Zaprawdę zmartwychwstał! „Czym skorupka za młodu nasiąknie…”? Myślę, że to naturalne i przez jakiś czas być może być nawet nieuniknione, co nie oznacza, że nie trzeba tym się zajmować. Trudno odpowiedzieć, czy to dobre czy nie, bo nie wiem o jakie przyzwyczajenia chodzi. Niektóre zapewne mogą okazać się w miarę ‚neutralne’ (np. jeśli zdarzy się klęknąć przy przechodzeniu przez środek nawy?), ale niektórych wypadałoby zdecydowanie i konsekwentnie unikać (np. Filioque – „i Syna” w symbolu wiary). Warto zwracać baczną uwagę na to, co robimy i jak to robimy, żeby na każdym kroku pokazywać, że żyjemy świadomie, chcąc naśladować Chrystusa i podążać za Nim. To jest najważniejsze, a robić to można na wiele rożnych sposobów. Jeśli nasze postępowanie będzie napełnione miłością do Boga i do bliźniego, na pewno będzie też prawosławne…
1. Czy osoba nieprawosławna (mowa tu o katolickiej osobie) może słuchać nabożeństw w cerkwi czy uczestniczyć w mszy w Cerkwi prawosławnej?
Tak, może słuchać nabożeństw w cerkwi. W Cerkwi nie sprawujemy jednak mszy lecz Boską Liturgię. Uczestniczenie w niej jest możliwe, ale jest ograniczone do obecności, która umożliwia słuchanie modlitewnych śpiewów, obserwację liturgicznych działań a nawet reagowanie na liczne wezwania do modlitwy (Gospodu pomolimsia/do Pana módlmy się). Osoba nieprawosławna nie może jednak uczestniczyć w misterium Eucharystii. Do tego niezbędna jest jedność wiary – różnice dogmatyczne pomiędzy prawosławnym chrześcijaństwem a rzymskim katolicyzmem nie pozwalają na to.
2. Czy katolik może modlić się prawosławnymi modlitwami? (czy to jest grzech)?
Zdecydowanie można i z pewnością nie jest to grzech…
3. Czy wyznawca katolicyzmu może mieć w domu krzyż prawosławny (np. Drewniany na podstawce czy na szyi) oraz ikonę z prawosławną symboliką?
Może.
4. Czy przejście z katolicyzmu na prawosławie jest w jakimś stopniu grzechem i czy ta osoba nadal ma szansę na zbawienie czy skazany jest na zatracenie? (Na razie nie planuje zmiany religii, ale pytam w razie zmiany zdania)
Przejście z rzymskiego katolicyzmu na prawosławie nie jest zmiana religii. To zmiana wyznania. Absolutnie nie rozpatrywałbym tego w kategoriach grzechu i jako powodu do „zatracenia”. Proszę poczytać pytania i odpowiedzi w dziale „konwersja”. Polecam m.in. wypowiedź z 03-10-2020
Generalnie osoba, która zawierała związek małżeński w Kościele rzymskokatolickim, w tamtym Kościele powinna uzyskać unieważnienie tego związku. Zawarcie ponownego związku w Kościele prawosławnym jest zupełnie możliwe. Wnioskując z pytania Pani jest wyznania prawosławnego? Sugeruję więc porozmawiać z duchownym Pani parafii.
W Kościele prawosławny również są problemy i sytuacje, które mogą rozczarowywać. Niemniej jednak poszukiwania duchowe są rzeczą, która czyni naszą wiarę żywą. Poprosiłem duchownego ks. Jana Kojło, aby wsparł Pana w tych rozważaniach i poszukiwaniach. Bardzo dziękuję ojcu Janowi za zaangażowanie i myślę, że wasze kontakty będą owocne i dobre. Maila ojca Jana prześlę wkrótce na Pański adres.
Pytanie chyba zostało zadane w odpowiednim momencie. Właśnie pojawiła się informacja na cerkiew.pl o rozpoczęciu zajęć z j. cerkiewnosłowiańskiego w Białymstoku. Proszę dowiedzieć się i skorzystać.
Aby wstąpić na drogę życia monastycznego w prawosławiu, nie ma ograniczenia co do górnej granicy wieku. Postrzyżyny nie są dokonywane od razu lecz po przejściu okresu nowicjatu (posłuszanija). Jeśli rzeczywiście interesuje Pana monastycyzm, można pomieszkać w wybranym monasterze nawet nie wchodząc oficjalnie na drogę nowicjatu. Potem natomiast można uczynić kolejny krok.
