Ukończyłem pełnoletniość. Kiedyś odpuściłem się wielu cielesnych grzechów związanych ze stosunkami z kolegami oraz rukobłudija… Bardzo tego żałuję. Nie byłem wtedy świadomy tego, że grzeszę. Teraz bardzo tym przeżywam i martwię się o to czy Bóg mi wybaczył te grzechy w Tainstwie Ispowiedi. Ostatnio miewam duże ciągotki aby pooglądać coś o treści erotycznej, popisać z kimś o tych sprawach. Hamuje się aby tego nie zrobić lecz to jest czasem silniejsze odemnie i czasem mam takie myśli aby to zrobić. Modlę się, chodzę do cerkwi i aktywnie uczestniczę w jej życiu. Bardzo żałuję tego, że kajam się i znowu wpadam w te grzechy. Czy Bóg wybacza mi moje grzechy i widzi moją słabość do nich? Czy mam szanse na zbawienie? Chciałbym zostać batiuszka lecz nie wiem czy jest to możliwe? Czy te grzechy już mnie pozbawiły tej możliwości mimo razreszenija grechow na Ispowiedi? Anonim

Jeśli spowiedź była szczera, żal i skrucha żarliwe, a pokajanie (zrozumienie grzechu) głębokie, powinieneś zdecydowanie wierzyć w Boże przebaczenie. Wielce niepokojące są „duże ciągotki aby pooglądać coś o treści erotycznej, popisać z kimś o tych sprawach”, o których piszesz. Skoro „jest to czasem silniejsze od Ciebie”, to warto zada(wa)ć sobie pytanie: kto/co tu rządzi? W przeszłości nadwątliłeś swoje siły/możliwości do zmagania się z pokusami, zbyt łatwo/często im ulegałeś. Teraz znowu się pojawiają i z pewnością będą się pojawiać – na to nie mamy wpływu – ale naszym zadaniem jest nie ulegać tym pokusom. Słusznie postępujesz uczestnicząc w życiu Cerkwi, ale postaraj się jeszcze bardziej. Spróbuj więcej pościć, bo „powstrzymując się w pości od tego co dobre, podtrzymujemy w sobie (wzmacniamy albo też uczymy się jej od nowa) zdolność powstrzymywania się od tego, co złe, od grzechu”. Poczytaj „Wielki Post i konsumpcyjne społeczeństwo”. Bądź konsekwentny – skoro wygramoliłeś się z tego głębokiego rowu, to już tam nie wracaj… Gdy po chorobie zdrowiejemy, staramy się nie zachorować ponownie na tę samą chorobę. Zdarzają się „powtórne wpadki”, ale trzeba się wówczas czym prędzej podnosić i iść dalej. („upadłeś, więc wstawaj”…) . Bóg pragnie zbawienia każdego z nas, ale trzeba nad tym usilnie pracować – pokazywać Bogu i sobie, że nam też na tym bardzo zależy. To coś jak wiosłowanie kajakiem pod prąd – trzeba pamiętać, że nawet po to, aby utrzymać się w tym samym miejscu, też trzeba wiosłować. Skoro myślisz o kapłaństwie, trzeba wiosłować więcej, bo nie wystarczy stać w miejscu… Wypadałoby sprawdzić, czy rzeczywiście masz do tego powołanie, trzeba zgłosić się do szkoły teologicznej i zostać do niej przyjętym. O tym, czy zostaniesz przyjęty, skończysz studia i staniesz przed możliwością przyjęcia święceń zdecyduje to, jak szybko i w jakim stopniu rozprawiasz się z tymi dręczącymi Cię teraz i innymi potencjalnymi pokusami. Przed święceniami ma miejsce szczególna spowiedź „z całego życia” – diecezjalny spowiednik będzie musiał zdecydować czy/w jakim stopni poradziłeś sobie z dawnymi(?) „grzechami młodości” i czy będzie Ci to pomagać czy przeszkadzać w ewentualnej posłudze kapłańskiej, albo może Cię jej (tymczasowo?) pozbawić… Jeżeli sam sobie nie poradziłeś/nie radzisz, jak oczekiwać, że będziesz w stanie pomagać innym? Czy ślepy może być przewodnikiem innego ślepego? Wszystko zatem zależy od Ciebie, od Twojej wytrwałości i zdecydowania już tutaj i teraz… Nie poddawaj się zatem! Powodzenia w dalszych skutecznych zmaganiach…

Kategorie: Ks. Włodzimierz Misijuk, wiara