W Cerkwi w Polsce i niemal powszechnie w prawosławiu na świecie rzymscy katolicy przyjmowani są przez misterium/sakrament spowiedzi i komunię, a jeśli dana osoba nie przystąpiła do bierzmowania, to najpierw sprawowane jest misterium namaszczenia świętą mirrą – miropomazanie. Podczas spowiedzi trzeba wyrzec się rzymskokatolickiego nauczania, które powoduje brak jedności wiary we wschodnim i zachodnim chrześcijaństwie. Nie ma potrzeby zmieniać imienia. Formalnego kursu ‚zaliczać’ nie trzeba (bo tymczasem go nie ma) ale warto (upierałbym się przy tym) przeczytać książki bp Kallistosa Ware – Kościół prawosławny, Królestwo wnętrza a do tego metropolity Hilariona Ałfiejewa Misterium wiary. Do proboszcza trzeba się zgłosić koniecznie – rozmowa pozwoli mu ustalić czy będzie potrzebna jakaś dodatkowa lektura albo dodatkowa dłuższa czy krótsza rozmowa na ustalone tematy. Polecam też teksty ludzi, którzy wybrali prawosławie dostępne na http://www.typo3.cerkiew.pl/index.php?id=prawoslawie&typ=9&typ2=4
Życzę owocnej lektury i spotkań
Myślę, że najlepiej i najbezpieczniej całkowicie powierzyć siebie i innych Bogu. W naszych cerkiewnych nabożeństwach pojawia się bardzo wiele próśb za wielu (wszystkich?) ludzi z różnymi problemami, potrzebami i znajdujących się w różnych życiowych sytuacjach. Co ważne, na wszystkie te prośby – za chorych, podróżujących, uwięzionych itp. – odpowiadamy: „Hospodi pomiłuj – Kyrie eleison – Panie zmiłuj się”. Zauważmy – nie wypowiadamy konkretnej prośby np. o to, aby podróżujący zdążył na samolot i doleciał szczęśliwie do celu. „Hospodi pomiłuj” to kierowana do Boga prośba, aby otoczył podróżującego Swą opieką i prowadził go „po Swojemu”. Być może lepiej będzie dla niego, gdy się spóźni?
Ponadto, apostoł Paweł zaleca: „Módlcie się nieustannie”. Próbujmy modlić się nie tylko w cerkwi, nie tylko rano i wieczorem, ale „na bieżąco” w ciągu dnia zatrzymywać się na chwilę, aby przynajmniej westchnąć modlitewnie albo wypowiedzieć słowa Modlitwy Jezusowej, która może/powinna towarzyszyć nam podczas wszystkich naszych zajęć.
Modlitwa połączona z postem i okazywaniem pomocy potrzebującym to rzeczywiście mocarne połączenie – modlimy się wówczas nie tylko słowem, ale też działaniem i całym swoim życiem. Warto też pamiętać o ewangelicznym przykładzie – gdy apostołowie zapytali Chrystusa dlaczego nie byli w stanie wypędzić demona z chłopca, którego przyprowadził do nich jego ojciec, usłyszeli odpowiedź: „Ten rodzaj (złych duchów) można wypędzić tylko modlitwą i postem”…
Sposób czynienia znaku krzyża na swoim ciele (czyli żegnanie się) jest sprawą umowną. Jeśli ktoś czuje taką potrzebę nie widziałbym żadnego problemu aby to czynił. Kiedyś spotkałem młodych protestantów w cerkwi, którzy z wielką pobożnością żegnali się według prawosławnego rytu i całowali ikony.
Jeśli w życiu dorosłym mamy świadomość, że w dzieciństwie popełniliśmy jakiś grzech, to znaczy, że obecnie odczuwany jakiś ciężar na duszy. Z tego powodu powinniśmy ten grzech wyznać i z niego się wyspowiadać. Naturalne, że dzieci do pewnego wieku są nieświadome popełnianych czynów, ale kiedy zaczynają rozumieć i mieć świadomość niewłaściwego postępowania wówczas mogą już swoje przewinienia (grzechy) określać i spowiadać się.
W naszych modlitewnikach najczęściej jest taki rozdział „Przygotowanie do św. Eucharystii” (moje tłumaczenie trochę dowolne). Najczęściej zawiera ono modlitwy początkowe, Psalmy, Kanon i modlitwy przed Eucharystią. W innych modlitewnikach dodawane są jeszcze akatysty. Myślę, że przygotowanie do sakramentu Eucharystii nie powinno być zbytnio rozbudowane. Zadawanie wyczytywania długich modlitw wiernym może odtrącać ludzi od zaangażowania się w życie liturgiczne, jakim jest przystępowanie do św. Czaszy. Wydaje mi się, że trzeba znaleźć „złotą drogę” opartą na naszej tradycji modlitewnej, która przygotowuje do tego sakramentu z drugiej strony nie możemy wpaść w rytualizm wyczytywania długich prawideł. Jeśli chodzi o sakrament spowiedzi to nasze Modlitewniki raczej nie zawierają takiego rytu przygotowawczego jak do Eucharystii. Są natomiast modlitwy, które czytane są przez duchownych. Spowiedź powinna raczej być poprzedzona przemyśleniem swoich czynów i skruchą.
