Mam 35 lat. Urodziłam się w rodzinie katolickiej, ale nigdy nie czułam się dobrze w kościele, nad czym ubolewałam, bo zawsze marzyłam o tym, żeby znaleźć w sobie żywą wiarę. Od czasu do czasu wracałam do kościoła, żeby sprawdzić, czy nic się w tej kwestii nie zmieniło, niestety – bez skutku. W Boże Narodzenie trafiłam na nabożeństwo w cerkwi w Tokarach (w Koterce) i mogę to przeżycie nazwać tylko tak, że chyba pierwszy raz w życiu poczułam się jak w domu, co było dziwne, bo zupełnie nie znałam prawosławnych zwyczajów, nie rozumiałam języka. Od tamtej pory zaczęłam interesować się prawosławiem, ale też chodzić do cerkwi w moim mieście. Nabożeństwo prawosławne i język cerkiewnosłowiański dotyka mnie i dociera do mnie, chociaż ich nie rozumiem. Zastanawiam się, w jaki sposób mogłabym dołączyć do wspólnoty wiernych i po czym poznać, czy to byłaby właściwa decyzja? Intuicyjnie czuję, że tak, że musiałam trafić do cerkwi i – jeśli mogę tak powiedzieć, to doswiadczenie czekało, aż będę gotowa je przeżyć. Ale czy w tak ważnej sprawie można ufać swojej intuicji? Mam jeszcze jedno pytanie – kupiłam modlitewnik i staram się poznawać sens prawosławnych nabożeństw i modlitw, ale czuję, że brakuje mi odpowiedniej lektury. Czy mogę prosić o polecenie książki, z której mogłabym się dowiedzieć więcej? Joanna

Gdy czytałem Twą opowieść o odkryciu prawosławia w cerkwi w Tokarach wspominałem o podobnej opowieści biskupa Kallistosa Ware. To pierwszy rozdział Jego książki Królestwo wnętrza. Polecam lekturę całej książki a pierwszy rozdział jest tutaj – http://www.typo3.cerkiew.pl/index.php?id=prawoslawie&a_id=88  Myślę, że znajdziesz tu odpowiedzi na swoje pytania.

Warto sięgnąć do pozostałych tekstów bp Kallistosa – Kościół prawosławny, Misteria uzdrowienia, Tam skarb twój gdzie serce twoje, Człowiek jako ikona Trójcy Świętej.

Kategorie: konwersja, Ks. Włodzimierz Misijuk, literatura