Zapewniam Pana, że te „wspomnienia” wcale nie są ani „konserwowane”, ani też „wygodne”. Są zwyczajnie bolesne… Wspominałem o tych zdarzeniach jedynie dlatego, że „oczekiwanie” wyrazów współczucia ze strony Cerkwi zostało sformułowane w tak skrajnie obelżywy sposób. Nie widzę tu odniesienia do zasady „oko za oko, ząb za ząb”, bo we wcześniejszej od/wypowiedzi na temat rzeczonych chuligańskich wybryków wyjaśniłem dlaczego w zaistniałych okolicznościach empatię najlepiej okazać milczącym współczuciem. Moje dobre intencje nie zostały zauważone (nad czym ubolewam) więc spróbuję wyjaśnić je porównaniem do podcinania gałęzi, na której się siedzi. Czy po niechybnym upadku, gdy pojawiają się bolesne konsekwencje nierozważnego działania, oficjalne pismo z wyrazami współczucia i potępienia skutków tego przykrego zdarzenia nie mogłoby być odebrane jako szyderstwo? Milczące współczucie w takich okolicznościach to moim zdaniem dyplomatycznie empatyczne rozwiązanie. Takie jest moje zdanie. Zasmuciło mnie w związku z tym posądzenie o brak
chrześcijańskiej postawy żalu, przebaczenia i zwykłej ludzkiej życzliwości…
A tak na marginesie: czy do zasady „oko za oko, ząb za ząb” nie kwalifikuje się raczej Pana wspomnienie o cerkwiach na Ukrainie? Nie bawmy się w „ping-ponga”… Od początku chciałem tego uniknąć, pisząc: „bez komentarza”, ale nie wyszło. Zamknijmy zatem ten wątek.