Nie potrafię jednoznacznie wskazać, jak należy zachowywać się w czasie takich transmisji i jak należy je przeżywać. Sytuacja jest wyjątkowa i myślę, że każdy słuchają lub oglądając transmisję będzie przeżywał na swój sposób. Myślę, że takie uczestnictwo daje nam świadomość bliskości duchowej wydarzenia liturgicznego i w pewien sposób czyni nas jego uczestnikami.
Tak, można, nie ma żadnego problemu.
O święceniu wierzb i pokarmów już była mowa w poprzednich pytaniach. Natomiast jeśli chodzi o nabożeństwa Wielkiego tygodnia chyba najprościej korzystać z transmisji on line, które są przeprowadzane przez wiele parafii, korzystać z Radia Ortodoxia (jeśli jest zasięg), z programów Polskiego Radia i z programów TV, jeśli będą jakieś transmisje.
Takie rozwiązanie może być zastosowane. Należałoby umówić się na taki chrzest z duchownym ze swojej parafii.
Właściwie problem omówiłem w odpowiedzi na pytanie obok. Modlitwy na święcenie pokarmów są zawarte w Trebniku, ale czytane są one przez duchownego. Praktyka święcenia przez osoby świeckie nie jest u nas stosowana. Jeśli nie uda się poświęcić pokarmów sugerowałbym pomodlić się przed śniadaniem jak przed posiłkiem, zaśpiewać Christos Woskresie i jeść.
Sugerowałbym nie zabierać się samemu za święcenia wierzb i pokarmów. Wiem, że w wielu parafiach będą wystawiane na zewnątrz cerkwi poświęcone gałązki wierzby i w momencie, kiedy zakończy się nabożeństwo i nie będzie ludzi (albo będzie mało), można przyjść i wziąć gałązkę i wpleść do swoich wcześniej przygotowanych i udekorowanych gałązek. Jeśli nie będzie zaś takiej możliwości niech pozostaje w naszym domu ta z zeszłego roku, natomiast możemy obok niej umieścić tegoroczną nie poświęconą, natomiast wyrażającą naszą intencję uczestnictwa w Święcie. Odnośnie do święcenia pokarmów, myślę, że pojawią się pomysły w jaki sposób i to rozwiązać. Jeśli zaś nie uda nam się w żaden sposób poświęcić pokarmów, to przed śniadaniem wielkanocnym zmówmy modlitwę jak przed każdym posiłkiem i cieszmy się tym co nam Bóg posyła.
Tak, oczywiście może. W dzisiejszym świecie prawosławnym jest wielu biskupów, którzy wcześniej, jako osoby świeckie należeli do innego Kościoła.
Wszystkich protestantów nie stawiałbym na jednakowej linii. Tradycyjny protestantyzm to wymienieni Luteranie, można dodać jeszcze Anglikanów czy też Kalwinistów (reformowani). Wymienieni Zielonoświątkowcy czy Armia Zbawienia (nie koniecznie identyfikowani jako Kościół) są kolejną generacją reformy. Ogólnie rzecz biorąc prawosławie bardziej odnosi się przychylnie do tego protestantyzmu tradycyjnego. Ponadto na gruncie historii stosunków wyznaniowych w Polsce protestanci bardzo często wspierali prawosławnych wobec agresywnej polityki Państwa Polskiego. Współczesne stosunki z Kościołem Ewangelicko-Augsburskim są bardzo dobre. Jeśli chodzi o same ćwiczenia związane z Jogą, nie byłoby większego problemu. Chodzi tutaj przede wszystkim o filozofię, która towarzyszy tym ćwiczeniom.
W wykazie czynników, które stanowią przeszkodę w uzyskaniu święceń kapłańskich nie jest wymieniony tatuaż. Nie jest on rzeczą dobrą, ale wydaje mi się, że jeśli umieszczony byłby w miejscu niewidocznym, osoba zaś godną, to biskup mógłby podjąć decyzję o wyświęceniu. Podejrzewam jednak, że biskup nie zdecydowałby się wyświęcić na duchownego osoby, która miałaby tatuaż na twarzy. Matuszką staje się osoba, która zostaje żoną batiuszki. W takim przypadku, należałoby rozpatrywać sprawę w kontekście: czy tatuaż żony kandydata na duchownego nie stanowi przeszkody w uzyskaniu przez niego święceń? Myślę, że w pewnych warunkach może stanowić.
Nie ma w naszej historii takiej tradycji. W niektórych Cerkwiach lokalnych taka forma manifestowania swojej narodowości zaistniała (Grecja, Gruzja, Serbia). Prawosławie w tych krajach jest wyznaniem większościowym. Często ten zwyczaj (wywieszanie flag) wiąże się z odzyskaniem niepodległości, gdzie czynnik religijny był czymś istotnym w zrywie narodowym. W krajach, gdzie prawosławie stanowi mniejszość takie podkreślanie narodowości jest mniej popularne. Ponadto, uważam, że takie manifestowanie Cerkwi narodowościowych nie jest właściwe duchowi przekazu Chrystusowego. Prawosławie jako całość wręcz osadziło etnofiletyzm (etnos- naród, fileo-kochać, umiłować), na soborze w Konstantynopolu w 1872 r. jako herezję. Nasz problem etnofiletyzmu (mówię o całości prawosławia) tak do końca daleko pozostaje nierozwiązanym.