Od urodzenia jestem prawosławny, ale moi rodzice nie są, więc nigdy wcześniej nie chodziłem do cerkwi aż moja Żona (wcześniej katoliczka, teraz już jest prawosławna) nie zabrała mnie z sobą do kościoła. Tuż po tym poszliśmy razem do cerkwi, Ona poczuła tam, że w cerkwi się czuje znacząco lepiej, niż w kościele, więc od tamtych czasów przeważnie staramy się chodzić do cerkwi. Czy to jest grzech, że nie zawsze idziemy akurat do cerkwi, ponieważ czasami z rodzicami idziemy razem do kościoła? Sytuacja jest taka, że rodzice Żony są katolikami, z tego powodu zapraszają nas do kościoła i my się zgadzamy, bo jest to dla naszej rodziny tradycja iść do kościoła gdy się widzimy. Na pewno kiedyś wszyscy razem pójdziemy do cerkwi, ale póki co nie mieliśmy takiej okazji. Moje drugie pytanie to czy to jest grzech, że nie chodzimy co niedzielę do cerkwi? Staramy się, ale nie zawsze nam się to udaje. Ogólnie chodzimy do cerkwi całkiem regularnie, stawimy świeczki, jesteśmy na liturgii (w tym na świątecznych liturgiach), ale nie zawsze jesteśmy w niedzielę. Jesteśmy studentami i mamy dużo pracy, naprawdę mamy potrzebę iść do cerkwi, postawić świeczkę, pomodlić się, udać się na liturgię, uczestniczyć w komunii itd. Anton

Żadnego z tych pytań nie rozpatrywałbym w kategoriach grzechu. W opisanym kontekście to nawet chwalebne, że idziecie na nabożeństwo wszyscy razem. Warto jednak spróbować czym prędzej zaprosić Rodziców do cerkwi. W Białymstoku, Warszawie czy Wrocławiu mogłaby to być również Liturgia po polsku…
Spowodowana ważną przyczyną nieobecność na niedzielnej Liturgii nie jest grzechem, ale pojawia się tu niepokojące pytanie – co uznaję za ważniejsze od niedzielnej Liturgii? Czy może być coś ważniejszego? Bywają ‚nieplanowane’ okoliczności – choroba, służbowa podróż, praca (np. w szpitalu), które nie pozwalają uczestniczyć, bo to nie od nas zależne. Nieobecność na niedzielnej Liturgii, choć może nie być grzechem, może osłabiać naszą zdolność do powstrzymywania się od grzechu. Można by tu posłużyć się porównaniem do ładowania akumulatora – na rozładowanej baterii nie dojadę do celu, nie dokończę rozmowy albo nie wystarczy mi sil, aby dokończyć to, co uznałem za ważniejsze od pójścia do cerkwi…Aby uświadomić potrzebę i wagę regularnego i pełnego (połączonego z przystępowaniem do spowiedzi i komunii) uczestnictwa w Liturgii przypomnę, że w pierwszych  wiekach chrześcijaństwa obowiązywały konony, wedle których chrześcijanin nie przystępujący do komunii dwie (do IV w.) albo trzy (od IV w.) niedziele z rzędu, wykluczał się z cerkiewnej wspólnoty, bo nie uczestniczył w misterium Eucharystii, które jednoczy nas z Chrystusem i z całą Cerkwią, Jego Ciałem, które tworzą wszyscy wierni. Kilka wieków później został ponownie zmodyfikowany i stwierdza: „kto przynajmniej raz w roku…”. Dla uczęszczających w Liturgii rzadko i nieregularnie może to brzmieć „pocieszająco/usprawiedliwiająco” (?), ale gdy  pragniemy dowiedzieć się, jakie jest właściwe czy poprawne postępowanie, powinniśmy sprawdzać jak to było na początku, „u źródeł naszej wiary”…
Polecam lekturę najnowszej publikacji KTP UwB – „Przeżywanie Liturgii. Przewodnik po Boskiej Liturgii” – jest w stanie pomóc zrozumieć Liturgię i przekonać do regularnego (częstszego?) i pełnego uczestnictwa. Jest jeszcze dostępna za pośrednictwem:
https://wydawnictwo.uwb.edu.pl/ksiazka/505-przezywanie-liturgii-przewodnik-po-boskiej-liturgii
albo http://sklep.cerkiew.pl/product_info.php?products_id=5490&osCsid=1b871d3fd0fecc15688b9e37b390b2b5

