Odpisuje ksiądz o sakramencie spowiedzi dla ciężko chorej osoby dlaczego nie wspomina o namaszczeniu chorego (soborowanie). Maria

Nie pamiętam konkretnego pytania na ten temat – nie pisałem o tym, bo łatwo i szybko dostępne są bardzo dobre teksty o misterium namaszczenia świętym olejem autorstwa o. Konstantego Bondaruka, prof. Paula Meyendorffa i bp Kallistosa Ware – http://www.typo3.cerkiew.pl/index.php?id=prawoslawie&typ=4&typ2=3&typ3=7 .

Kategorie: Ks. Włodzimierz Misijuk, literatura



Urodziłem się w rodzinie katolickiej, ale będąc dorosłym konwertowałem na baptyzm. Od dłuższego czasu odkrywam historię Kościoła, duchowość prawosławną i myślę o konwersji. Jaka jest droga konwersji dla aktualnego protestanta-baptysty? Co z moim małżeństwem (zawartym w zborze protestanckim)? Szymon

Droga konwersji do prawosławie powinna być moim zdaniem „wyważona”, dobrze przygotowana i „przeprowadzona”. Polecam w związku z tym lekturę tekstów konwertytów o ich drodze do prawosławia – jest ich kilka na portalu cerkiew.pl (w starej wersji, w dziale „o prawosławiu” – http://www.typo3.cerkiew.pl/index.php?id=prawoslawie&typ=9&typ2=4). Szczególnie polecam dostępny tam tekst biskupa Kallistosa Ware – http://www.typo3.cerkiew.pl/index.php?id=prawoslawie&a_id=88 . To pierwszy rozdział Jego książki Królestwo wnętrza, której lekturę w całości też wszystkim polecam. Warto też sięgnąć do pozostałych tekstów bp Kallistosa – Kościół prawosławny, Misteria uzdrowienia, Tam skarb twój gdzie serce twoje, Człowiek jako ikona Trójcy Świętej.

Po odpowiednim przygotowaniu (najlepiej pod przewodnictwem prawosławnego duchownego) przyjęcie do prawosławia rzymskich katolików i niektórych protestantów następuje zwykle przez misterium (sakrament) spowiedzi i Eucharystii. W niektórych Cerkwiach lokalnych sprawowany jest na tę okoliczność specjalny ryt przyjęcia do prawosławia.

Ze ślubem trudniejsza sprawa, bo z tego co wiem, baptyści nie uznają małżeństwa za sakrament. Trzeba będzie o tym porozmawiać z duchownym, a być może lektura podpowie więcej.

Owocnej, przekonywującej i utwierdzającej lektury życzę

Kategorie: konwersja, Ks. Włodzimierz Misijuk



Czy w prawosławiu na terenie Polski żywa jest współcześnie instytucja starca? Gdzieś wyczytałem, że bodajże na Świętej Górze Athos przebywa pewien mnich z Polski, ojciec Gabriel. Czy faktycznie jest to jedyny mnich z Polski żyjący w Athoskich klasztorach, i czy jest uznany za starca? Jeśli tak jest, czy można uznać ojca Gabriela za jedynego polskojęzycznego starca, oraz czy jest możliwy z nim kontakt, spotkanie? Krzysztof

Po pierwsze, starcostwa nie nazywałbym „instytucją”. Po drugie, nie każdy mnich żyjący na Świętej Gorze Athos to starzec (nawet jeśli to jedyny mnich z danego kraju). Z tego co wiem, o. Gabriel rzeczywiście jest jedynym athoskim mnichem z Polski. Aktywnie współpracuje w hajnowskim wydawnictwem Bratczyk.

Na temat posługi starca można też poczytać w: Przewodnictwo duchowe w prawosławiu – jeden z rozdziałów książki bp Kallistos Ware, Królestwo wnętrza, Lublin 2003; W. Misijuk, Przewodnictwo duchowe w monastycyzmie prawosławnym, Lublin 2014. Polecam lekturę 🙂

