Jakie jest stanowisko Cerkwi w stosunku do ostatniego zakazu aborcji kiedy dziecko jest nieuleczalnie chore i/ lub wiadomo, że umrze zaraz po porodzie?

Nie wiem jakie jest stanowisko Cerkwi w stosunku do „ostatniego zakazu aborcji”, mogę natomiast wypowiedzieć się na temat stosunku Cerkwi do aborcji w ogóle. Cytuję fragment z książki o. Johna Brecka, „Święty dar życia. Prawosławne chrześcijaństwo i bioetyka”:

„Cerkiew zawsze nauczała, że życie ludzkie zaczyna się od poczęcia, gdy nasienie łączy się z jajeczkiem, aby utworzyć genetycznie wyjątkową żywą istotę. Potępiając przerywanie ciąży, św. Bazyli Wielki stwierdził niegdyś: „Kobieta, która umyślnie dokonała spędzenia płodu, ponosi karę jak za zabójstwo […] i nie ma różnicy między płodem ukształtowanym i nieukształtowanym” (Kanon 2). Patrystyczny konsensus utrzymuje, że dusza zostaje stworzona przy poczęciu. Prawdę tę wyrażamy liturgicznie celebrując święta poczęcia św. Jana Chrzciciela (23 września/6 października), świętej Bogarodzicy (9/22 grudnia) i samego Pana naszego Jezusa Chrystusa (Zwiastowanie 25 marca/7 kwietnia).[…] Czy Cerkiew dopuszcza usuwanie ciąży w przypadkach, gdy przesiewowe badania genetyczne (punkcja owodni, amniopunkcja, biopsja kosmówki itp.) wykazują, że dziecko jest obarczone wadami genetycznymi i będzie żyć z poważną, trwałą ułomnością? Zważywszy na wrodzoną świętość każdego ludzkiego życia, jedyną odpowiedzią na to pytanie może być stwierdzenie, że nie zgadza się na przerywanie ciąży i nie może się na nie zgodzić. W niektórych przypadkach, jak na przykład syndrom Downa, to nie dziecko, a jego rodzice lub inni opiekunowie odczuwają tę ułomność. W innych z kolei, jak np. poważne przypadki rozszczepu kręgosłupa, współczesna technologia medyczna jest w stanie w znacznym stopniu ulżyć takiemu pacjentowi, umożliwiając mu względnie bezbolesne i twórcze istnienie. W rzadkich przykładkach nadzwyczaj wycieńczających i nieuleczalnych chorób, jak zespół Lescha-Nyhana czy mukowiscydoza, dylemat wydaje się trudniejszy, ponieważ chorobom tym towarzyszą nieukojone fizyczne i duchowe cierpienia, a wydłużone leczenie może obarczyć rodzinę trudnymi do udźwignięcia zobowiązaniami finansowymi. Moralne usprawiedliwianie przerywania ciąży z takimi dziećmi nie może być jednak większe od prób uzasadniania zabijania „wadliwych” noworodków, które mogłyby przeżyć przy odpowiedniej pomocy medycznej i pełnej miłości rodzicielskiej opiece. Zważywszy, że początek życia następuje przy poczęciu, usuwanie ciąży jest tak samo naganne jak dzieciobójstwo. Tragedią naszego wieku jest to, że w powszechnym mniemaniu to drugie staje się tak samo dopuszczalne jak to pierwsze. Jeśli możemy niszczyć nienarodzone, dlaczegóż mielibyśmy powstrzymywać się od zabijania niechcianych noworodków? To pytanie może wydawać się koszmarne; niemniej jednak bywa obecnie zadawane w coraz bardziej natarczywej tonacji, nawet przez rzekomo chrześcijańskich etyków.”

Kategorie: bioetyka, Ks. Włodzimierz Misijuk, rodzina, wiara, życie duchowe