Od dawna nurtuje mnie pytanie odnośnie sakramentu spowiedzi. Wg nauki Prawosławnej Cerkwi, grzechy nie wypowiedziane na spowiedzi nie zostaną nam odpuszczone.Cóż więc w sytuacji, kiedy duchowny odmawia jedynie regułkę kończąc pytaniem „kajetes”?A co w sytuacji, gdzie na parafii (często wiejskiej), właśnie w taki sposób są spowiadani wierni, którzy przez większą część życia nie wyznawali grzechów? Czy to znaczy, że sakrament był „niepełnowartościowy”. Proszę tylko nie pisać, że należałoby znaleźć innego kapłana, bo nie zawsze jest możliwość odwiedzania innych cerkwi. Jak traktować taką spowiedź? Martyna

Problem spowiedzi nie jest nowym. Dotyczy to zarówno tych którzy spowiadają (o czym Pani pisze), jak również spowiadających się, którzy przychodzą do spowiedzi twierdząc, że nie grzeszą. Zarówno z jednej strony jak i z drugiej potrzebna jest edukacja i właściwe zrozumienie problemu. Wydaje mi się, że mówienie o odpuszczeniu grzechów „tylko” tych, które zostały wypowiedziane na spowiedzi, jest nieco na wyrost i przybiera charakter dość jurydyczny. Są przecież grzechy nieświadome, są takie, które człowiek zapomniał; Ojcowie Cerkwi mówią też o niezliczonej liczbie ludzkich grzechów, których nie sposób wypowiedzieć. Najważniejszym jest pokajanne nastawienie człowieka do swych czynów i postępków. Dlatego też bałbym się mówić o czymś co jest „niepełnowartościowe”. Myślę, że jeśli ktoś chce wypowiedzieć swój grzech przed osobą duchowną, to z pewnością duchowny, który nie nawykł do rozmawiania z ludźmi nie zastosuje swojej tradycyjnej „kajeties”, lecz porozmawia z człowiekiem. Sugeruje Pani abym nie odsyłał do poszukania sobie innego spowiednika – nie będę. Niemniej jednak uważam, że bardzo cenne są pielgrzymki i wyjazdy choćby na naszą św. Górę Grabarkę, gdzie ludzie bardzo często spowiadają się i przywożą swoje problemy (grzechy), które nurtują ich od wielu lat. Kiedyś problem z dotarciem na Grabarkę był większy, dzisiaj nie stanowi to raczej problemu.

Kategorie: ks. Andrzej Kuźma, liturgika, pozostałe