Kategorie: konwersja, Ks. Włodzimierz Misijuk, rodzina, wiara



Chciałbym zapytać czy jest bezwzględnie koniecznym aby znać na pamięć m.in. następujące modlitwy: Wieruju, Cariu Niebiesnyj, Prieswiataja Troice, Dostojno jest’, Bohorodice Diewo…? Posiadam problemy z pamięcią i niestety nie opanuję na pamięć tych modlitw a jestem tuż przed konwersją na Prawosławie. Rafał

Nie widzę „bezwzględnej konieczności” pamięciowego opanowania wszystkich tych modlitw w ich cerkiewnosłowiańskiej wersji. Można je wypowiadać również po polsku. Jeśli przeszkadzają problemy z pamięcią, modlitwy można przecież czytać – to może nawet okazać się pomocne w należytym skupieniu na treści tych modlitw. Wypowiadanie modlitw „na pamięć” może niechcący prowadzić do wypowiadania  ich zbyt szybko i bez zrozumienia. Ostrożnie zatem z „wykuwaniem na pamięć”. Dobrze byłoby znać na pamięć symbol wiary –  to nie modlitwa, a streszczenie nauczania Cerkwi, wyznacznik naszej wiary.

Kategorie: konwersja, Ks. Włodzimierz Misijuk



Jestem prawosławna, ale mając lat 14-15 widziałam, że nie czuję się w tej religii, nawet potrzeba pójść do kościoła była dla mnie męcząca. Wiedziałam, że nie jestem ateistką. Dopiero po 10 latach, zrozumiałam, że dla mnie bardziej pasuje katolicyzm. Rok później trafiłam do katolickiego kościoła, i wtedy poczułam spokój na sercu. Więc teraz, od kilku miesięcy, zastanawiam się nad tym jak zmienić wyznanie z prawosławnego na katolicyzm. Co trzeba zrobić? Ala

Twierdzisz, że jesteś prawosławna, ale jednocześnie przyznajesz, że męcząca była dla Ciebie „nawet potrzeba pójść do kościółu” [zapewne chciałaś powiedzieć „kościółka”?]. Co zatem powodowało, że byłaś wówczas prawosławna? Prawosławni chodzą raczej do cerkwi [albo cerkiewki]. Jeśli nie dostrzegałaś różnicy, co wówczas decydowało o Twoim prawosławiu? „Urodzenie” w prawosławnej rodzinie czy chrzest w Cerkwi? Rzeczywiście, ma to ogromne znaczenie, ale to jeszcze nie wystarczy, aby naprawdę „być” prawosławnym chrześcijaninem. Chrześcijaninem, a prawosławnym chrześcijaninem w szczególności, trzeba się stawać. To nie kwestia „urodzenia” – to kwestia wyboru.

Posłużę się porównaniem. Powiedzmy, że chciałbym zostać np. golfistą i grać w golfa. Zapisałem się do klubu golfowego i jestem jego „pełnoprawnym członkiem” – dowodem jest moja legitymacja członkowska. Ale czy na pewno jestem już golfistą? To pytanie „retoryczne”, bo żeby stać się golfistą trzeba zacząć trenować i próbować grać. A to wymaga sporo czasu, wysiłku, chęci, wytrwałości, cierpliwości itp. itd.

W tym miejscu zapytałbym, na jakiej podstawie dokonujesz teraz wyboru, co spowodowało, że „bardziej pasuje [Ci rzymski] katolicyzm”? Czy to dlatego, że w kościele jest po polsku, nabożeństwa są krótsze i mniej męczące, bo można w nich uczestniczyć „na siedząco”? Czy „spokój na sercu” powoduje również „poluzowana” ostatnio w Kościele „dyscyplina postu”? Jeżeli rzeczywiście chodzi o tego rodzaju „ułatwienia” (nie wiem, czy dobrze się domyślam się) to ciśnie mi się „na usta” amerykańska mądrość ludowa – „no pain, no gain”… Jeśli chcę coś uzyskać, to powinienem nad tym choć trochę popracować, potrudzić się i postarać. Wtedy też pojawia się szansa, że to, co uzyskam, zostanie ze mną na dłużej, bo polska mądrość ludowa ostrzega, że co „łatwo przyszło, łatwo poszło”…

