Za dwa miesiące przystepuję do sakramentu ślubu w cerkwi. Chciałabym się zapytać czy jest jakaś zasada lub tradycja, która nakazuje, aby obu świadkom towarzyszyły partnerki (świadkowe)? Czy nie jest to błędem, aby podczas ślubu tylko jednemu ze świadków towarzyszyła partnerka? Zastanawiam się nad takim rozwiązaniem, ponieważ świadek mojego narzeczonego (z którym się od lat przyjaźni) dopiero od niedawna spotyka się z dziewczyną, a jego była partnerka jest bardzo bliską mi osobą. Trudno mi się pogodzić z faktem, ze jego nowa partnerka, czyli osoba, której nie znam, miałaby być świadkiem na moim ślubie. Czy, biorąc pod uwagę tradycje ślubne w cerkwi, byłoby bardzo niezręczne, aby tylko jednemu ze świadków partnerka towarzyszyła oficjalnie, jako moja świadkowa? Joanna

Nie jestem w stanie twierdząco odpowiedzieć na pytanie. Biorąc pod uwagę opisaną sytuację wskazałbym, że chłopak nie musi mieć pary, tj. osoby, która towarzyszyłaby mu w czasie ceremonii i na przyjęciu. Nie są to rzeczy, które odnoszą się do sakramentu. Ważnym jest aby były osoby, które będą trzymać korony nad waszymi głowami. Wskazane jednak jest aby było czterech świadków, którzy złożą swoje podpisy pod dokumentem, który zostanie przekazany do USC. W takiej sytuacji należałoby znaleźć czwartą osobę, która oprócz trzech „starszych” (może to być Pani przyjaciółka), złożyłaby swój podpis na dokumencie.

Kategorie: ks. Andrzej Kuźma, liturgika, rodzina