W teologii prawosławnej pojęcie „grzechu śmiertelnego” raczej rzadko występuje. Dość charakterystyczne jest natomiast w teologii rzymskokatolickiej. Wydaje się, że w prawosławiu pojęcie to pojawiło się pod wpływam teologii zachodniej i to w dość późnym okresie. Częściej mówi się o „grzechach ciężkich”, do których zaliczane są zwykle grzechy przeciwko 10 Przykazaniom. Teolodzy prawosławni raczej zwracają uwagę na to, że każdy grzech jest przewinieniem wobec Bożej miłości i może stać się przyczyną upadku człowieka i jego zguby. Jeśli człowiek z premedytacją popełnia grzech i tkwi w nim, wówczas rzeczywiście dochodzi do śmierci duchowej. Natomiast Ojcowie wskazują również, że nie ma grzechu którego Bóg nie wybaczyłby, jeśli człowiek z pokorą i szczerością prosi Boga w sakramencie pokajanija o przebaczenie.
Tradycja kanoniczna mówi jedynie o grzechach, które stanowią przeszkodę w uzyskaniu święceń kapłańskich. Nie wspomina się o przeszkodach, które uniemożliwiałyby pełnienie funkcji dla kantorów (dyrygentów/psałomszczyków). Należy więc rozumieć, że takie funkcje mogą być pełnione przez osoby o których mówimy.
Decyzję o kanonizacji świętego, lub świętych podejmuje Sobór biskupów danej lokalnej Cerkwi autokefalicznej. Cerkiew ta informuje pozostałe Cerkwie lokalne o kanonizacji i wpisaniu do kalendarza liturgicznego pod konkretną datą danego świętego (lub świętych). Tego dnia obchodzona jest jego pamięć i zanoszone są do niego modlitwy. Pozostałe Cerkwie lokalne, które otrzymały informację o kanonizacji mogą również wpisać do swego kalendarza imię nowego świętego i czcić jego pamięć.
Według nauki Cerkwi nie ma takiego grzechu, którego Bóg człowiekowi nie wybaczyłby. Jeśli jest szczera skrucha i żal za swoje czyny, Bóg jest zawsze przy człowieku. Ofiara, którą złożył Syn Boży na Krzyżu jest źródłem tego przebaczenia. W Piśmie Świętym mamy przykład nierządnicy, która płakała u nóg Zbawiciela i Pan jej nie odrzucił. Ojcowie Cerkwi mówią, że jednym z najcięższych grzechów człowieka, jest grzech zwątpienia. W takim przypadku nie możemy wątpić w moc Bożą i jego siłę w przebaczenie grzechu. W prawdziwym pokajaniu i sakramencie Eucharystii następuje prawdziwe zjednoczenie się z Bogiem i stajemy się dziedzicami Królestwa Bożego.
Regularne czytanie modlitw porannych i wieczornych jest z pewnością dużym wyzwaniem, które sobie stawiamy, ale jednocześnie jest do bardzo ważne i dobre w naszym życiu duchowym. Myślę, że czas na przeczytanie modlitw należałoby wygospodarować z naszego całodziennego planu. Czasem należy po prostu wstać 10 minut wcześniej. Modlitwy najlepiej czytać zaraz po wstaniu, potem zaś przed udaniem się na spoczynek. Wydania modlitewników, które zawierają modlitwy poranne i wieczorne proponują nam nie jednakową ilość tych modlitw. Czasem jest ich tak dużo, że przeczytanie ich wszystkich zabrałoby sporo czasu. Wydaje mi się, że dość wypośrodkowaną wersją takich modlitw zawiera Czasosłow, który był wydany już dość dawno (potem znów był drukowany) w diecezji Wrocławsko-Szczecińskiej. Niemniej jednak jeśli ta wersja również byłaby zbyt długa, proponowałbym skrócić w ten sposób, aby znalazły się tam modlitwy początkowe potem zaś do Chrystusa, Bogorodzicy, Anioła stróża, św. Krzyża i tropariony przypisane do modlitw porannych i wieczornych.
W sytuacjach kiedy jesteśmy w podróży, na wyjazdach, czy też w innych okolicznościach, które utrudniają normalne pomodlenie się, możliwym i wskazanym byłoby odmówienie tych modlitw w myślach lub ciche przeczytanie.
