Wiadomo, że nasza Cerkiew sprzeciwia się całkowicie aborcji, którą traktuje jak zabójstwo. To jest zrozumiałe i oczywiste. Ale co w przypadku, jeśli płód obumrze już w łonie matki? Usunięcie martwego płodu też jest postrzegane na równi z aborcją? Czy można wtedy mówić o terminacji ciąży jako takiej, skoro dziecko nie żyje? Pytam o to w kontekście nie tak dawnych głośnych wydarzeń, kiedy to kobiety nosiły w sobie martwe dzieci i doszło do zakażenia organizmu (zapewne przez to, że ciało dziecka zaczęło się już rozkładać w ciele matki…?) Ona

Cerkiew prawosławna nie rozwinęła tak mocno zagadnienia aborcji jak to ma miejsce w nauczaniu Kościoła rzymskokatolickiego. Oczywiście usuwanie płodu jest grzechem i tradycja kanoniczna mocno sankcjonuje takie postępowanie. W opisywanym jednak przypadku zupełnie uzasadnione jest takie postępowanie by ratować zdrowie i życie matki.

Kategorie: ks. Andrzej Kuźma, moralność i etyka