Batiuszka czy byliście świadkami sytuacji (licząc od początku pandemii koronawirusa), że duchowni którzy odprawiali nabożeństwa w cerkwi sami z własnej woli odprawiali je w maseczce ochronnej? Jak wiemy duchowni i współcelebransi są z tego obowiązku zwolnieni. Mam na myśli raczej momenty, gdy np. duchowni wychodzą z ołtarza celem okadzenia świątyni, przeczytania akatystu, odprawienia molebna, czy też podczas służby z biskupem przebywając na środku świątyni wśród sporej liczby wiernych. Osobiście nigdy nie byłem świadkiem takiej sytuacji i zastanawiam się czy mój sposób myślenia jest prawidłowy. Wydaje mi się że nie byłoby w tym nic niestosownego, a wręcz przeciwnie stanowiło by to wyraz szacunku do wiernych – maseczka chroni nas przed zarażeniem, ale myślę że przede wszystkim chroni od tego żebyśmy sami innych ludzi nie zarażali. Wydaje mi się również, że stanowiło by to swoisty „przykład z góry” wobec wiernych którzy uważają że nie mogą zarazić pozostałych. Zdaję sobie sprawę, że temat używania maseczek w cerkwi jest kontrowersyjny i zdania są podzielone. Nie kwestionuję w żaden sposób zasadności przystępowania do Eucharystii w czasie pandemii. Adam

Nie byłem świadkiem takiej sytuacji. Można oczywiście byłoby dywagować, czy duchowni powinni nosić maseczki w czasie nabożeństwa czy nie? Przeczytać Akatyst w maseczce to nie jest taka prosta sprawa. Zasłonięte usta znacząco utrudniają odczytywanie długich tekstów. Nawet odsłużenie molebna nie jest proste w takiej sytuacji. Osobiście uważałbym, że okolicznościami, które uzasadniałyby zasłanianie ust przez duchownych to kontakt z wiernymi w czasie spowiedzi, oczywiście nie wykluczam innych momentów.

Kategorie: ks. Andrzej Kuźma, pozostałe