Post jest bardzo ważny. Wskazuje na to sam fakt, że w prawosławnym kalendarzu zajmuje ponad pół roku. W regułach postu zapisana jest jednak wskazówka, że ludzie chorzy lub w podeszłym wieku, kobiety w ciąży, matki karmiące piersią mogą z postu zrezygnować, albo znacznie go ograniczyć. Poza tym można pościć na różne sposoby. Jedna z głównych zasad postu zaleca, aby na jedzenie wydawać mniej środków (pieniędzy) i oszczędzać czas na jego przygotowanie. W starożytności mnisi (i nie tylko) realizowali to zalecenie w sposób następujący – przeciągali koszykiem po dnie rzeki, jeziora czy morza i dość szybko i skutecznie zbierali leżące tam „śmieci’ – mięczaki, skorupiaki, muszlowe – bezkrwiste żyjątka: małże, raki, kalmary, ośmiornice itp. Tego się kiedyś nie jadło jako wykwintnych i wystawnie przygotowanych ‚owoców morza’. Wystarczyło je wrzucić do garnka z wodą, ugotować i jedzenie gotowe. Szybko i tanio. Oszczędzone środki i czas można było wykorzystać, udzielając pomocy komuś potrzebującemu. Dzisiaj tę samą zasadę najłatwiej można byłoby zrealizować idąc do jakiegoś ‚fast fooda’, zamawiając, stosunkowo niewiele płacąc (np. w porównaniu z rybą czy ‚owocami morza’) i bardzo szybko otrzymując (i jedząc (?) to, co tam serwują. Pojawia się tu wątpliwość, bo przecież hamburger nie mieści się w postnym ‚repertuarze’. Przypomina mi się tu pewien seminarzysta, który w czasie postu powstrzymywał się od ‚klasycznej’ postnej potrawy, jaką w seminaryjnej stołówce było masło orzechowe. Podczas gdy w poście wszyscy się nim ‚ratowali’, on z niego rezygnował, bo to była jego ulubiona codzienna potrawa… Inna główna zasada postu podpowiada, że w poście powstrzymujemy się od tego, co dobre, po to, aby podtrzymywać w sobie zdolność do powstrzymywania się od tego, co złe, tj. od grzechu. Czyli najważniejsze w poście jest powstrzymywanie się od grzechu, a w związku z tym najważniejszy w poście jest człowiek, nasz bliźni (bo grzechy pojawiają się w relacjach z ludźmi). Inaczej to ujmując – jeśli jem mięso, ale nie krzywdzę nikogo uczynkiem, słowem czy myślą – to najwyraźniej poszczę, bo osiągam cel postu. Powtórzę tu cytowane już wcześniej słowa św. Bazylego Wielkiego, który na wielkopostne poczynania swych współczesnych zareagował bolesnym stwierdzeniem: „Powstrzymujecie się co prawda od mięsa wieprzowego, ale swymi uczynkami i słowami swego pożeracie bliźnich…” Aby ćwiczyć się i gimnastykować w powstrzymywaniu się od grzechów, spróbuj powstrzymywać się czegoś innego, niż mięso. Przedszkolaki próbują powstrzymywać się (:-) od cukierków czy słodyczy, starsze dzieci od słuchania muzyki (tej tzw. rozrywkowej), jeszcze starsze rezygnują z dyskoteki… itp. itd. Na pewno jest coś, co lubisz, coś dobrego, co możesz ‚odstawić’ na czas postu i pomoże Ci to w ‚pilnowaniu się’ i odwracaniu się od grzechu… Z całego serca życzę powodzenia w stosowaniu rozważnych i skutecznych ograniczeń.
Dzięki za zwierzenia o Twym nawróceniu i odkrywaniu Prawosławia. Najlepszym z dostępnych wprowadzeniem do wschodniego chrześcijaństwa jest książka bp Kalliatosa Ware, „Kościół prawosławny”. Pierwsza jej część to historia chrześcijaństw, w drugiej zaś mowa o wierze i nabożeństwie. O nabożeństwach można natomiast poczytać więcej w najnowszej książce o. Konstantego Bondaruka, „O nabożeństwie prawosławnym”. Obie książki powinny być dostępne w http://sklep.cerkiew.pl Skoro nie znasz nikogo, kto uczęszcza na nabożeństwa w cerkwi, najlepszym sposobem jest poznanie kogoś takiego, a to może nastąpić po wejściu do cerkwi. Pójdź za ewangelicznym zaproszeniem: „Przyjdź i zobacz”. Można też odwiedzić kancelarię parafialna i zagadnąć proboszcza czy mógłby „służyć radą i pomocą”, albo wskazać kogoś, kto mógłby go w tym zastąpić. Odwagi życzę…
Zawsze podkreślam, że zmiana wyznania jest sprawą bardzo poważną i potrzebującą głębokiego duchowego przemyślenia. Jeśli jednak ten okres styczności z prawosławiem jest tak długi i ta myśl dojrzewała latami to najlepiej pójść do duchownego prawosławnego, którego Pan zna, lub który w Pańskim odczuciu jest jakoś bliski i porozmawiać z nim. W Polsce najczęściej wstąpienie do Kościoła prawosławnego, osoby ochrzczonej w Kościele rzymskokatolickim odbywa się poprzez sakrament spowiedzi i przez Eucharystię. W niektórych przypadkach odbywa się przez Bierzmowanie.