Nie wiem czy zauważyłaś, ale Twoje pytanie „jak zmienić wyznanie z prawosławnego na katolicyzm” jest na tym forum niejako „pod prąd”, bo dość często zdarzają się tutaj pytania rzymskich katolików, „jak zmienić wyznanie z rzymskokatolickiego na prawosławne”… Chcą dowiedzieć się więcej i dokładniej co albo co jeszcze można/trzeba zrobić/przeczytać, aby STAWAĆ SIĘ prawosławnym chrześcijaninem, aby podążać prawosławną drogą ku Bogu, ku zbawieniu. Nie zrażają się tym, że w cerkwi język mniej zrozumiały, nabożeństwa dużo dłuższe i „na stojąco” itp. …

Aby pomóc Ci w podejmowaniu bardziej świadomego wyboru polecam lekturę jednej z moich wcześniejszych odpowiedzi zamieszczonej w dziale „życie duchowe” z datą 03-10-2020 (to 15 strona w tym dziale). Niektóre inne też mogą okazać się pomocne…

Na dręczące Cię pytanie: „Co trzeba zrobić [aby zmienić wyznanie z prawosławnego na katolicyzm], odpowiedziałbym pytaniem: „Czy/Co dotychczas [z]robiłaś, aby [po][zo]stawać się/być prawosławną chrześcijanką?

Kategorie: konwersja, Ks. Włodzimierz Misijuk, życie duchowe



Myślę o konwersji na prawosławie. Są w nim elementy, które mnie bardzo przekonują i czuję, że właśnie tu można znaleźć prawdę. Boję się jednak, że nie będę przyjęta z powodu życia w wolnym związku. Mam partnera, z którym co prawda rozmawialiśmy o ślubie, jednak dojdzie do niego dopiero za jakiś czas. Czy w prawosławiu konkubinat to poważny grzech? Boję się negatywnego potraktowania ze strony duchownych z tego powodu, nawet jeśli jest chęć zmienienia sytuacji. Czy wyklucza mnie to z przyjęcia Eucharystii? Anna

Świadome wstąpienie do Kościoła prawosławnego niesie za sobą znaczącą odpowiedzialność, i nie chodzi tu jedynie o nieuregulowany stan cywilny. Chodzi o to by nawróceni było szczerym, żywym i świadomym. Konkubinat owszem stanowi pewien problem, ale duchowni prawosławni podchodzą do tych spraw z pewnym pasterskim wyczuciem. Jeśli chęć życia w wierze jest autentyczną to i problemy z uregulowaniem spraw rodzinnych znajdą pozytywny wymiar. Sugerowałbym porozmawiać z duchownym na ten temat.     

Kategorie: konwersja, ks. Andrzej Kuźma, rodzina



Jeżeli byłem ochrzczony w Kościele który odrzuca chrzest niemowląt (Kościół Zielonoświątkowy) to czy przy przyjęciu prawosławia taki chrzest jest ważny czy muszę przyjąć ponownie? Bartłomiej

Fakt, że niektóre Kościoły odrzucają możliwość chrztu dzieci nie koniecznie przesadzałby o ważności chrztu w takim Kościele. W tym konkretnym przypadku problem leży gdzie indziej. W 2000 r. w Polskiej Radzie Ekumenicznej został podpisany dokument o wzajemnym uznawaniu chrztu. Podpisało go siedem Kościołów, ale wśród nich nie ma Kościoła Zielonoświątkowego. 

Kategorie: konwersja, ks. Andrzej Kuźma



Jestem ewangelikiem, aczkolwiek od długiego już czasu mam przekonanie że rzeczywiście Cerkiew prawosławna jest kontynuacją pierwotnego Kościoła. Niemniej jednak w regionie gdzie mieszkam nie ma żadnej Cerkwi w obrębie niemal 100 km. Co w takiej sytuacji radziłby ksiądz? Bartosz

Nad przekonaniami trzeba jeszcze popracować aby nabrać pewności. Obecność (trudno jeszcze mówić o uczestnictwie) na nabożeństwach z pewnością na swój sposób pomaga ale tymczasem warto więcej poczytać i, jeżeli to możliwe, porozmawiać – z ‚miejscowym’ duchownym lub z innymi prawosławnymi. Wielokrotnie polecałem na tym forum wszystkie dostępne po polsku teksty metr. Kallisstosa Ware, szczególnie ‚Kościół prawosławny’ i ‚Misterium wiary’ metr Hilariona Ałfiejewa.
Problem z odległością i długimi dojazdami można by spróbować rozwiązać zapytując proboszcza wspomnianej najbliższej cerkwi czy w Pana miejscowości mieszkają jacyś jego parafianie. A może są tam inni zainteresowani prawosławiem? Razem byłoby raźniej… ‚Szukajcie a znajdziecie…’

