Odmawianie bliskim lub dalszym osobom angażowania się w bycie rodzicem chrzestnym nie jest czymś rzadkim lub wyjątkowym. W przypadku kiedy istnieje dodatkowy problem w postaci napiętych relacji i konfliktowość nie widziałbym problemu w delikatnej i kulturalnej odmowie zaproszenia do tego zdarzenia.
Zgadzam się, „nieplanowane” dzieci zdecydowanie mogą być największym szczęściem w życiu, ale temu szczęściu trzeba „dać szansę zaistnienia” i solidnie nad tym pracować. Przydałoby się również równie solidne wszechstronne wsparcie dla tej „zaskoczonej” kobiety, bo spokoju mogę nie dawać jej też obawy i niepokoje, czy sobie poradzi… To szczególna możliwość podjęcia współpracy (gr. synergia) z Bogiem, bowiem Bóg pomaga ludziom za pośrednictwem innych ludzi.
Na podobne pytania próbowałem już odpowiadać wcześniej – proszę sprawdzić w dziale rodzina albo wiara pod datami 22.11.2019; 05.05;16.07; 19.07; 27.08; 28.08. Myślę, że warto próbować pokazać i uświadomić, że większość tradycji chrześcijańskiego Wschodu i Zachodu jest wspólna. Polecam lekturę książki bp Kallistosa Ware, „Kościół prawosławny”.
Szczegółów tutaj wielkich nie ma. Najpierw trzeba poinformować duchownego, że chcemy dokonać wprowadzenia dziecka. Kiedy rodzice z dzieckiem stoją u wejścia do cerkwi, zwykle duchowny najpierw czyta modlitwę nad matką. Wówczas jeszcze rodzice trzymają dziecko. Potem duchowny bierze dziecko i niesie je w stronę ikonostasu. Rodzice podążają za nim. Kiedy duchowny zatrzymuje się i mówi odpowiednie modlitwy rodzice również zatrzymują się. Ostatnie zatrzymanie się jest przed schodami przy ikonostasie. Tam rodzice czekają, a w przypadku dziewczynki duchowny niesie ją przed ikonostas i potem oddaje czekającym rodzicom. Kropi wodą święconą rodziców i dziecko.
Nie ma takiego kanonu, który zrównywałby wartość ślubu z zaręczynami. W kanonach soboru Truliańskiego (692) tylko w jednym kanonie jest mowa o zaręczynach (kanon 98), ale w zupełnie innym kontekście. Zaręczyny stanowią zaangażowanie w związek małżeński, ale związkiem małżeńskim nie są. Ks. Aleksy Znosko, autor podręcznika do Prawa Kanonicznego pisze: „Zaręczyny stanowią przyrzeczenie zawarcia związku małżeńskiego. W wypadku odstąpienia od zaręczyn jednej ze stron, druga strona nie może wystąpić do sądu o zawarcie małżeństwa powołując się na obrzęd zaręczyn. Nie oznacza to jednak, aby można było lekkomyślnie zrywać zaręczyny” (s. 84)
W naszej tradycji w przypadku chrztu dziewczynki wymaganym jest aby matka chrzestna była wyznania prawosławnego. Ojciec chrzestny może być innego wyznania. W zasadzie rodzice chrzestni żadnych dokumentów nie przynoszą. Zwykle wystarczy deklaracja słowna o przynależności do Cerkwi. Niemniej jednak w wielu przypadkach potrzebne jest dostarczenie „świadectwa”, że ojciec chrzestny lub matka była w spowiedzi i przystąpiła do Eucharystii. Zwykle o dostarczenie takiego zaświadczenia prosi się osoby, które mało uczestniczą w życiu liturgicznym.
Cóż mógłbym poradzić? W kontekście ograniczeń powodowanych zmaganiami z pandemią zabrzmi to co najmniej dziwnie, ale przecież te ograniczenia w końcu zostaną zniesione i wrócimy do normalności. Pisze Pani o „stałych kontaktach i spotkaniach z ludźmi”, ale to spotkania „zawodowe”. W tym kontekście na pewno może się zdarzyć niejedna cenna znajomość, ale to raczej bierna, bo „wyczekująca” postawa. Chrystus powiedział: „Szukajcie, a znajdziecie”. Warto zatem spróbować częściej „wychodzić na zewnątrz” i spotykać się z ludźmi z naszego „prawosławnego podwórka”. Znam kilku samotnych mężczyzn, którzy też rozglądają się w poszukiwaniu prawosławnej partnerki. Jeszcze w zeszłym roku dość regularnie spotykała się dość liczna grupa 30+40+, ale ostatnio „słuch o niej zaginął” – może zeszła do cyberprzestrzeni? W Przeglądzie Prawosławnym była niegdyś rubryka „Poznajmy się” – może warto sprawdzić czy zgłoszenie spowoduje, że znowu ruszy? Mimo pandemicznych ograniczeń w tym roku również szły (i jechały) pielgrzymki na Grabarkę – w większości uczestniczyli w nich młodzi ludzie. Wspominam o tym, bo znam małżeństwa, które okazały się owocem pielgrzymkowych znajomości. Niech spotkanie z ikoną św. Styliana pobudza do spotkań w prawosławnym (i nie tylko?) środowisku.
Karteczki dajemy po to, aby duchowny w czasie Proskomidii wyjmował cząsteczki z prosfory, które będą opuszczone do Czasy. Wymagane jest aby osoby, za które wyjmowane są cząsteczki należały do Cerkwi. Dziecko, które nie jest ochrzczone, nie jest jeszcze członkiem Cerkwi, więc jego imienia nie należy jeszcze umieszczać na karteczce. Nie przeszkadza to jednak, aby ogólnie wznosić modlitwy i prośby do Boga w intencji dziecka, czy osoby nie ochrzczonej.
Znalezienie rodziców chrzestnych dla dziecka prawie zawsze jest znaczącym wyzwaniem. Posiadanie dzieci jest błogosławieństwem Bożym, niemniej jednak nie wszystko możemy zaplanować i z pewnością wiele rzeczy w życiu toczy się nie tak jak wcześniej planowaliśmy. Jeśli będą dzieci, to znajdą się też rodzice chrzestni. Sugerowałbym nie martwić się i nie kłopotać na zapas. Jedno z dwójki rodziców musi być wyznania prawosławnego. W naszym pojęciu to rodzic (rodzice chrzestni) dbają o duchowy rozwój dziecka i w tym wypadku jeśli żadne z rodziców chrzestnych nie jest wyznania prawosławnego, to ta droga jest znacząco zachwiana.
Można ochrzcić. Modlitwa za zmarłych jest bardzo ważna, ale w żaden sposób nie wyklucza ona dokonania chrztu w tym dniu. Ponadto, jeśli termin jest ustalony, więc duchowny miał świadomość, że to jest sobota przed św. Dymitrym.