Kategorie: Ks. Włodzimierz Misijuk, literatura, wiara, życie duchowe



Od jakiegoś czasu poszukuję odpowiedzi na pytanie o rolę kobiety w prawosławiu, w prawosławnej rodzinie. Oczywiście wiem, że największym i pierwszym wzorem dla kobiety powinna być Matka Boska i powinnam wyczytywać wzorzec z Biblii, jednak to nie takie proste, jak mogłoby się wydawać. Szukam zatem źródeł, inspiracji, wyjaśnień. Widzę, że mnóstwo tego w źródłach katolickich, ale nieco obawiam się z nich korzystać nie mając dostatecznego rozeznania w różnicach w podejściu. Wielka prośba o pomoc i wskazanie źródeł. Joanna

Prawosławni też dużo piszą na temat roli kobiet w chrześcijaństwie i w Cerkwi. Mam na półce kilka tytułów po angielsku. Pierwsze z brzegu to: Orthodox Women Speak,  red. Kyriaki Kariadoyanis FitzGerald, Genewa 1999; Bonnie B. Thurston, The Widows: A Woman’s Misistry in the Early Church, Minneapolis 1989. Jest też ważna książka dostępna w tłumaczeniu na język polski – Paul Evdokimov, Kobieta i zbawienie świata, W drodze, Poznań 1991. Życzę owocnej lektury

Kategorie: Ks. Włodzimierz Misijuk, literatura



Nie jestem osobą wyznającą prawosławie, więc przepraszam jeśli napiszę jakąś gafę, ale mam pytanie które bardzo mnie nurtuje. Czy jeśli kobieta przed ślubem zajdzie w ciążę, mężczyzna musi wziąć z nią ślub? (współżył z nią z pożądliwości i rozpusty)? Jeśli wydaje się że takie małżeństwo będzie funkcjonować tragicznie czy należy w to wchodzić? (w trakcie ciąży obiecałem Matce Dziecka, że ślub wezmę, ale po namyśle stwierdziłem, że nie dam rady). Czy w ogóle zajście w ciążę i obietnica ślubu automatycznie powoduje że w oczach Boga ludzie stają się małżeństwem? Jak to jest. Jak Bóg rozliczy odmówienie małżeństwa? Jako rozwód, jako hańba, jaki to będzie grzech? Czy może jednak wchodzić w to na siłę? Marek

Trudna to sytuacja i trudne pytania, które się pojawiły. Zacznijmy od stwierdzenia, że warto byłoby zadać je sobie wcześniej, przed współżyciem „z pożądliwości i rozpusty”. Wówczas byłoby więcej możliwości wyboru. Ale stało się, teraz trzeba żyć z konsekwencjami pochopnych, nieprzemyślanych działań.

Pytanie „czy mężczyzna musi poślubić kobietę, z którą współżył i która zaszła z nim w ciążę”, sformułowałbym nieco inaczej i zapytałbym: „Czy nie powinien?” Do kolejnych pytań dodałbym kilka dodatkowych.

Zapytałbym przede wszystkim: dlaczego wydaje Ci się, „że takie małżeństwo będzie funkcjonować tragicznie”? Często cytuję „mądrości ludowe”. Jedna z nich głosi: „Jak ci się wydaje, to się przeżegnaj”… Skoro Ci się tak tylko wydaje, to nie jest to przesądzone i wcale nie musi tak być. Czy są jakieś konkretne przyczyny, które powodują tę posępną wizję? Czy jest to tylko „próba ucieczki przed konsekwencjami”? (Czy ludzie nie nazywają tego „chowaniem głowy w piasek”?)

Obiecałeś ślub, ale po namyśle stwierdzasz, że nie dasz rady. Z jakiego powodu? Czy przez to, że uświadomiłeś sobie, że mogłoby być inaczej? A może to ze strachu przed „nieplanowaną” odpowiedzialnością za Matkę i Dziecko? Nie czujesz się gotowy do roli męża i ojca? Ale to właściwie już nastąpiło – co prawda mężem „formalnie” jeszcze nie jesteś, ale ojcem już się stałeś i tego faktu nic już nie zmieni.

„Czy zajście w ciążę i obietnica ślubu automatycznie powodują, że w oczach Boga ludzie stają się małżeństwem?”; „Jak Bóg rozliczy odmówienie małżeństwa – jako rozwód, jako hańba, jaki to będzie grzech?” – na pytania postawione w ten sposób trudno mi odpowiedzieć, bo właściwie kierowane są do samego Boga. Domyślam się, że małżeństwo nie następuje „automatycznie”, bo do małżeństwa trzeba miłości i wolności, a tu pojawiła się niewygodna „presja okoliczności”. W tych pytaniach niepokoi mnie bardzo „nieobecność” Matki i Dziecka. Pytasz jak Bóg „rozliczy” Twoje postępowanie – ciążę i ewentualną odmowę małżeństwa – ale czy zastanawiasz się jak „oceni” to kobieta, z którą współżyłeś (i obiecałeś ślub) i dziecko, które spłodziłeś?

