Dziś na niedzielnym nabożeństwie w katedralnej świątyni Bielska podlaskiego usłyszałam pouczające słowa biskupa Grzegorza odnośnie drogiej niedzieli Wielkiego postu a także nie naruszając spokoju wiernych w modlitwie w sposób szczególny przytoczył czasy kiedy to ludzie szukali modlitwy i pomocy właśnie na Grabarce od strasznej choroby. Modlili się ufali Bogu i poklaniali się świętemu Drogiemu Naszemu sercu Krzyżowi, tak i zwyciężyli. Modlitwą! Na koniec nabożeństwa wyszedł proboszcz i nastraszył ludzi jaka jest teraz trudna sytuacja, zapiwka po pryczasti w jednorazowych kubeczkach i wrzucane do torebki , przecierane chusteczka ikony aż śmierdzi chemią co chwilę diakońskie warta wycierane niby odkażane. Dla czego tak jest?dla czego duchowni nie potrafią z modlitwą służyć Bogu i nam świeckim ludziom ,a kontynuują te nie zdrowe sytuację. Bez modlitwy nie ma nadziei na lepsze jutro !Niech duchowni zaczną zachęcać do chodzenia do cerkwi w tak trudny czas,a to odwołane liturgię bo za dużo starych.a jacy umierali do tej pory? A czy do cerkwi zawsze przychodzili pięknie i czysto ubrani?babcia kiedyś mówiła nikogo nie odtracajcie bo każdy ma możliwość się pomodlić. Z cerkwi ludzi wyganiają bo ma byc50osob.a dziekan nikogo nie wygonił tylko jest zdziwiony dla czego nie ma wiernych cóż widać może skoro za plecami stworzyła się oddzielna współczesna świątynia. Trzeba chodzić do cerkwi trzeba się modlić i widać niektórych duchownych do tego też trzeba namawiać ale to jest strasznie przykre. Bóg w pomoszcz ludziom chcącym spokojnie przeżyć okres Wielkiego postu, i myślmy się o zdrowie bliskich i o wrazumlenie . Jeśli w dalszym ciągu sytuacja będzie trudna a cerkwie zamykane jak za czasów gonienija. To módlmy się przy ikonie a nie przy TV . „Szukajcie a znajdziecie” Natalia

Po przeczytaniu tej długie i złożonej wypowiedzi z kilkoma pytaniami, odpowiedziami i komentarzami (osądami?), stwierdziłem, że można/trzeba je potraktować cytatem z drugiego rozdziału Listu apostoła Jakuba:

„Jaki z tego pożytek, bracia moi, skoro ktoś będzie utrzymywał, że wierzy, a nie będzie spełniał uczynków? Czy [sama] wiara zdoła go zbawić? Jeśli na przykład brat lub siostra nie mają odzienia lub brak im codziennego chleba, a ktoś z was powie im: «Idźcie w pokoju, ogrzejcie się i najedzcie do syta!» – a nie dacie im tego, czego koniecznie potrzebują dla ciała – to na co się to przyda? Tak też i wiara, jeśli nie byłaby połączona z uczynkami, martwa jest sama w sobie.Ale może ktoś powiedzieć: Ty masz wiarę, a ja spełniam uczynki. Pokaż mi wiarę swoją bez uczynków, to ja ci pokażę wiarę ze swoich uczynków.Wierzysz, że jest jeden Bóg? Słusznie czynisz – lecz także i złe duchy wierzą i drżą.”

Innymi słowy: słowa naszych modlitw nie są jakimiś magicznymi zaklęciami w rodzaju: „stoliczku, nakryj się”, po czym, jak to się mówi, „sprawa załatwiona”. Pan Bóg, owszem, pomoże nam nakryć do stołu (czytaj: uchroni nas przed koronawirusem i innymi paskudztwami), ale uczyni to naszymi rękoma. Bóg nie zrobi tego za nas, ale we współpracy z nami. Bóg nie zrobi za nas tego, co tylko my możemy/powinniśmy zrobić – nie umyje za nas rąk, nie posprząta, nie zdezynfekuje… itd. itp. „Róbmy swoje” z wiarą i nadzieją, że Bóg nam w naszych staraniach i działaniach pomoże i będą skuteczne.

Ponadto, wielkiej ostrożności też tu trzeba – jeśli wiem, co trzeba robić, ale nie robię tego, (no bo przecież się modlę i wierzę, że Bóg wysłucha moich modlitw i mnie ustrzeże) tj. to, co powinienem zrobić ja sam, „zrzucam” to na Boga – czyż nie „ocieram się” przez to o grzech przeciwko Świętemu Duchowi…?

Kategorie: Ks. Włodzimierz Misijuk, pozostałe, wiara, życie duchowe