We współczesnym prawosławiu ciągle pielęgnowane jest patrystyczne podejście do sfery objawień – traktowane są one z wielką ostrożnością i z reguły są odrzucane. Oto kilka charakterystycznych cytatów na ten temat:
Orygenes ostrzegał: „bywa tak, że anioł niegodziwości podaje się za anioła światłości (por. 2 Kor 11,14). Dlatego tak powinieneś uważać i dokładać starań, abyś ze znajomością rzeczy mógł określić rodzaj widzenia […] Tak więc i dusza, gdy w swej wędrówce dojdzie do tego, że zaczyna już rozróżniać wizje, zostanie uznana za duchową, jeśli potrafi wszystko rozróżnić (por. 1 Kor 2,15). Dlatego przecież między darami Ducha Świętego wymieniono umiejętność rozpoznawania duchów (por. 1 Kor 12,10)”.
Podobnie ostrzega Ewagriusz z Pontu: „Powinieneś także znać i ten podstęp [demonów]: otóż na pewien czas rozdzielają się one na dwie grupy i kiedy – jak sądzisz – szukasz ocalenia [od jednych], pozostałe przychodzą w postaci aniołów i wypędzają tych pierwszych, aby cię oszukać i byś sądził, że są one świętymi aniołami”. Ojcowie pustyni doświadczyli znaczenia słów Apostoła Pawła: „bój toczymy nie z krwią i z ciałem, lecz z nadziemskimi władzami, ze zwierzchnościami, z władcami tego świata ciemności, ze złymi duchami w okręgach niebios” (Ef 6,12).
To cytaty z mojej książki o przewodnictwie duchowym w prawosławnym monastycyzmie, z podrozdziału o diakrisis jako rozróżnianiu duchów. We współczesnym „świeckim” kontekście pisze o tym C. S. Lewis w jednym z rozdziałów „Chrześcijaństwa po prostu” – nie powiem, w którym nie tylko dlatego, że nie pamiętam i nie mam tej książki pod ręką (pewnie znów komuś pożyczyłem), ale przez to, że w poszukiwaniu rozważań na ten temat warto przeczytać całą tę książkę, żeby „po drodze” dowiedzieć się jeszcze więcej o tym, co niezwykle ważne…