Mam pytanie dotyczące przypowieści o Talentach; a mianowicie samych talentów. Jak powinno się rozumieć tą przypowieść. Czy to jest właśnie o talentach, które człowiek powinien posiadać czyli umiejętności tylko dla niego możliwe. Jeżeli tak to jak je się powinno odkrywać? Jak takie talenty odnaleźć w sobie. Wiadomo że nie zawsze jesteśmy świadomi takich talentów. Chyba że źle to interpretuję. Czy możliwe jest że człowiek nie ma żadnych talentów/umiejętności że nie potrafi ich w sobie odnaleźć? A jak wie że ma i boi się zaryzykować i je rozwijać? Agnieszka

Talent z przypowieści (łac. talentum od gr. τάλαντον tálanton – ciężar) – to największa jednostka miary masy i pieniądza, używana w starożytności. Jeden talent złota to suma równa 15-letniemu wynagrodzeniu przeciętnego robotnika. W przypowieści nie chodzi więc bezpośrednio o talenty – umiejętności, a raczej o bogactwo (życie, zdolności, możliwości, uczucia itp.), którym Bóg obdarzył człowieka. To właśnie tym bogactwem człowiek ma rozważnie gospodarować tak by służyły nie tylko jemu samemu, ale również innym ludziom na chwałę Bożą.

Kategorie: ks. Igor Habura, Pismo Święte (egzegeza)