Poczucia odpowiedzialności za nie można by dopatrywać się w ostatnim pytaniu: „Czy może jednak wchodzić w to na siłę?”, ale tu też „słychać” troskę raczej o siebie, niż o nie. Uważam, że powinniście ze sobą (a może razem z waszymi rodzicami?) o tym wszystkim (po)rozmawiać. Niech ostateczna decyzja będzie przygotowana, rozsądna, rozważna i wspólna. Nie przesądzaj(cie) przy tym „z góry”, nie zakładaj(cie), że będzie źle czy tragicznie, ale zastanawiajcie się raczej, co i jak można/trzeba (z)robić, aby mogło być dobrze, albo nawet coraz lepiej. Spróbuj(cie) spojrzeć na tę sytuację „z boku” albo lepiej „z odwróconej perspektywy”, w której nauczał Chrystus, mówiąc np. „ostatni będą pierwszymi” albo „miłujcie nie tylko tych, którzy was miłują, ale nawet tych, którzy was nienawidzą”. W tej „odwróconej perspektywie” to, co „wydaje się” czarne, może okazać się tylko szare, albo nawet całkiem jasne…

„Szukajcie, a znajdziecie”. Powodzenia w poszukiwaniach życzę

Kategorie: Ks. Włodzimierz Misijuk, rodzina



Mam 35 lat. Urodziłam się w rodzinie katolickiej, ale nigdy nie czułam się dobrze w kościele, nad czym ubolewałam, bo zawsze marzyłam o tym, żeby znaleźć w sobie żywą wiarę. Od czasu do czasu wracałam do kościoła, żeby sprawdzić, czy nic się w tej kwestii nie zmieniło, niestety – bez skutku. W Boże Narodzenie trafiłam na nabożeństwo w cerkwi w Tokarach (w Koterce) i mogę to przeżycie nazwać tylko tak, że chyba pierwszy raz w życiu poczułam się jak w domu, co było dziwne, bo zupełnie nie znałam prawosławnych zwyczajów, nie rozumiałam języka. Od tamtej pory zaczęłam interesować się prawosławiem, ale też chodzić do cerkwi w moim mieście. Nabożeństwo prawosławne i język cerkiewnosłowiański dotyka mnie i dociera do mnie, chociaż ich nie rozumiem. Zastanawiam się, w jaki sposób mogłabym dołączyć do wspólnoty wiernych i po czym poznać, czy to byłaby właściwa decyzja? Intuicyjnie czuję, że tak, że musiałam trafić do cerkwi i – jeśli mogę tak powiedzieć, to doswiadczenie czekało, aż będę gotowa je przeżyć. Ale czy w tak ważnej sprawie można ufać swojej intuicji? Mam jeszcze jedno pytanie – kupiłam modlitewnik i staram się poznawać sens prawosławnych nabożeństw i modlitw, ale czuję, że brakuje mi odpowiedniej lektury. Czy mogę prosić o polecenie książki, z której mogłabym się dowiedzieć więcej? Joanna

Gdy czytałem Twą opowieść o odkryciu prawosławia w cerkwi w Tokarach wspominałem o podobnej opowieści biskupa Kallistosa Ware. To pierwszy rozdział Jego książki Królestwo wnętrza. Polecam lekturę całej książki a pierwszy rozdział jest tutaj – http://www.typo3.cerkiew.pl/index.php?id=prawoslawie&a_id=88  Myślę, że znajdziesz tu odpowiedzi na swoje pytania.

Warto sięgnąć do pozostałych tekstów bp Kallistosa – Kościół prawosławny, Misteria uzdrowienia, Tam skarb twój gdzie serce twoje, Człowiek jako ikona Trójcy Świętej.

