Jeśli ta sprawa nie została jeszcze rozwiązana, to sugerowałbym zapytać kogoś ze znajomych, którzy są katolikami, czy nie chcieliby mieć u siebie takiego obrazu, który odpowiada tradycji zachodniej. Można też we własnym zakresie np. w kominku spalić z szacunkiem te rzeczy. Popiół zaś wysypać w godne miejsce. Parafie nie organizują takich form utylizacji. Mogłoby to być postrzegane jako swego rodzaju ikonoklazm.
Dziewczynki bardzo ładnie postępują, należy im się pochwała. Osoba, która nie jest wyznania prawosławnego, może otrzymywać posforkę rozdawaną po Priczastii lub też nabywaną w inny sposób.
Można wstawić do poświęconej ikonyj Moszczewik. W żaden sposób to nie narusza to świętości (wcześniejszego poświęcenia) ikony.
Najczęściej używa się słowa omoforion. Występuje również, ale znacznie rzadziej wyrażenie moforion.
W praktyce parafialnej jest dopuszczalnym i stosowanym skracanie Kanonu św. Andrzeja z Krety, który jest czytany w całości w piątym tygodniu Wielkiego postu. Ogólnie Kanon jest dość długim tekstem liturgicznym i dlatego w niektórych przypadkach opuszcza się część Troparionów. W pierwszym tygodniu Postu, kiedy jego czytanie rozłożone jest na cztery dni, wówczas raczej nie skraca się Kanonu i wszystkie Tropariony są wyczytywane. Nie można jednak czytać Kanonu w sposób nieuważny i niegodny. Podobnie inne teksty liturgiczne zarówno czytane przez duchownego, jak też przez lektora na chórze powinny być czytane z pobożnością i w sposób modlitewny.
Trudno odpowiedzieć na to pytanie, gdyż tak właściwie to Cerkiew nijak nie odnosi się tzw. „Wyroczni sybillińskich”. Księgi te są sekciarskim fałszerstwem z VI w. inspirowanym antycznymi wyroczniami. Księgi te nie zawierając żadnych potrzebnych prawosławnemu chrześcijaninowi treści a wręcz odwrotnie – mogą być niebezpieczne dla duchowego rozwoju.
Polecam zapoznać się z artykułem na stronie:
http://www.typo3.cerkiew.pl/index.php?id=swieci_kit
Osobiście jako „biblii w komórce” używam aplikacji „Pismo Święte” wyd. Pallotinum. Uważam jednak, że do codziennej lektury najlepsza będzie aplikacja cerkiew.pl gdzie mamy dostęp do codziennych czytań wyznaczanych przez prawosławny kalendarz liturgiczny.
Tak, określanie duchownego prawosławnego „popem” w naszym odczuciu jest obraźliwe. Trochę do tego już przywykliśmy i właściwie aż tak wielkiej uwagi temu nie przydajemy. Mamy świadomość, że często używanie takiego określenia wynika z niewiedzy, ale mamy też świadomość, że czasem wynika ono ze złośliwości niektórych ludzi.
Pamiętam te fragment filmu i również odczułem pewien niesmak oglądając te sceny. Po pierwsze, trzeba powiedzieć, że twórcy filmu wykazali się niewiedzą przedstawiając duchownego na przyjęciu weselnym w szatach liturgicznych. Można było przecież skonsultować z kimś tę scenę i przedstawić ją we właściwy sposób. Chyba film był robiony w pośpiechu i ogólnie okazał się dość nieudanym. Myślę, że nikt filmowcom nie pożyczał szat liturgicznych, bez problemu można je kupić w wielu miejscach i z pewnością stanowią one „rekwizyty” w magazynach filmowych. Scena przy cerkwi na Grabarce również jest dość niesmaczna i być może twórcy filmu mieli intencję przedstawienia życia społeczności prawosławnej w taki sposób? Do cerkwi jak widać ich nie wpuszczono, ale myślę, że można było zamiast cerkwi na Grabarce zaproponować filmowcom miejsce obok innej świątyni, bliżej Grądelów. Byłoby to z pewnością bardzie odpowiadającym rzeczywistości dokąd chodzili koledzy i rodzina Zenka.