Rzeczywiście według Tradycji Liturgicznej naszej Cerkwi nie powinniśmy klękać w Cerkwi od momentu zakończenia Ostatniej Wielkopostnej Liturgii Uprzednio Poświęconych Darów, sprawowanej w Wielką Środę, aż do dnia Pięćdziesiątnicy z wyłączeniem pokłonów przed Płaszczenicą. Jeżeli chodzi o sam okres Paschalny, a więc od Zmartwychwstania do dnia Pięćdziesiątnicy, uzasadnione jest to radością Paschy (mówi o tym XX kanon I Soboru Powszechnego) o tyle jeżeli chodzi o okres od Wielkiej Środy do Paschy nie znalazłem jednego satysfakcjonującego wyjaśnienia. Jest to zapewne tradycja monastyczna związana z bardzo dużą ilością pokłonów (szczególnie w Wielkim Poście), które mnisi wykonywali zarówno w świątyni jak i w swoich celach. Niemniej jednak uważam, że większym błędem jest robienie zamieszania w świątyni próbując „poprawić” klęczącego (często powiązane z głośnym zwracaniem uwagi) niż samo klękanie.
Sugerowałbym w odpowiednich porach czytać modlitwy poranne i wieczorne. Przygotowywać się i przystępować dość często do spowiedzi i do Priczastia. Można też czytać akafist np. Błagowieczeniuju (Zwiastowaniu).
W dużej mierze na postawione w ten sposób pytanie dałem odpowiedź w poprzedniej wypowiedzi. Sakrament kapłaństwa rzymskich katolików jest uznawany w Kościele prawosławnym. Natomiast przejście takich duchownych do Kościoła prawosławnego może odbyć się w takim stanie jakim oni są. W tym przypadku w celibacie. Przebywanie w konkubinacie lub zawarcie związku małżeńskiego i ubieganie się duchownego katolickiego o uznanie święceń kapłańskich lub ponowne wyświęcenie jest niezgodne z normami kanonicznymi.
Podobne pytanie: http://www.cerkiew.pl/zapytaj/?p=1437
Przyznam się, że pierwszy raz odpowiadam na tak poważne i kłopotliwe dla mnie pytanie. Z drugiej strony widzę szczerą i przemyślaną wypowiedź człowieka który w swej życiowej rozterce szuka rozwiązania swoich wieloletnich duchowych przemyśleń. Odpowiem może następująco: w swoim czasie, kiedy byłem na studiach teologicznych w Zachodniej Europie spotkałem kilku duchownych prawosławnych, którzy wcześniej pełnili służbę kapłańską w Kościele rzymskokatolickim. U większości z nich święcenia kapłańskie nie były powtarzane. Zostały uznane i potwierdzone przez biskupa prawosławnego i w ten sposób duchowni zostali włączeni do posługi w Kościele prawosławnym (mówię o duchownych, którzy pozostali w celibacie i nie ubiegali się o zawarcie związków małżeńskich). Znam (właściwie znałem, dlatego, że już odszedł do Pana), duchownego, który będąc księdzem rzymskokatolickim został ponownie ochrzczony na Atosie i potem jeszcze raz wyświęcony na kapłana. Jak można zauważyć nie ma jednolitej praktyki w tek kwestii. Środowiska tradycyjne do, których zaliczana jest św. Góra Atos pozostają dość rygorystyczne w tym względzie. Ogólnie jednak Kościół prawosławny przyznaje sukcesję apostolską Kościoła rzymskokatolickiego i nie powtarza ani chrztu ani sakramentu kapłaństwa. Co do ważności chrztu przez polanie, powiem tylko tyle, że my prawosławni w Polsce w 80-90 % jesteśmy ochrzczeni przez polanie. Tradycja chrztu przez zanurzenie od kilku lat znacząco odradza się i to jest bardzo pocieszające, ale nikt nie kwestionuje chrztu, którym większość z nas została ochrzczona. Czuję się trochę nieswojo, mając wielu znajomych i przyjaciół wśród księży rzymskokatolickich kiedy doradzam duchownemu z tego Kościoła odnaleźć się w prawosławiu. Będąc jednak człowiekiem praktycznym sugerowałbym spotkać się i porozmawiać z którymś z naszych biskupów. Niech Bóg prowadzi Księdza drogą, którą mu wyznaczył.
O nakrywaniu głowy przez kobiety w czasie modlitwy mówi apostoł Paweł w 1Kor. 4-6. W tradycji prawosławnej ten zwyczaj jest różnie postrzegany. W Cerkwi rosyjskiej do nakrywania głowy przez kobiety podchodzi się w sposób dość surowy. Chustka jest niezbędnym elementem ubioru kobiety w świątyni. Ale już w tradycji greckiej czy innych cerkwiach bałkańskich kobiety dość rzadko nakrywają głowy. W naszej Cerkwi łączymy niejako obie te tradycje i kobiety w zasadzie dowolnie interpretują stosowanie tego elementu ubioru. Pojemnik z wodą, który czasem bywa w świątyni nie zawsze napełniony jest święconą wodą. Najczęściej jest on miejscem, gdzie osoba spragniona może po prostu napić się wody.