Czekam na zajęcie otwartego stanowiska Cerkwi Prawosławnej w sprawie sytuacji na granicy polsko-bialoruskiej i nie mogę się doczekać. Jest mi wstyd za naszych hierarchów, że żaden się nie odważył publicznie potępić działania polskich i białoruskich władz. Czyżby moja Cerkiew akceptuje te haniebne działania? Anna

Z jednej strony, skoro listopadowy apel abpa Stanisława Gądeckiego, wcześniejsze i późniejsze głosy/wypowiedzi poszczególnych biskupów Kościoła rzymskokatolickiego w Polsce, który ewidentnie jest ‚blisko władzy’, nie zostały uwzględnione, trudno spodziewać się skutecznie podziałałby głos prawosławnej mniejszości. Z drugiej jednak rozumiem, że brak stanowiska możne kojarzyć się z twierdzeniem, jakoby „milczenie oznacza zgodę”. W tym konkretnym przypadku (i wielu innych) wskazałbym jednak na biblijnie osadzoną postawę – w niektórych okolicznościach dużo więcej można powiedzieć nic nie mówiąc. Jednak nawet jeśli nie było ‚otwartego stanowiska’, Cerkiew ciągle wypowiada się na ten konkretny temat kontynuując nauczanie Chrystusa i nawołując: miłuj bliźniego swego, jak siebie samego; nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe; przypominając o tym, że na sądzie ostatecznym do wejścia do Królestwa Pan zaprosi tych, którzy przyjęli Go kiedy był wędrowcem/uchodźcą, stwierdzając przy tym: ‚cokolwiek uczyniliście bliźniemu swemu, mnie to uczyniliście’. W związku z powyższym ośmielam się zauważyć, że bardziej przekonywującą i skuteczną ‚wypowiedzią’ bywają konkretne działania, które zostały podjęte i są podejmowane przez członków Cerkwi i cerkiewne instytucje z błogosławieństwem czy też na polecenie hierarchów. Ponadto, trzeba też pamiętać, że Cerkiew to złożony Bosko-ludzi organizm i tworzą ją wszyscy wierni, a nie tylko biskupi. Jeśli w oczekiwaniu na wypowiedzi/’otwarte stanowisko’ biskupów w oczywistych kwestiach chrześcijańskiego etosu sam się nie wypowiadam i powstrzymuję się od możliwych do wykonania konkretnych działań, czy odpowiedzialności za swoje słowa i działania nie zrzucam przez to na hierarchów i niejako ‚umywam ręce’? Choć nie było ‚widowiskowe’, działań (drobnych czy nawet ‚tylko’ symbolicznych) było (i ciągle jest) wiele… Moja Cerkiew nie akceptuje żadnych haniebnych działań! Zapewniam przy tym, że to ta sama, nasza Cerkiew.

Kategorie: Ks. Włodzimierz Misijuk, pozostałe