Kategorie: konwersja, Ks. Włodzimierz Misijuk



Czy ksiądz katolicki może przechodząc na prawosławie kontynuować kapłańska posługę? Rozumiem, ze trzeba nauczyć się liturgii… ciekawi mnie jednak jak wygląda ten proces. Krzysztof

Taka sytuacja może mieć miejsce. Nauczenie się odprawiania nabożeństw nie jest chyba największym problemem. Duchowny, katolicki zachowuje stan kapłański i wymaganym jest aby zachował swój stan cywilny, czyli pozostawał w celibacie. Osoba, która jest duchownym, nie może zawierać związku małżeńskiego.  

Kategorie: konwersja, ks. Andrzej Kuźma, liturgika



Długi czas już myślę o konwersji z katolicyzmu na prawosławie. Czuję w nim Boską obecność, coś co jest Go najbliżej. Najprościej ujmę to w dwóch słowach – urzeka mnie. Moje pytanie dotyczy sytuacji już po konwersji. Czy konwertyta, ma możliwość/prawo do zostania batiuszką? Jeśli tak, czy występują jakieś inne zasady, niż dla osób które są od urodzenia prawosławne? Od zawsze czułem, i czuję powołanie do służby kapłańskiej. Jeśli istnieje możliwość wstąpienia konwertyty do seminarium, to czy istnieje jakaś możliwość nadrobienia wiedzy duchowej o Cerkwi, która jednak przez paręnaście lat bycia katolikiem jest w dużej mierze uboga? Bo bez wiedzy, studiów nie będzie, ani tym bardziej przyszłości jako duchowny. A jednak czuję do tego głębokie powołanie w prawosławiu. Jakub

Osoba, która wstępuje do Kościoła prawosławnego jest traktowana jak każdy inny członek tego Kościoła. Dlatego też, jeśli jest to młody mężczyzna, to w żaden sposób droga do kapłaństwa nie jest zamknięta, jeśli nie istnieją jakieś przeszkody natury kanonicznej. Naturalnym jest, że istnieje potrzeba zgłębiania wiary i swojej wiedzy teologicznej. Wymaga to pewnego czasu i nazwałbym swego rodzaju wrośnięcia w kulturę prawosławia. Z czasem jednak wszystko przychodzi.

Kategorie: konwersja, ks. Andrzej Kuźma



Zostałem ochrzczony i bierzmowany w Kościele Katolickim, jednak nigdy nie czułem z nim związku. Poszukiwałem duchowości, bo ta kwestia jest centralną w moim życiu i nie ma dnia żebym nie myślał o Bogu, zagadnieniach teologicznych, w tym eschatologicznych. Prawie 10 lat temu oficjalnie wystąpiłem z KK. W międzyczasie moje poszukiwania trwały, zrobiłem koło i powróciłem w rejony KK. Walczyłem ze swoją wiarą, uczestniczyłem w nabożeństwach, czytałem dużo literatury religijnej. Podjąłem decyzję powrotu do Kościoła. Mimo rozmów z księdzem proboszczem i zapewnień, że sprawę „załatwi”, mimo stawiania się na kolejne spotkania i ostatecznie na prośbę proboszcza, oczekiwania na jego telefon – nie doczekałem się go do dnia dzisiejszego, a minęły już dwa lata. A więc jestem nadal apostatą. Nie ustawałem w poszukiwaniach. Zainteresowała mnie kwestia Kościoła Greckokatolickiego, a stąd już w prostej konsekwencji ponownie zainteresowałem się Prawosławiem, z którym wcześniej miałem styczność bardziej na zasadzie turystyki. Zacząłem czytać o historii Kościoła Wschodniego, zauważać pewne kwestie, które dotąd znałem jedynie w wersji rzymskokatolickiej. Zainteresowały mnie nauki Ojców Kościoła oraz Ojców Pustyni. Nie jestem obrażony na KK, ale wschodnia duchowość, nie nastawiona aż tak na formalizm i legalizm, otwierająca się na mistycyzm i kontemplację, jest tą duchowością, którą odczuwam głęboko. Planuję niedługo wziąć udział w nabożeństwie w cerkwi (niestety najbliższe są w promieniu 90-100 km), bo do tej pory odwiedzałem je tylko jako turysta. Co mam robić w tej sytuacji? Czy jako apostata mam możliwość dołączenia do Cerkwi. Staram się tonować swoje nastroje i podchodzić do sytuacji spokojnie. Mateusz

