Przyznam się, że pierwszy raz odpowiadam na tak poważne i kłopotliwe dla mnie pytanie. Z drugiej strony widzę szczerą i przemyślaną wypowiedź człowieka który w swej życiowej rozterce szuka rozwiązania swoich wieloletnich duchowych przemyśleń. Odpowiem może następująco: w swoim czasie, kiedy byłem na studiach teologicznych w Zachodniej Europie spotkałem kilku duchownych prawosławnych, którzy wcześniej pełnili służbę kapłańską w Kościele rzymskokatolickim. U większości z nich święcenia kapłańskie nie były powtarzane. Zostały uznane i potwierdzone przez biskupa prawosławnego i w ten sposób duchowni zostali włączeni do posługi w Kościele prawosławnym (mówię o duchownych, którzy pozostali w celibacie i nie ubiegali się o zawarcie związków małżeńskich). Znam (właściwie znałem, dlatego, że już odszedł do Pana), duchownego, który będąc księdzem rzymskokatolickim został ponownie ochrzczony na Atosie i potem jeszcze raz wyświęcony na kapłana. Jak można zauważyć nie ma jednolitej praktyki w tek kwestii. Środowiska tradycyjne do, których zaliczana jest św. Góra Atos pozostają dość rygorystyczne w tym względzie. Ogólnie jednak Kościół prawosławny przyznaje sukcesję apostolską Kościoła rzymskokatolickiego i nie powtarza ani chrztu ani sakramentu kapłaństwa. Co do ważności chrztu przez polanie, powiem tylko tyle, że my prawosławni w Polsce w 80-90 % jesteśmy ochrzczeni przez polanie. Tradycja chrztu przez zanurzenie od kilku lat znacząco odradza się i to jest bardzo pocieszające, ale nikt nie kwestionuje chrztu, którym większość z nas została ochrzczona. Czuję się trochę nieswojo, mając wielu znajomych i przyjaciół wśród księży rzymskokatolickich kiedy doradzam duchownemu z tego Kościoła odnaleźć się w prawosławiu. Będąc jednak człowiekiem praktycznym sugerowałbym spotkać się i porozmawiać z którymś z naszych biskupów. Niech Bóg prowadzi Księdza drogą, którą mu wyznaczył.