Kolor krzyża nie ma absolutnie żadnego znaczenia. Jest to jedynie kwestia estetyczna.
Pytanie o „najlepszy” przekład zawsze jest problematyczne, gdyż ilu biblistów tyle ulubionych przekładów. Cerkiew Prawosławna w Polsce wydała własne tłumaczenie Ewangelii na język polski. Wydany został również Trebnik – Euchologion w j. polskim. Istnieje również przekład całego Nowego Testamentu, którego dokonał błogosławionej pamięci abp Jeremiasz wraz z grupą przyjaciół. Ponadto Cerkiew brała czynny udział w powstawaniu tzw. Biblii Ekumenicznej. Poniżej zamieszczam linki do podanych pozycji. Co do pytania o wydanie przez PAKP własnego tłumaczenie całego Pisma Świętego, wydaje się to przekraczać możliwości naszej Cerkwi, gdyż takie przedsięwzięcie wymaga ogromnego nakładu pracy i środków. Dla przykładu nad przytoczoną powyżej Biblią Ekumeniczną pracowało od 1994 roku ponad 30 osób, a nad Ekumenicznym Przekładem Przyjaciół przez 30 lat pracowało 4 tłumaczy.
Linki do podanych pozycji:
Biblia Ekumeniczna http://tb.org.pl/aktualnosci/biblia-ekumeniczna-w-twardej-oprawie/
Święta Ewangelia http://sklep.cerkiew.pl/product_info.php?products_id=3518
Ekumeniczny Przekład Przyjaciół https://wydawnictwom.pl/wokol-biblii/2298-pismo-swiete-nowy-testament-ekumeniczny-9788380431232.html
Trebnik http://sklep.cerkiew.pl/product_info.php?cPath=39_69&products_id=3751
Na wstępie, aby w ogóle odpowiedzieć na to pytanie należałoby się zastanowić czym owe tzw. grzechy pokoleniowe są i skąd się wzięły. Pod pojęciem „grzechu pokoleniowego” najczęściej rozumie się grzech popełniony przez przodków, za który to występek karę ponoszą nie tylko bezpośredni winowajcy, ale również ich potomkowie. Najczęściej używanym do uprawdopodobnienia takiego wywodu cytatem jest fragment z Księgi Wyjścia: „Pan, Bóg twój, który karze występek ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia” (Wj 20,5). Równie często przywołuje się jeszcze kilka innych podobnych wyrwanych z kontekstu cytatów jak:
Czytaj dalej
Rzeczywiście w tekście Ewangelii pojawiają się takie słowa: „Gdy Jezus przebywał w jakimś miejscu na modlitwie i skończył ją, rzekł jeden z uczniów do Niego: Panie, naucz nas się modlić, jak i Jan nauczył swoich uczniów. A On rzekł do nich: Kiedy się modlicie, mówcie: Ojcze nasz…” (Łk 11,1-2). Zagadnienie to warto rozważyć w szerszym kontekście. W tej samej Ewangelii kilka wersetów wcześniej czytamy „Oni zaś rzekli do Niego: Uczniowie Jana dużo poszczą i modły odprawiają, podobnie też uczniowie faryzeuszów; natomiast Twoi jedzą i piją. A Jezus rzekł do nich: Czy możecie nakłonić gości weselnych do postu, dopóki pan młody jest z nimi? Lecz przyjdzie czas, kiedy zabiorą im pana młodego, i wtedy, w owe dni, będą pościli” (Łk 5,33-35).
Widzimy wyraźnie, że w obu fragmentach uczniowie Jezusa są rozumiani jako formalna grupa naśladowców zebrana wokół nauczyciela. Podobnie rzecz ma się z uczniami Jana i faryzeuszów. W Izraelu I wieku takie grupy uczniów zebrane wokół mistrza (rabina, proroka itd.) nie były niczym nadzwyczajnym. Często, choć nie zawsze, dana grupa wyróżniała się charakterystyczną i tylko jej właściwą formą pobożności. Mogła to być np. modlitwa ułożona przez jej przywódcę, jak ma to miejsce w przypadku uczniów Jezusa. Modlitwa, czy też reguła uczniów Jana nie przetrwała niestety do naszych czasów. Jednakże można podejrzewać, że Jan wcale nie ułożył jakiejś szczególnej modlitwy a być może jedynie określił jak często, w jakiej formie (np. z dużym czy małym talitem), w grupie czy na osobności, jego uczniowie mają się modlić.
