W spisie imion prawosławnych nie ma Huberta. Święty łaciński, który żył w VI/VII w. o imieniu Hubert właściwie powinien należeć do wspólnych świętych wschodnich i zachodnich. Jednak w naszym kalendarzu i spisie imion nie ma go. Myślę, że na chrzcie duchowny nie nada tego imienia.
Wydaje mi się, że używanie takich olejków w naszej Cerkwi jest dość powszechne. Więc stosunek do tego rodzaju pobożności jest jak najbardziej pozytywny.
Tak rzeczywiście było, w latach 90-tych ubiegłego wieku poczyniono szereg starań w kierunku zwołania Soboru Lokalnego. Zgodnie ze Statutem Wewnętrznym PAKP Sobór Lokalny pozostaje najwyższą władzą w naszej Cerkwi (Zob. Statut Wewnętrzny PAKP R.II). Metropolita Sawa, kiedy obejmował urząd Zwierzchnika Cerkwi (w 1998 r.) wskazywał, że w jego planach jest zwołanie Soboru Lokalnego. Życie potoczyło się jednak swoim torem i do zwołania Soboru jak do tej pory nie doszło. Myślę, że idei zwołania takiego Soboru nie należy zarzucać. Trzeba też pamiętać, że przygotowanie tak ważnego wydarzenia jest dość trudnym, skomplikowanym i wymagającym sporo wysiłku.
Wino, które używane jest do Eucharystii powinno być czerwone i słodkie. Podejrzewam, że to z napisem „do priczaszczenija” właśnie takie jest. Nie oznacza to, że nie wolno go spożywać tak normalnie. Można go też używać do zwyczajnej konsumpcji.
Za osobę jako nowo-predstwlennyj (nowo-predstawlennaja) modlimy się przez okres 40 dni.
Trochę jest tu skomplikowana sprawa małżeństwa, ale nam ona mocno nie interesuje, chodzi nam o chrzest. Taka para rodziców chrzestnych może być na chrzcie.
17 marca 2020 r. był wydany komunikat Soboru Biskupów naszej Cerkwi dotyczący epidemii. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie by poszczególni biskupi w swoich diecezjach wydawali oświadczenia i zalecenia, natomiast informacja od wszystkich biskupów (Soboru Biskupów) posiada znacznie wyższą wagę.
Nie ma problemu abyście teraz zostali rodzicami chrzestnymi dziecka a w przyszłości zawarli związek małżeński.
To z pewnością bardzo trudna bo bardzo ważna decyzja. Pomocna z pewnością może być aktywna odpowiedź na zaproszenie: „Przyjdź i zobacz…” Kilka razy na Liturgii to może jeszcze za mało. Spróbujmy dowiedzieć się/doświadczyć więcej. Tego rodzaju decyzji nie można podejmować „pod wrażeniem” piękna czy ‚egzotyki’. To musi być rozważny, głęboko przemyślany i zdecydowany krok powodowany głęboka „potrzebą umysłu i serca”.
Dobrze byłoby z kimś o tym (po)rozmawiać – z duchownym w szczególności, ale jeśli (tymczasem…?) brakuje odwagi, to polecam lekturę tekstów napisanych przez ludzi, którzy wybrali prawosławie (http://www.typo3.cerkiew.pl/
Życzę pożytecznej, owocnej lektury i pomocnych spotkań…
Nie zgadzam się z Pani opinią na temat „lekceważenia przez Cerkiew w Polsce wszelkich zaleceń dotyczących realnego zagrożenia zarażeniem się COVID-19”. Zachęcam, aby spojrzała Pani na opisywane kwestie z nieco innej perspektywy, bo „z boku widać lepiej”. Twierdzi Pani, że „nie są u nas chronieni najsłabsi, najstarsi członkowie wspólnoty”. Z tego co sam zauważyłem i co potwierdzają inni duchowni i wierni naszej (i nie tylko naszej) Cerkwi, stosujemy środki ostrożności, tylko w różnych miejscach różnie to wygląda i różnie się przejawia. Wprowadzone zostały dodatkowe „środki bezpieczeństwa higienicznego”, ale na szczęście nie było potrzeby posuwać się do tych „skrajnych”, opisywanych przez Panią, a zastosowanych częściowo jedynie w dwóch lokalnych Cerkwiach i do tego jedynie w niektórych parafiach w szczególnie zagrożonych miejscach/regionach.
Nasze cerkwie i kościoły nie zostały zamknięte, jak to miało miejsce w innych krajach, ale drastycznie ograniczona została liczba uczestniczących w nabożeństwach. Mogło się zdarzyć, że było ich nieco więcej niż dopuszczalnych 5, ale jak wytłumaczyć fakt, że w tym samym czasie w innych miejscach na dużo mniejszej powierzchni mogła znajdować się dużo większa ilość osób? W przegubowym autobusie komunikacji miejskiej mogłoby ich być ok. 20? Ponadto, skoro w nabożeństwach mogło uczestniczyć (i uczestniczyło) tak niewielu wiernych, czy rzeczywiście zaistniała skrajna konieczność stosowania skrajnych „środków zapobiegawczych”?
Znam osobiście kilka starszych osób, które nie usłuchały próśb, a nawet błagań członków ich rodzin, aby zostały w domu – regularnie przychodziły i przychodzą na cerkiewne nabożeństwa. Rozmawiałem z nimi i usłyszałem, że nabożeństwa są dla nich tak bardzo ważne, że nie mogą „wysiedzieć w domu”… Wyjaśnia to poniekąd sam termin „prawosławie” (z przynależności do którego do niedawna była Pani dumna), który wskazuje, jak bardzo ważne są dla nas nabożeństwa – prawa, prawidłowa sława, chwała, oddawanie chwały Bogu. Mamy to niejako „zapisane w kodzie genetycznym” – nabożeństwo jest dla nas jak oddychanie, albo bicie serca – jeżeli ustanie, czy nie wypadałoby obawiać się, że umrzemy…? Wielu wiernych nie mogło w tym czasie uczestniczyć w nabożeństwach, pozostawali w domu, ale modlili się za nich ci, którzy przychodzili do cerkwi. W ten sposób cerkiewna modlitwa nie ustała. Wierzę, że w tym trudnym czasie była nam wszystkim szczególnie potrzebna i może to również dzięki niej epidemia w Polsce nie rozwinęła się tak bardzo jak, w innych krajach.
Gdyby Cerkiew w Polsce rzeczywiście „lekceważyła wszelkie zalecenia dotyczące realnego zagrożenia zarażeniem się COVID-19”, to pewnie „zemściłoby się” to na nas licznymi przypadkami zarażenia tym wirusem. Ja natomiast słyszałem o tylko jednym duchownym, który okazał się nosicielem wirusa i jego uczestnictwo w nabożeństwie spowodowało profilaktyczną kwarantannę kilku innych duchownych i wiernych, którzy mieli z nim kontakt. Testy wykazały jednak, że nikt spośród nich nie uległ zarażeniu.
Zachęcam do weryfikacji opinii. W przywracaniu poczucia dumy z przynależności do Prawosławia warto pamiętać o niezbędnej przy tym pokorze i skromności…