Kategorie: konwersja, Ks. Włodzimierz Misijuk, literatura



Według mnie współżycie seksualne nie jest czymś złym, a wręcz dobrym gdy to robią dwie osoby co się kochają (który nie jest zdradą oraz jest to seks przedmałżeński). Czy też masturbacja. Jednak nie mogę zbytnio odnaleźć odpowiedzi dlaczego tak jest, że często uznawane za grzech (współżycie i masturbacja). Również często spotykałam różne artykuły mówiące, że seks w prawosławiu jest czymś dobrym dla obydwu stron. Kinga

Niektóre stwierdzenia poprzedzające pytanie zabrzmiały niejednoznacznie, więc zacznijmy od niezbędnych ustaleń.

Seks okazuje się grzechem, gdy jest „nadużywany” – nie tylko gdy pojawia się „nie w swoim miejscu i nie w swoim czasie” tj. poza łożem małżeńskim (cudzołóstwo – zdrada małżeńska albo nierząd – seks przed małżeństwem), ale również, gdy jest on na współmałżonku wymuszany (gwałt).

Masturbacja z kolei postrzegana jest jako grzech ponieważ „towarzyszą jej zwykle wyobrażenia, które są w istocie pornograficzne. Bez względu na to, czy są to wyobrażenia wewnętrzne (fantazje), czy zewnętrzne (erotyki), pociągają za sobą wykorzystanie i poniżenie innych osób. Również masturbacja okazuje się więc karykaturą tego, co powinno być stosownym wyrazem seksualności małżeńskiej. Jest ona przejawem całkowitego skupienia się na sobie i na swoim zaspokojeniu. Wyraźnie brakuje tu miłości i oddania, podstawowych elementów charakterystycznych dla błogosławionych relacji małżeńskich. [….] Udaremnia ona cel prokreacji, pozbawiona jest wzajemnego oddania, narusza również przykazanie nawołujące do życia w czystości. Aby osiągnąć swój prawdziwy cel, seksualność powinna wspierać wspólnotę dwóch osób, trwałe zjednoczenie w „jednym ciele”.” (o. John Breck, Święty dar życia. Prawosławne chrześcijaństwo i bioetyka  książka nie jest jeszcze dostępna w polskim tłumaczeniu).

O tym, jak w prawosławnym chrześcijaństwie postrzegane jest współżycie seksualne w małżeństwie (i kiedy jest dobre dla obu stron) opowiada o. Michel Philippe Laroche w książce Mały Kościół – mistyczna przygoda małżeństwa w rozdziale pt. Duchowe podstawy życia seksualnego w małżeństwie (ta z kolei jest dostępna w sklep.cerkiew.pl)

Też pozdrawiam i życzę odkrywczej lektury

Kategorie: Ks. Włodzimierz Misijuk, rodzina



Mam pytanie dotyczące małżeńskiej etyki seksualnej. Jakie jest stanowisko Cerkwi do stosunków oralnych czy też analnych? Czy są one grzechem? Kościół katolicki uważa za grzech wszystkie stosunki płciowe, które nie zakończą się złożeniem nasienia w pochwie. (Przepraszam za tak techniczny opis, ale inaczej wytłumaczyć się nie da). Jak sytuacja wygląda w Prawosławiu? Igor

W odniesieniu do „życia intymnego małżonków, Cerkiew zajmuje stanowisko niezwykle powściągliwe i jednocześnie pełne zaufania w poczucie ich odpowiedzialności”. Podczas misterium spowiedzi, kapłan „nie pragnie wdzierać się w intymność relacji tych, którzy stali się jednym ciałem […] obecność kogoś trzeciego, stawiającego pytania (nawet jeśli to osoba duchowna), byłaby nie na miejscu”.

„W nauczaniu Kościoła prawosławnego, zjednoczenie cielesne małżonków stanowi w pełni część sakramentu. Nie jest ono […] wstydliwą częścią małżeństwa! Powiedzmy wyraźnie: nie jest ono przeznaczone wyłącznie do „reprodukcji”. Mechaniczna koncepcja zjednoczenia, w której mąż i żona byliby w czasie stosunku jedynie „reproduktorami”, to herezja!

Te wybrane cytaty, które w kontekście poszukiwań pełniejszej odpowiedzi na zadane pytania, powinny zachęć Cię/Was do lektury książki Mały Kościół – mistyczna przygoda małżeństwa, a szczególnie rozdziału pt. Duchowe podstawy życia seksualnego w małżeństwie.

