźć świątynie prawosławną. Jeśli jej nie znajdujemy, no cóż? Trudno.
2. Odpowiedź na drugie pytanie zacznę od stwierdzenia, które usłyszałem od prawosławnego duchownego, którego bardzo cenię. Otóż zachęcał on do zastanowienia się nad tym, czy odpowiednią rzeczą jest uczestniczyć, a właściwie w jakim stopniu uczestniczyć w wydarzeniach, które przeszkadzają nam następnego dnia iść do cerkwi? Wszystko jest dobre i właściwe, ale we wszystkim potrzebny jest umiar. Wydaje mi się, że stawiając w ten sposób pytanie możemy sobie odpowiedzieć, jak należy uczestniczyć zarówno w weselach jak też innych zdarzeniach, które poprzedzają niedziele. Niezależnie od tego jak nam wyjdzie spędzić niedzielny poranek, pójście na Wieczernię tego dnia jest rzeczą dobrą i właściwą.
3. Piątki i środy w tradycji prawosławnej (z pewnymi wyjątkami) są dniami postnymi w ciągu całego roku.
4. W okresie Wielkiego postu nie powinniśmy spożywać produktów mięsnych. Na temat Wielkiego postu sugeruję przeczytać niewielką książkę ks. Aleksandra Szmemana- „Wieli Post”. Uważam również, że na uwagę zasługuje dokument, który został przyjęty na Soborze prawosławnym na Krecie w 2016 r. o Poście. Tekst jest opublikowany w Cerkiewnym Wiestniku 2016/4.
Wydaje mi się, że najlepiej powiesić lub postawić przy łóżeczku dziecka ikonkę Chrystusa. Bardzo często, szczególnie jeśli jest to dziewczynka umieszcza się ikonkę Matki Boskiej. Można też umieścić ikonkę świętej lub świętego, którego dziecko nosi imię, np. Apostoła Tomasza, czy św. Anny. Jeśli chodzi natomiast o modlitwy, to najlepiej czytać, te które są przeznaczone w naszych Modlitewnikach do czytania rano i wieczorem. Można czytać, kiedy dziecko bawi się, lub leży.
Tak, zapraszamy do wysłuchania odpowiedzi ks. dra Henryka Paprockiego: https://www.youtube.com/watch?v=DtRgwEPK_30&t=1081s
Najkrócej można by odpowiedzieć: po chrześcijańsku. Co mam na myśli dając taką odpowiedź? Po pierwsze, należy odpowiedzieć na pytanie co wspominamy w czasie świąt Wielkanocy? Zwycięstwo naszego Zbawiciela, Jezusa Chrystusa nad śmiercią. Zatem najlepszym sposobem, moim zdaniem oczywiście, na przeżywanie święta Paschy jest pokazanie swoją postawą, że rzeczywiście nasz Zbawiciel pokonał śmierć. Skoro dla chrześcijanina śmierć przestała istnieć to znaczy, że mamy w tym życiu bardzo dużo czasu i tak naprawdę nic nie mamy do stracenia… Zatem powinniśmy znaleźć czas aby uczestniczyć w liturgicznym przeżywaniu święta. Czas aby odwiedzić chorych. Wesprzeć dobrym słowem, odwiedzinami tych którzy przeżywają ciężkie chwile. Pogodzić się z tymi, z którymi być może nasze relacje nie wyglądały ostatnio najlepiej.
Oczywiście, przeżywanie święta Paschy to również spotkanie z bliskimi przy stole. Jak zrównoważyć duchowe i cielesne przeżywanie świąta? Na to pytanie może dać odpowiedź tylko sam Bóg. Tylko Duch Święty może dać nam mądrość we wszystkim co robimy, mądrość całościową (cełomudrije): Owocem zaś Ducha jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie [Ga 5,22]. Dlatego ważnym jest również aby w czasie świąt pamiętać o indywidualnej, „domowej” modlitwie.
Oczywiście Cerkiew podpowiada co należy wziąć pod uwagę przy takim wyborze. Czasem nawet stawia wymogi. Ważne jest aby rodzice chrzestni byli prawosławnymi, wierzącymi i praktykującymi. Jeśli jedno z rodziców chrzestnych nie jest prawosławnym, to należy zwrócić uwagę, aby drugie było prawosławnym. Zachodzi przy tym zależność, że jeśli chrzczona jest dziewczynka, to matka chrzestna powinna być wyznania prawosławnego, jeśli dziecko jest płci męskiej to ojciec chrzestny powinien być prawosławnym. Drugi rodzic w takim przypadku nie musi być prawosławnym, może być chrześcijaninem innego wyznania.
Zachęcam, w pierwszej kolejności, do rozmowy z danym duchownym. Zgodnie z tym, co Pan pisze można wywnioskować, że przez te dwa lata nawiązała się między wami więź duchowa. Niemądrym byłoby zerwanie tego bez słowa.
Napisał Pan, że obecnie, po spowiedzi, nie odczuwa Pan spokoju duszy, czy też wsparcia. „Winowajcą” takiej sytuacji naturalnie może być w pewnym sensie duchowny. Należy jednak pamiętać, że zazwyczaj główną przyczyną tego, że nie jesteśmy w stanie odczuć Bożej Łaski jesteśmy my sami. Spowiednik ma oczywiście obowiązek dania wskazówek, rad… Jednak najważniejszą relacją jaka ma miejsce w sakramencie spowiedzi odbywa się na linii: spowiadający się – Bóg. Zachęcam zatem do głębszego przeanalizowania samego siebie (najlepiej z pomocą wspomnianego spowiednika).
