Jak cerkiew odnosi się do wybaczenia zdrady w szerokim tego słowa znaczeniu w związku dwojga ludzi, który nie został jeszcze zwieńczony sakramentem małżeństwa? Daniel

Narzeczeństwo i planowane małżeństwo oraz „szerokie znaczenie słowa zdrada w związku dwojga ludzi” w kontekście pytania o wybaczenie budzą pytanie o rodzaj czy „kaliber” tej zdrady. Zakochana „po uszy” osoba za zdradę może uznać nawet przelotne spojrzenie ukochanej osoby, skierowane na kogoś innego. Jeśli to tylko spojrzenie i rzeczywiście tylko przelotne, raczej trudno mówić o zdradzie i potrzebie czy konieczności wybaczania.

Przychodzą tu jednak na myśl słowa Chrystusa o cudzołóstwie – w Ewangelii czytamy, że cudzołożne może być nawet lubieżne spojrzenie mężczyzny na inna kobietę (i kobiety na mężczyznę zapewne też…). Tu z kolei pojawia się pytanie, czy o cudzołożnym spojrzeniu można mówić w przypadku gdy dochodzi do niego przed sakramentem małżeństwa. Twierdząca odpowiedź pojawia się w przypadku, gdy tym spojrzeniem „obdarzona” została kobieta zamężna. Gdy dochodzi do tego pomiędzy osobami, które nie weszły jeszcze w związki małżeńskie, wypadałoby mówić o nierządzie. Stwierdzić tu jednak trzeba, że „i tak źle, i tak niedobrze”…

Na pytanie, jak Cerkiew odnosi się do wybaczenia zdrady odpowiadam słowami Modlitwy Pańskiej: „odpuść nam nasze winny, jak i my odpuszczamy naszym winowajcom”, Dodałbym też słowa apostoła Pawła z jego z hymnu o miłości (1 List do Koryntian 13,1-13). Czytamy tam między innymi: „Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. […] nie unosi się gniewem, nie pamięta złego […]Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma. Miłość nigdy nie ustaje”

Polecam lekturę całości hymnu i serdecznie życzę prawdziwej miłości, która pomaga przebaczać…

Gdybym mówił językami ludzi i aniołów,
a miłości bym nie miał,
stałbym się jak miedź brzęcząca
albo cymbał brzmiący.
Gdybym też miał dar prorokowania
i znał wszystkie tajemnice,
i posiadał wszelką wiedzę,
i wszelką [możliwą] wiarę, tak iżbym góry przenosił.
a miłości bym nie miał,
byłbym niczym.
I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją,
a ciało wystawił na spalenie,
lecz miłości bym nie miał,
nic bym nie zyskał.
Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest.
Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą;
nie dopuszcza się bezwstydu, nie szuka swego, nie unosi się gniewem,
nie pamięta złego; nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą.
Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję,
wszystko przetrzyma.
Miłość nigdy nie ustaje, [nie jest] jak proroctwa, które się skończą,
albo jak dar języków, który zniknie, lub jak wiedza, której zabraknie.
Po części bowiem tylko poznajemy, po części prorokujemy.
Gdy zaś przyjdzie to, co jest doskonałe, zniknie to, co jest tylko częściowe.
Gdy byłem dzieckiem, mówiłem jak dziecko, czułem jak dziecko, myślałem jak dziecko.
Kiedy zaś stałem się mężem, wyzbyłem się tego, co dziecięce.
Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno;
wtedy zaś [zobaczymy] twarzą w twarz:
Teraz poznaję po części, wtedy zaś poznam tak, jak i zostałem poznany.
Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość – te trzy:
z nich zaś największa jest miłość.

Kategorie: Ks. Włodzimierz Misijuk, rodzina, wiara