Aby poprawnie odpowiedzieć na obydwa początkowe pytania, wspomniany tekst sugeruje zadać następujące pytania: Komu/czemu miałoby to służyć? Czy to na pewno potrzebne/niezbędna dla podtrzymania i pogłębienia małżeńskiej więzi i miłości? Czy wypływa to z pragnienia, aby zaspokoić potrzebę bliskości ukochanej osoby? Czy na pewno pobudzi męża i żonę do kierowania swych cielesnych pragnień ku sobie nawzajem? Tutaj też dużo zależy od kontekstu…

Warto też zastanowić się nad ewentualnymi (realnymi niestety) niebezpieczeństwami. Zacytuję w związku z tym jeszcze jeden fragment: „Akt cielesny przeżywany jako czysta(?) rozrywka, a nie intymny i erotyczny wyraz głębokiej miłości, może stać się grzechem pornografii”…  Jeśli to nie rozrywka, a na przykład „przejaw ciekawości”, czy w przypadku gdy z żoną/mężem nie wyjdzie tak, jak się oczekiwało (np. jak podczas jakiejś erotycznej sceny w kinie?), nie wypadałoby obawiać się, że pojawi się demoniczna pokusa, aby wyobrazić sobie, jak by to mogło „wyjść” z kimś innym? A może nawet spróbować…? Wspomnijmy zatem na słowa Chrystus: „Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa” (Mt 5,28).

Mądrości ludowe ostrzegają: „Ciekawość – pierwszy stopień do piekła” (może się nim okazać, ale nie musi…), apostoł Paweł zaleca natomiast: „Wszystkiego doświadczajcie, ale trzymajcie się tego, co dobre” (1 Tes 5,21)

 Odkrywczej lektury życzę

Kategorie: Ks. Włodzimierz Misijuk, literatura, rodzina, wiara, życie duchowe



Podczas epidemii doświadczam wiele smutku, zwątpienia, niepewności również tych najprostszych, bytowych trosk finansowych. Czy może Ksiądz polecić mi do kogo ze Świętych kierować swoje modlitwy o ulgę i ratunek? Chwilami jest mi bardzo ciężko Kasia

Polecam modlitwy do Bogarodzicy. Jest ich wiele i są bardzo „wymowne”. To do Niej zwracamy się w trudnych chwilach z prośbą o pocieszenie i wsparcie. Warto sięgnąć do Akatystu do Bogarodzicy i wielu jego wersji w akatystach do cudownych ikon Bogarodzicy. Niektóre mogą być już dostępne w tłumaczeniu na język polski.

W związku z „niepewnością w kwestii tych najprostszych, bytowych trosk finansowych” przywołuję słowa naszego Zbawiciela, Jezusa Chrystusa – „Szukajcie naprzód królestwa Bożego i jego sprawiedliwości, a wszystko inne będzie wam dodane” (Mt 6,33).

Kategorie: Ks. Włodzimierz Misijuk, wiara, życie duchowe



Czy ustawienie zdjęcia ikony na wyświetlaczu telefonu komórkowego jest grzechem? Ustawiłem zdjęcie mirrotoczacej ikony Życiodajne Źródło a później ikony Świętej Trójcy Rublowa aby przypominała mi zawsze o Bogu. Czy tak może być, czy zgrzeszyłem? Anonim

Zanim pojawiły się ‚wyświetlacze” zdarzało się (i teraz też sią zdarza), że ikonki (albo zdjęcia bliskich im osób) ludzie wkładali do przeźroczystej przegródki swego portfela. Powód mógł być taki sam, jak opisany przez Ciebie. Uważam, że to nie było i dalej nie jest grzeszne postępowanie. Grzechem byłby brak szacunku dla ikony, odnoszenie się do niej bez poszanowania. Gdy oddajemy cześć ikonie, czcimy ukazanych na niej świętych, Jezusa Chrystusa czy Bogaroczicę – w Twoim przypadku Przenajświętszą Trójcę. Podobnie postępujemy za zdjęciami- gdy całujemy zdjęcie ukochanej osoby, nie „zatrzymujemy się” na papierze fotograficznym i obrazie, ale „sięgamy” do praobrazu – do samej osoby przedstawionej na zdjęciu.

Kategorie: Ks. Włodzimierz Misijuk, pozostałe, wiara, życie duchowe



Strona 25 z 31« Pierwsza...1020...2324252627...30...Ostatnia »