Czy noszenie maseczki w czasie pandemii jest przejawem miłości bliźniego? Jakie jest uzasadnienie takiej a nie innej odpowiedzi? Czy odpowiedź jest taka sama niezależnie od miejsca: autobus, sklep, cerkiew, sala katechetyczna? Jeżeli nie jest taka sama, to dlaczego? Anonim

Myślę, że odpowiedzi na postawione pytanie mogą być różne nie tyle w zależności od miejsca, co z powodu nakładania i noszenia maseczki. Jeżeli robię to w trosce o zdrowie i dobre samopoczucie ludzi, których mogę spotkać na swojej drodze, nie mając pewności czy nie jestem przypadkiem nosicielem wirusa/ów, nie chcę nikogo zarazić albo nawet wywołać obawę, że mogę spowodować zarażenie, widziałbym w tym przejaw miłości bliźniego połączony z miłością okazywaną samemu sobie – w zwartej grupie nieznanych ludzi (np. autobusie itp) z pewnością warto chronić również siebie. Jeżeli ktoś nosi maseczkę z innych względów – np. tylko dlatego, że takie jest ‚odgórne zarządzenie’, bo będą ‚źle na mnie patrzeć’, bo można być za to ukaranym, albo dlatego, że chcę ukryć swoja tożsamość i nie być rozpoznanym – trudno mi dopatrywać się w tym przejawu miłości do bliźniego nawet ‚przy okazji’ albo ‚niechcący’…

Kategorie: Ks. Włodzimierz Misijuk, pozostałe, wiara