Jestem katoliczką. Odkąd osiągnęłam pełnoletność staram się „na nowo” poznać chrześcijaństwo tzn. czytać i rozumieć Słowo Boże, przykazania, żywoty Świętych, symbole liturgiczne i samą Liturgię (ponieważ w szkole i w dzieciństwie uczono nas formuł, natomiast mój wiek nie pozwalał mi na pełne zrozumienie chrześcijańskiej Wiary). W kościele katolickim zawsze mi brakowało szczerego przeżycia, mimo wielu starań brakowało mi pokory i zrozumienia. W związku z tym, iż w moim najbliższym otoczeniu jest wiele prawosławnych, od wielu miesięcy niedzielne nabożeństwa oraz święta spędzam na Liturgii w Cerkwi. Nigdy nikt nie zmuszał mnie do uczestnictwa w nich. To była moja samodzielna decyzja. Czułam, że chce tam być. Zauważyłam wewnętrzną zmianę na postrzeganie Wiary, chęć poznawania jej głębiej, wręcz głód aby w pełni przeżywać każdą niedzielną Służbę. Tu pojawił się pierwszy problem, niemożność przystąpienia do sakramentów. W momencie, kiedy pół rodziny podchodziło do Pryczastia czułam wewnętrzną tęsknotę. Od kilkunastu miesięcy codziennie dręczy mnie myśl o konwersji. Nie mam z kim o niej porozmawiać, ponieważ boję się oceniania. Mam wrażenie że bliska rodzina katolicka mnie nie zrozumie, wręcz uzna, że wyrzekam się Boga. Czy konwersja jest postrzegana jako grzech, jeżeli odchodzimy od pierwotnie danego nam wyznania? Jeżeli pojawiła się myśl o zmianie wyznania, to czy to znak, że moja dotychczasowa wiara była słaba? Laura

Odpowiedzi na Twe pytania o konwersję znajdziesz we wcześniejszych wypowiedziach dostępnych w dziale/kategorii konwersja, polecam szczególnie tę z 03-10-2020 (obecnie na początku strony 4).Gdy czytałem, jak przeżywasz „niemożność przystąpienia do sakramentów”, czujesz „wewnętrzną tęsknotę” gdy widzisz jak inni przystępują do Pryczastia, wspominałem o długich rozmowach z konwertytami – „prawosławnymi z wyboru”, studentami Prawosławnego Instytutu Teologicznego św. Włodzimierza w Nowym Jorku. Stanowili wtedy (1989-1991) ok. 50% studentów (kilkanaście lat później było ich już ponad 80%). Opowiadali o tym, jak zetknęli się z prawosławnym chrześcijaństwem, jak wyglądały ich dalsze drogi – bywały dłuższe i krótsze, mniej czy bardziej kręte czy zawiłe – ale wszyscy mówili o tym samym, gdy dochodziło do stwierdzenia, co ostatecznie pomogło/zdecydowało w podjęciu decyzji o zmianie wyznania i przejścia na prawosławie. Dla wszystkich była to Boska Liturgia – byli na niej obecni, ale nie mogli w niej w pełni uczestniczyć. Cierpieli przez to, że nie mogli wraz ze wszystkimi przystąpić do komunii – do było nie do zniesienia i okazywało się decydujące. Myślę, że jesteś na dobrej drodze…Życzę owocnej, pomocnej i przekonywującej lektury. Powinna pomóc w rozmowach z członkami Rodziny i przekonaniu ich, że nie odrzucasz Boga, ale Go odnajdziesz…

Kategorie: konwersja, Ks. Włodzimierz Misijuk, wiara