Jak powinno postąpić dziecko (dorosła już osoba) jeżeli chodzi o stosunki z rodzicami. A mianowicie: co ma dziecko zrobić jak widzi i czuje że rodzice nie chcą obcować ze swoim dzieckiem. Jak widzi że rodzice robią się smutni, nie chcą siedzieć rży jednym stole ze swoim dzieckiem unikają rozmów wszelkich. Nie kontaktują się telefonicznie. W rozmowach powtarzają że to co dostali od nich to i tak im się nie należy ale robią to.dlatego że ich wiara im na to nie pozwala że nie chcą mieć na sumieniu swojego dziecka. Co w takiej sytuacji ma zrobić takie dziecko? Wszędzie się mówi że dziecko ma szanować swoich rodziców. Czy szacunek równa się miłość. I co to jest ten szacunek. Czy brakiem szacunku jest mieć swoje zdanie. Czy brakiem szacunku jest mówienie tego co się myśli a to nie jest zgodne z tym co myślą rodzice. Czy dziecko ma dalej iść w zaparte i dzwonić do rodziców obcować z nimi widząc ile to bólu sprawia rodzicom ten kontakt to obcowanie. Jak powinno postąpić dziecko. Czy grzechem będzie zaprzestanie kontaktów nie odwiedzanie rodziców. A co z wnukami które mogą się pojawić lub już są. A ewidentnie widać że wszystko co związane z dzieckiem czyli rodzina praca jest ponad siły dziadków. Że dziadkowie ewidentnie pokazują że wszystko co jest związane z ich dzieckiem ich nie interesuje a jak już interesuje to na zasadzie obcego człowieka sąsiada który pyta z grzeczności co słychać? Jak powinno się postąpić. Mówi się że nikogo nie można uszczęśliwić na siłę. Nadmienie, że dziadkowie są osobami bardzo religijnymi. Chodzą na liturgię codziennie się modlą czytają ewangelię i chwała im za to. Próba rozmów nic nie daje. Rodzice nie chcą na ten temat rozmawiać. Nie chcą wyjaśnić swojego zachowania. I taka sytuacja nie trwa kilka lat tylko można powiedzieć że od samych narodzin dziecka. Czy jest może jakaś literatura która pomoże w takiej sytuacji. Może batiuszka coś poradzi. Proszę o pomoc. Piotr

Drogi Piotrze, Twój sugestywny opis zaistniałej sytuacji prowokuje pytanie – jaka jest przyczyna takiego postępowania, co mogło spowodować takie zachowania? Czy chodzi tu o wspomniane „swoje zdanie” niezgodne z opinią rodziców? Jakiej kwestii dotyczy ta niezgodność? Czy to była jednorazowa różnica zdań w przeszłości i jej skutki trwają do dziś, czy też ta niezgodność ciągle przejawia się również w innych kwestiach? Dużo tutaj niewiadomych, co utrudnia analizę i propozycję rozwiązania. Sugerowałbym rozmowę z terapeutą, któremu mógłbyś przedstawić pełny ‚zestaw danych’ umożliwiających poprawną diagnozę i wskazanie ewentualnych dróg wyjścia z tego ‚impasu’.
Pozdrawiam wielkopostnie

Kategorie: Ks. Włodzimierz Misijuk, rodzina