Zbliżają się Święta Bożego Narodzenia. W niektórych wiejskich parafiach na Podlasiu ciągle żywa jest tradycja kolędowania. Ale w tym roku mamy epidemię i kolędnicy mogą roznosić po domach wirusa nawet o tym nie wiedząc. Ja uwiebiam tą tradycję, zawsze z niecierpliwością czekam na kolędników. Ale moi rodzice są przed 70-tką i nie chcę ich narażać. Głupio też zamykać dom przed kolędnikami. Zastanawiam się nad jakimś sensownym rozwiązaniem… Może powinniśmy przyjmować kolędników na podwórku, z zachowaniem dystansu? Może wywiesić kartkę na drzwiach, że przepraszamy, ale nie chcemy ryzykować? A może trzeba sobie otwarcie w parafiach powiedzieć: dzieci, nie chodźcie w tym roku kolędować, bo możecie kogoś niechcący zarazić? Może zrobić jakąś platformę i kolędowanie przez internet? Jak ojciec sądzi, czy w tym roku kolędowanie powinno jednak wyglądać nieco inaczej? Czy epidemia może być powodem do rezygnacji w tym roku z tej pięknej tradycji? Czy Cerkiew, baciuszkowie nie powinni się jakoś zaangażować w ten temat, z troski o zdrowie swoich parafian? Justyna

Z pewnością kolędowanie w tym roku będzie wyglądało inaczej niż w poprzednich latach. Złotego rozwiązania tej sprawy chyba nie ma. Już zbieranie się w grupki i chodzenie razem stanowi zagrożenie, a cóż dopiero wchodzenie do domów? Kiedyś na wsiach kolędnicy nie koniecznie kolędowali wchodząc do domów. Śpiewali kolędy pod oknem domów. Później gospodarz wychodził i wynagradzał kolędników. Można powrócić do tej tradycji. To jest alternatywa dla wsi, ale w miastach nie wiem jak zrobić. Może rzeczywiście jakoś wykorzystać internet do zachowania tego zwyczaju? Pytań jest wiele. Myślę, że duchowni i wierni zastanawiają się też w jaki sposób w tym roku będzie wyglądać chodzenie po kolędzie z Wodą Jordańską?

Kategorie: ks. Andrzej Kuźma, pozostałe