Myślę, że najlepiej i najbezpieczniej całkowicie powierzyć siebie i innych Bogu. W naszych cerkiewnych nabożeństwach pojawia się bardzo wiele próśb za wielu (wszystkich?) ludzi z różnymi problemami, potrzebami i znajdujących się w różnych życiowych sytuacjach. Co ważne, na wszystkie te prośby – za chorych, podróżujących, uwięzionych itp. – odpowiadamy: „Hospodi pomiłuj – Kyrie eleison – Panie zmiłuj się”. Zauważmy – nie wypowiadamy konkretnej prośby np. o to, aby podróżujący zdążył na samolot i doleciał szczęśliwie do celu. „Hospodi pomiłuj” to kierowana do Boga prośba, aby otoczył podróżującego Swą opieką i prowadził go „po Swojemu”. Być może lepiej będzie dla niego, gdy się spóźni?
Ponadto, apostoł Paweł zaleca: „Módlcie się nieustannie”. Próbujmy modlić się nie tylko w cerkwi, nie tylko rano i wieczorem, ale „na bieżąco” w ciągu dnia zatrzymywać się na chwilę, aby przynajmniej westchnąć modlitewnie albo wypowiedzieć słowa Modlitwy Jezusowej, która może/powinna towarzyszyć nam podczas wszystkich naszych zajęć.
Modlitwa połączona z postem i okazywaniem pomocy potrzebującym to rzeczywiście mocarne połączenie – modlimy się wówczas nie tylko słowem, ale też działaniem i całym swoim życiem. Warto też pamiętać o ewangelicznym przykładzie – gdy apostołowie zapytali Chrystusa dlaczego nie byli w stanie wypędzić demona z chłopca, którego przyprowadził do nich jego ojciec, usłyszeli odpowiedź: „Ten rodzaj (złych duchów) można wypędzić tylko modlitwą i postem”…