Podczas modlitwy nie mogę się skupić. Czuje np. zmęczenie, niechęć, dziwne myśli. Często po prostu nie mogę się modlić bo „zwala mnie z nóg”. Nie mogę skupić się na modlitwie. ” Nosi mnie”. Co to może oznaczać? Co powinienem zrobić? Jakie batiuszka rekomenduje mi prawiło. W tym okresie wirusa, nie mogę wytrzymać tego ze nie mogę iść do cerkwi. Mam problem ze skupieniem się na modlitwie. Proszę o pomoc. Anonim

Modlitwa to najtrudniejsze zajęcie człowieka. Koniecznie trzeba walczyć z tymi opisanymi i wszystkimi innymi trudnościami. Trzeba nam dążyć do realizacji zalecenia apostoła Pawła z 1 Listu do Tesaloniczan: „Módlcie się nieustannie” (1 Tes 5,17). Jeden ze sposobów napełniania życia modlitwą to „zatrzymywanie się” w określonych porach dnia na krótką modlitwę. Wskazuje na to cykl dobowy nabożeństw: mamy np. jutrznię i wieczernię, nabożeństwo środka nocy i poszczególnych godzin dnia, tj. 1, 3, 6 i 9 – według naszej współczesnej rachuby czasu to 6, 9, 12 i 15. O tych godzinach/porach dnia możemy/powinniśmy modlić się w domu.

Recepta na zmęczenie i „zwalanie z nóg” to nieodkładanie modlitwy na sam koniec dnia/długiego wieczora – proszę spróbować modlić się nieco wcześniej, kiedy sił więcej i zmęczenie nie aż takie duże.

Pewien święty porównał myśli, które „uciekają od modlitwy” do „syna marnotrawnego”, który odszedł z domu Ojca. Trzeba nam pamiętać, że utracjusz opamiętał się, nawróciła się, dostąpił pokajania – „głębokiego zrozumienia” i nie tylko postanowił wrócić, ale wrócił do domu Ojca i radość w domu Ojca była wielka. Co ważne – to Ojciec wybiegł mu na spotkanie, powitał go, kazał sługom umyć go, ubrać, obuć i nałożył mu synowski pierścień na palec. Taka sama (a może jeszcze większa?) radość pojawia się w niebie za każdym razem, gdy nasza myśl wraca „do siebie”, do modlitwy, do domu Ojca… Warto jednak próbować zostać w domu na stałe i nie odchodzić/odpływać myślami do żadnej dalekiej krainy…

„Prawiło” najlepiej ustalić samodzielnie – niech będzie „w sam raz” – ani za duże, ani za małe. Niech to będzie podstawowa, „żelazna reguła”, której przestrzegany codziennie – nic z niej nie opuszczamy, ale gdy zmęczenie (albo jego brak) pozwala, dodajemy kilka słów albo modlitw z modlitewnika.

Życzę powodzenia w dalszych zmaganiach

Kategorie: Ks. Włodzimierz Misijuk, wiara, życie duchowe