Spotykałem się z praktyką, że matka, która jest wyznania rzymskokatolickiego przynosiła dziecko do wwodu i do św. Priczastia. Tak więc nie powinno być problemów z rozwiązaniem sprawy w ten sposób. Oczywiście osoba wyznania rzymskokatolickiego może uczestniczyć w nabożeństwach i oddawać cześć ikonom całując je.
Nie wiem czy pytanie jest właściwie sformułowane i czy ja właściwie je odczytuję. Nie spotkałem się z twierdzeniem, że synod w Orange (Francja) w 529 r. w świadomości rzymskokatolickiej uważany jest za heretycki. Wręcz przeciwnie synod ten pozostaje w linii augustiańskiej i zwalcza poglądy Pelagiusza (tutaj nazwane semipelagianizmem), które na zachodzie były mocno krytykowane. Synod ten odbył się pod przewodnictwem św. Cezarego z Arles, który w swojej myśli podążał za Augustynem. Kościoły protestanckie raczej również pozostają pod silnym wpływem augustianizmu, co wyraziło się w nauce np. Lutra czy Kalwina o predestynacji. Wschodnia część Kościoła w VI w. i późniejszych raczej z rezerwą odnosiła się zarówno do radykalnego augustianizmu jak też pelagianizmu. Biorąc pod uwagę np. VI Sobór Powszechny (680) i naukę św. Maksyma, czy też późniejsze sobory palamickie można wnioskować, że wschodni chrześcijanie bardziej widzieli łaskę Bożą, porównywaną do słońca. Człowiek zaś w akcie swojej woli otwiera się na jej działanie (jak na promienie słoneczne) lub w swoim egoizmie zamyka się na nią.
Zmiana wyznania w tę lub w drugą stronę, nie jest czymś wyjątkowym w naszych realiach życiowych. Zawsze zwracam uwagę aby ten ogromie ważny krok był podjęty rozważnie i z głębokim zastanowieniem. W pytaniu odczuwam pewną presję, która jest wywierana na Panią w kwestii zmiany wyznania. Proszę głęboko zastanowić się, czy poradzi Pani sobie w przyszłości z tą zmianą? Do cerki przychodzić na nabożeństwa każdy może.
Trudno mówić tu o procedurach. Bardzo ważnym jest aby osobie chorej umożliwić przystąpienie do sakramentu Eucharystii. Jeśli osoba jest świadoma i potrafi wyrazić swoje grzechy, właściwym byłoby aby wcześniej przystąpiła do sakramentu spowiedzi i potem do Eucharystii. Kiedy widzimy, że są to według naszej oceny ostatnie chwile życia tej osoby, można zacząć czytać Psałterz.
Widzę, że sprawa jest nieco trudna i skomplikowana. Zawsze uważałem, że zmiana wyznania jest rzeczą bardzo odpowiedzialną i powinna być poprzedzona głębokim zastanowieniem się i przemyśleniem swojego ewentualnego kroku. W kwestii tej bardzo ważne jest podążanie za głosem swego serca i pozostawanie w zgodzie ze swoim sumieniem, tak by odnaleźć właściwą relację z Bogiem. Nie ma formalnego wymogu, aby informować swoją parafię o zamierzeniach konwersji. Pamiętać jednak należy, że w momencie formalnego wstąpienia do Kościoła prawosławnego potrzebne będzie dostarczenie metryki chrztu. Czytając długie pytanie/wypowiedź wydaje mi się, że największym problemem pozostają relacje rodzinne i stosunek rodziców do Pani sympatii i zamierzeń wobec Prawosławia. Takie podejście jest dość charakterystyczne chyba dla większości polskiego społeczeństwa. Chociaż postanowienia Soboru Watykańskiego II i stosunek rzymskich katolików do innych wyznań znacząco zmienia się to daleki jest do otwartości. Moim skromnym zdaniem, z dokonaniem tego wielkiego kroku jakim jest konwersja należałoby się jeszcze powstrzymać. W żaden sposób nie rezygnować z uczestnictwa w prawosławnych nabożeństwach i zagłębiania się w duchowość. Zachowanie więzi rodzinnych i właściwych relacji z rodzicami jest bardzo ważne. Jeśli wola Boża jest na uczynienie tego kroku? to wcześniej czy później to się stanie. Bardzo ważna jest cierpliwość i słuchanie głosu Bożego.