Polecam lekturę książek bp Kallistosa Ware: ‚Kościół prawosławny’, ‚Królestwo wnętrza’ i ‚Tam skarb twój, gdzie serce twoje’. Wartościowych tekstów jest wiele więcej, ale od tych warto zacząć… Twój ‚stonowany nastrój i spokój’ są w tej sytuacji jak najbardziej wskazane. Ewentualna zmiana wyznania nie powinna następować ‚tylko dlatego, że mi się tutaj nie podoba’. Trzeba też uważać, żeby nie nastąpiła pod wpływem ‚zauroczenia’, zachwytu, pierwszego ‚dobrego wrażenia’ itp. Duchowość wschodniego chrześcijaństwa zdecydowanie różni się od tej zachodniej i choć ‚odczuwasz ją głęboko’, trzeba dołożyć wiele starań aby w głęboko w nią wejść. Prawosławie bardzo ‚akcentuje’ potrzebę żywego uczestnictwa w nabożeństwach – w ‚prawidłowym oddawaniu chwały Bogu’ i jednocześnie ‚prawidłowym nauczaniu’ (to znaczenia gr. terminu orthodoxia). Jako apostata, ale jednak człowiek poszukujący, możesz być obecny na prawosławnych nabożeństwach. Niech to (i zalecana poszerzona lektura) będzie Twoją odpowiedzią na kierowane do Ciebie zaproszenie: ‚Przyjdź i zobacz’…
Do zobaczenia zatem, np. w akademickiej cerkwi św. Marii Magdaleny w Białymstoku…

Kategorie: konwersja, Ks. Włodzimierz Misijuk



Od kiedy miałem 5 lat czułem ze w moim sercu Glowie i duszy toczy się wojna. Kiedy zacząłem się interesować prawosławiem czuje wewnętrzny spokój i jestem w zgodzie ze sobą. Przy okazji chciałem podziękować za polecenie mi ks. Jana Kojlo. Kontakt z nim dobrze mi robi. Moje pytanie brzmi: Czy to ze się dobrze czuje pod wpływem styczności z prawosławiem to zasługa Boga? Czy w ten sposób Bóg mnie chce poprowadzi musze zaznaczyć ze jest to moja piata(chyba) droga. Przy okazji mam pytanie: Czy mogę podesłać komuś z redakcji moje teksty hip hopowe kompozycje i opowiadania? Może staną się one inspiracja do wywiadu ze mną albo do jakiegoś redakcyjnego tekstu ogólnego na podstawie mojej twórczości. Michał 

Aby wiedza o prawosławnym chrześcijaństwie nie pozostawała jedynie powierzchowna, polecam lekturę książek bp Kallistosa Ware: ‚Kościół prawosławny’ i ‚Królestwo wnętrza’ oraz Hilariona Ałfiejewa ‚Misterium wiary’. Styczność z prawosławiem, dążenie do Boga i do zbawienia z pewnością działa uspokajająco, ale jednocześnie mogą pojawić się i pojawiają się trudności i niepokoje. Gdy wstępujemy na właściwą drogę (w końcu…?) i pragniemy nią wytrwale podążać, już przy pierwszym kroku pojawiają się demoniczne pokusy, ‚propozycje nie do odrzucenia’, abyśmy zrezygnowali, zatrzymali się albo nawet zawrócili. W opowieści o ‚śladach na piasku’ mowa o Bogu, który towarzyszy nam w naszej ziemskiej wędrówce i prowadzi nas przez życie, a gdy nam trudno, niesie nas na Swych ramionach, ale my nawet wówczas Go nie zauważamy…
‚Szukajcie, a znajdziecie’; ‚wszystkiego doświadczajcie, ale dobrego się trzymajcie…’

Kategorie: konwersja, Ks. Włodzimierz Misijuk, życie duchowe



Strona 2 z 912345...Ostatnia »