Czytając Twe słowa przypomniało mi się porównanie, które zastosował A. Chomiakow dla objaśnienia podziałów w chrześcijaństwie. Zacytował je bp Kallistos Were w ostatnim rozdziale swej książki „Kościół prawosławny” (s. 361-362).
Mistrz oddala się, pozostawiając swą naukę trzem swoim uczniom. Najstarszy wiernie powtarzał wszystko, czego nauczył go mistrz, niczego nie zmieniając. Jeden spośród dwóch pozostałych do nauki mistrza dodał coś od siebie, drugi zaś pewną jej część pominął. Po powrocie, nie czyniąc żadnemu z nich jakichkolwiek wyrzutów, do dwóch młodszych mistrz zwrócił się ze słowami: „Podziękujcie swemu starszemu bratu, bowiem bez niego nie bylibyście w stanie zachować prawdy, która wam przekazałem”. Najstarszemu zaś doradził: „Podziękuj swym młodszym braciom, albowiem bez nich nie byłbyś w stanie zrozumieć prawdy, którą wam powierzyłem”. Prawosławni z całą pokorą postrzegają siebie, jako owego najstarszego brata. Wierzą, że dzięki łasce Boga byli w stanie zachować prawdziwą wiarę w nienaruszonym stanie, „niczego nie dodając, ani też niczego nie ujmując”. Twierdzą, że podtrzymują żywą ciągłość starożytnego Kościoła, Tradycji Apostołów i Ojców, oraz wierzą, iż w podzielonym i zdezorientowanym chrześcijaństwie ich obowiązkiem jest nieść świadectwo tej ciągłej Tradycji, która choć pozostaje niezmienna, ciągle jest młoda, żywa i nowa.
Inne porównanie proponuje, aby nauczanie Kościoła postrzegać jak lornetkę, w której każdy element to jakiś dział nauczania Kościoła i która pokazuje wiernym drogę do zbawienia, do królestwa Bożego. Skoro prawosławni „wiernie powtarzają wszystko, czego nauczył ich mistrz, niczego nie zmieniając”, ostrość w ich lornetce ustawiona jest prawidłowo, przez co drogę do celu i ustawione na niej znaki widać bardzo wyraźnie. U rzymskich katolików, którzy „do nauki mistrza dodali coś od siebie”, pokrętło ostrości zostało nieco przesunięte i obraz tej samej drogi ku temu samemu celowi może być nieco zamazany. U protestantów, którzy „pewną część nauczania pominęli”, pokrętło ostrości zostało przesunięte w drugą stronę i obraz drogi też może być zamglony. Pytanie, którą lornetkę należałoby wybrać, wydaje się retoryczne…
Wierzę, że konwersja może być powodowana działaniem Świętego Ducha. W poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie: „Jak to rozeznać?” polecam lekturę pierwszego rozdziału książki bp Kallistosa Ware „Królestwa wnętrza” – „Dziwne, a jednak znajome: moja droga do Kościoła prawosławnego” (http://www.typo3.cerkiew.pl/index.php?id=prawoslawie&a_id=88). Warto poczytać wypowiedzi tych, którzy dokonali już wyboru. Czy można pozostać w Kościele katolickim będąc bardziej świadomą chrześcijanką z prawosławnym myśleniem? Zapewne jest to możliwe, ale może okazać się trudne… Tutaj przypominają mi się moje długie rozmowy ze studentami Instytutu św. Włodzimierza w Nowym Jorku, którzy wybrali prawosławie jako dorośli ludzie. Opisałem te rozmowy w odpowiedzi na pytanie Kevina, zamieszczone w tym dziale pod datą 19.02.2020. Usłyszeć odpowiedź na kierowane do Boga pytanie z pewnością pomoże hezychastyczne modlitewne wyciszenie…
Que vadis Magdaleno?