Pisałem o tym niedawno – Bóg nam pomaga rękoma czy słowami innych ludzi. Jeśli sami sobie nie radzimy, zwracajmy się z prośbą o pomoc do specjalistów. Zaufanie do Boga nie powinno nas wówczas opuszczać, bo powinniśmy dalej wierzyć i ufać, że Bóg podpowie tym specjalistom, jak nam pomóc najbardziej skutecznie i efektywnie. Jeżeli ‚z góry’ zakładasz, że coś Ci nie wyjdzie, sama sobie przeszkadzasz. Ewangeliczne opowieści o cudownych uzdrowieniach podpowiadają, że trzeba wierzyć, że będzie dobrze i robić wszystko, co możemy zrobić, aby to osiągnąć. Nawet jeśli to, co mogę to „tyle co nic”, to też może wystarczyć. Wspomnij: sąsiedzi czy znajomi „tylko” przynieśli paralityka do Chrystusa i dostąpił uzdrowienia. Chrystus był zadziwiony ich wiarą. Ojciec, który przyprowadził do Chrystusa swego opętanego syna, przyznał, że wiary było w nim bardzo mało („Wierzę, ale pomóż memu niedowiarstwu” powiedział), ale jej też wystarczyło, aby syn wyzdrowiał. Nie poddawaj się smutkowi i rozpaczy – to demoniczne pokusy, którymi trzeba zdecydowanie się przeciwstawiać. Polecam lekturę krótkiego traktatu Ewagriusza z Pontu: „Osiem demonicznych myśli” i opracowań na te/n temat/y. Do problemów spróbuj podejść jak do sprzątania. Nie sprzątamy wszędzie i wszystkiego na raz. Wszystko sukcesywnie i po kolei. Może zacznij od tego ‚najmniejszego’, bo jak w miarę szybko sobie z nim poradzisz, na pewno poczujesz więcej mocy do rozprawienia się następnym.
Powodzenia – będziemy Ci modlitewnie ‚kibicować’…