Chciałbym zapytać o kwestię chęci posiadania dzieci/potomstwa w małżeństwie prawosławnym. Oboje z żoną jesteśmy blisko cerkwi jednakże nie czujemy w sobie potrzeby rodzicielstwa. Czy takie podejście należy traktować jako grzech? Jak mniemam podstawowym celem małżeństwa w kościele prawosławnym nie jest prokreacja a trwanie w miłości i wierności jednej wybranej osobie. Jeśli się mylę, proszę mnie poprawić. Innymi słowy czy małżeństwo które świadomie i z własnych powodów decyduje się na życie bez posiadania potomstwa jest w jakiś sposób gorsze niż te które chce takowe potomstwo posiadać? Czy takie małżeństwo również jest miłe Bogu i może dążyć we właściwy sposób do wspólnego zbawienia? Paweł

Aby odpowiedzieć na te pytania trzeba koniecznie poznać odpowiedź na bardzo ważne pytania – dlaczego „nie czujecie w sobie potrzeby rodzicielstwa” albo jakie są te „świadome i własne powody decyzji na życie bez posiadania potomstwa”. Liczba mnoga „powodów” wskazuje, że może ich być nawet kilka. To w zależności od nich właśnie można rozważać „czy takie małżeństwo również jest miłe Bogu”. Jakie mogą to być powody? Kilka można wskazać w historii naszego zbawienia i w dziejach chrześcijaństwa. Maria Panna zdecydowała, że nie będzie żoną i przez to nie będzie miała dzieci – bo ofiarowała całą Siebie Bogu. Jednak gdy archanioł zwiastował Jej, że pocznie i porodzi Syna z Ducha Świętego Bożego, zmieniła zdanie i powiedziała „tak”. W żywotach świętych czytamy o parach małżeńskich, które (współ)żyły ze sobą jak brat i siostra, a nie jak mąż i żona, tj. nie „obcowały płciowo”, zrezygnowały z seksu. Traktowały to jako przejaw (skrajnej?) ascezy, która miała pomagać im w drodze do zbawienia – całą swoja uwagę i starania kierowały ku swoim bliźnim: przyjmowały wędrowców (uchodźców), karmiły głodnych, ubierały nagich. Wszystko, czym obdarzałyby swoje dzieci, ofiarowywały innym ludziom. W ten sposób całym swoim życiem próbowały realizować powszechne powołanie do męczeństwa – świadczyć o wierze w Boga w Trójcy Osób oddając swoje życie nie przez śmierć, ale poprzez dzielenie się swoim życiem z innymi – zauważając ich i próbując udzielić im wsparcia i pomocy. Polecam lekturę tekstów bp Kallistosa Ware – „Ziarno Kościoła: powszechne powołanie do męczeństwa” i „Człowiek jako ikona Trójcy Świętej”. W tym drugim wykładzie bp Kallistos wyjaśnia dlaczego Bóg, który jest miłością, jest Trójcą Osób – dlaczego jest w trzech, a nie w dwóch czy w jednej osobie. Wskazuje przy tym, że pełna, prawdziwa, wzajemna miłość przejawia się, gdy pierwsza osoba miłuje drugą osobę tak wielką, pełną i odwzajemnianą miłością, że życzy jej, aby miłowała i była obdarzana taką samą pełną i wzajemną miłością przez jeszcze jedną osobę. Dopiero przy trzech osobach może pojawić się krąg czy korowód miłości, do którego Bóg stworzył i zaprosił (i ciągle zaprasza) każdego z nas. Każde małżeństwo, w którym pojawia się dziecko staje się zatem kontynuacją i powielaniem tego kręgu miłości, nieprawdaż? Jakie mogą być inne, bardziej współczesne(?) „świadome i własne powody decyzji na życie bez posiadania potomstwa”. W jednym z niedawnych pytań pojawiło się stwierdzenie: „Świat zrobił się paskudny, wszędzie destruktywne ideologie, warunki życia tak u nas jak i w tej wychwalanej przed laty Ameryce czy Skandynawii stały się nie do życia” i w związku z tym „dzisiejszy świat nie jest dobrym miejscem dla wzrastania młodych ludzi” (17.02.22). W tym zepsutym współczesnym świecie powodem braku odczuwania potrzeby rodzicielstwa bywa również niestety chęć „używania życia”, „cieszenia się życiem” bez „zbędnych (?) zobowiązań”. Dziecko/dzieci wymagają opieki, czasu, nakładów pracy i środków, nie dają spać, ograniczają możliwości „używania życia” itp., itd. Jak pogodzić tego rodzaju podejście z kierowanym do ludzi Bożym zaleceniem: „Rozradzajcie się i rozmnażajcie się, i napełniajcie ziemię, i czyńcie ją sobie poddaną” (Rdz 1,28). Jeśli „podstawowym celem małżeństwa w kościele prawosławnym nie jest prokreacja a trwanie w miłości i wierności jednej wybranej osobie”, dlaczego w modlitwach misterium małżeństwa pojawiają się prośby: „Aby otrzymali potomstwo jako przedłużenie rodu…”, „Aby radowali się widokiem synów i córek…”, o „długowieczne potomstwo, błogosławieństwo w dzieciach”, „pozwól im oglądać dzieci swych dzieci”, „pobłogosław im. Daj im owoc łona, liczne potomstwo”. Przy zdejmowaniu koron słyszymy natomiast modlitewne życzenia: „bądź płodny jak Jakub” i „bądź płodna jak Rachela”. Zdarzają się (coraz częściej niestety) małżeństwa, które nie mogą mieć dzieci. Niektóre adoptują dzieci, niektóre zaś bez potomstwa, ale z Bożym błogosławieństwem, podążają tą samą małżeńską drogą ku Bogu i ku zbawieniu. Brak potomstwa nie był jednak ich „świadomą i z własnych powodów” podejmowaną decyzją…

Kategorie: Ks. Włodzimierz Misijuk, rodzina, wiara, życie duchowe