Kończąc chciałbym przypomnieć jeszcze tylko o podstawowym prawie duchowym dotyczącym sakramentu spowiedzi. Złe siły, demony zawsze będą podsuwać myśli osądzające spowiednika. O ile, oczywiście, chrześcijanin spowiada się u jednego kapłana i traktuje go jako swojego ojca duchowego.
Czynienie pokłonów jest jednym z elementów życia duchowego i ascezy. Jeśli sami decydujemy się aby wykonywać pokłony jako dodatkowy element naszych modlitw jest to rzecz dobra i właściwa. Nie interpretujemy wykonywania pokłonów jako swego rodzaju kary. W czasie Wielkiego postu bardzo często jest powtarzana modlitwa św. Efrema Syryjczyka, gdzie pokłony stanowią jej nieodzowną część, ale nie ma tam mowy o karze. Nie wiem czy właściwie rozumiem pytanie? Ale z pytania wynikałoby, że spowiedź jest pewną karą. Spowiedź nie jest karą lecz terapią, tj. duchowym leczeniem, które ma nas pojednać z Bogiem i ukierunkować ku właściwej drodze.
Jeśli chodzi ogólnie o tatuaże, to należałoby powiedzieć, że z punktu widzenia duchowego nie jest to rzecz właściwa ani dobra. Takie „ozdabianie” ciała wiąże się z pewnego rodzaju manifestacją (dość agresywną) swoich poglądów. Poglądy zmieniają się a piętno pozostaje. Często jest to też nie przemyślany wybryk, którego konsekwencje na długo lub na zawsze pozostają. Czy mały tatuaż jest grzechem? Jeśli przyjmujemy, że grzech ogólnie jest błędnym postępowaniem, to należałoby powiedzieć, że tatuaż jest grzechem. Natomiast problemu wielkiego nie należałoby z tego robić. Jest na pewno piętnem (każdy grzech jest swego rodzaju piętnem), który wyraźnie przypomina o naszym błędzie. Jeśli osoba zadająca to pytanie nosi się z zamiarem uczynienia tatuażu, to lepiej zdecydowanie odstąpić od takich planów. Jeśli natomiast on już jest … no cóż pokajać się i żyć dalej starając się nie popełniać błędów.
Szanowna Pani i Panie, które będą czytać tę odpowiedź. Trudno jest mi odpowiedzieć na pytanie jak wygląda wasze życie w tym „nieczystym okresie”. Myślę, że wy wiecie najlepiej jak to wygląda, dlatego, że same tego doświadczacie i w różny sposób rozwiązujecie ten „problem”. Nasza Cerkiew zaczerpnęła w naturalny sposób wiele zwyczajów z Judaizmu, chodziłoby przede wszystkim o nabożeństwa i strukturę liturgiczną, ale wiele też zwyczajów odrzuciła. Wśród przepisów (czy zwyczajów), które znalazły swoje miejsce w Cerkwi jest też problematyczna kwestia „nieczystości kobiety”, która ma się niestety dobrze i wiele osób przywiązuje do tego duże znaczenie. Zagadnienie to należałoby rozpatrzeć w nieco dłuższy i bardziej kompletny sposób i spróbować odpowiedzieć na pytanie: dlaczego osoba (kobieta) z powodu naturalnego i biologicznego cyklu jest wykluczona z życia Cerkwi? Cerkiew uczy nas o potrzebie czystości duchowej człowieka, czyli życiu w cnocie i nie popełnianiu grzechów. Tutaj natomiast mamy do czynienia z odsunięciem z powodu naturalnego funkcjonowania organizmu ludzkiego. W przyszłości może uda nam się głębiej sięgnąć do tej problematyki. Dzisiaj natomiast odwołam się do słów św. Jana Chryzostoma, który radził, w przypadku, kiedy osoba (kobieta) przystępuje codziennie do św. Eucharystii, aby biologiczna prawidłowość nie zakłócała jej życia duchowego, tj. odsuwała od św. Czaszy. Myślę, że w tym duchu należałoby interpretować i szukać odpowiedzi na to pytanie.
Podobne pytania już pojawiały się już w ramach sekcji „zapytaj” tu http://www.cerkiew.pl/zapytaj/?p=404 oraz tu http://www.cerkiew.pl/zapytaj/?p=386. Wygląda na to, że jest to problem wyjątkowo żywotny i ważny dlatego postaram się jeszcze raz, maksymalnie wyczerpująco dopowiedzieć na to zapytanie.
Podstawą i fundamentem nauki Cerkwi Prawosławnej jest Święta Tradycja, której elementem jest Pismo Święte. Każdy element prawosławnej teologii jest głęboko zakorzeniony i umotywowany w nauczaniu Jezusa Chrystusa oraz w pozostałych tekstach biblijnych tak Nowego jak i Starego Testamentu. Kolejnymi z części składowych Tradycji są nauczanie soborów powszechnych oraz nauki Ojców Cerkwi.
Czytaj dalej