Można, należy jednak zaznaczyć je np. dopiskiem (kat). Umożliwi to duchownemu włączenie w liturgię eucharystyczną jedynie członków Cerkwi Prawosławnej. Za tzw. innowierców kapłan może modlić się podczas innych nabożeństw np. molebnów, czy też w swojej prywatnej modlitwie. Dodatkowo wszystkie karteczki, prośby, intencje i jakiekolwiek inne zapiski mogą być zapisywane w języku Polskim.
Odnośnik do poprzedniego pytania: http://www.cerkiew.pl/zapytaj/?p=794#more-794
Pytanie dość ogólne niemniej jednak postaram się odpowiedzieć. Po pierwsze określenie Cerkiew Grekokatolicka to nazwa potoczna i niedokładna części Kościoła Rzymskokatolickiego, którą jest (zgodnie z oficjalnym nazewnictwem) Kościół katolicki obrządku bizantyjsko-ukraińskiego. Kościół Prawosławny nie utrzymuje bilateralnych stosunków z KKOBU gdyż nie jest on samodzielnym kościołem a jedynie częścią składową KRK z którym to Kościół Prawosławny jest w różnego rodzaju stosunkach wynikających np. z dialogu ekumenicznego. Co do „postrzegania” jest to pytanie o subiektywne opinie i odczucia konkretnych osób więc trudno wymagać abym wypowiadał się w tej kwestii za całość „środowiska prawosławnego”.
Takie rozumienie czasu ma swoje źródło w Piśmie Świętym. W pierwszym rozdziale Księgi Rodzaju czytamy „I tak upłynął wieczór i poranek – dzień pierwszy” (Rdz 1,5). Zwrot ten jest swego rodzaju klamrą kończącą każdy dzień stworzenia. W związku z przytoczonym biblijnym opisem, Cerkiew przyjęła, że dzień zaczyna się z wieczora, gdyż w taki właśnie sposób rozpoczął się pierwszy dzień w historii świata.
Domyślam się (jedynie) że chodzi o potrząsanie „Wozduchem” w trakcie śpiewu symbolu wiary bezpośrednio przed rozpoczęciem Kanonu Eucharystycznego. Czynność ta symbolizuje przyzywanie i obecność Świętego Ducha. Potrząsanie czy wachlowanie materiałem odnosi się do symbolicznego wyobrażenia Trzeciej Osoby Trójcy Świętej. Zarówno greckie Pneuma jak i hebrajskie Ruah oznaczają zarówno duch, jak i wiatr, powiew czy tchnienie, stąd symboliczny ruch „Wozduchom”.
Nie, pogrzeb to jedno, natomiast przygotowanie zapiski (karteczki) i pilnowanie dat 3, 9 i 40 dnia po śmierci to obowiązek rodziny zmarłego. Również prośba o tzw. sorokoust czyli codzienne, 40 dniowe wspominanie zmarłego na liturgii leży w gestii rodziny.
Rzeczywiście można zauważyć (nieraz w jednej cerkwi) co najmniej kilka wariantów podchodzenia i całowania „Płaszczenicy”. Trudno powiedzieć czy jest jakaś odgórna reguła dotycząca tej czynności. Raczej wydaje mi się, że jest to wyrazem osobistej pobożności i miłości względem Chrystusa czy Bogurodzicy. Nie ma niczego złego w całowaniu dłoni i następnie stóp czy odwrotnie. Nie jest również w żadnym wypadku brakiem szacunku całowanie samych dłoni czy stóp. Jednakże całowanie jakiejkolwiek ikony, czy to Chrystusa, Matki Bożej czy świętych w twarz czy usta jest absolutnie niewłaściwe i zabronione. Nie jest to bynajmniej wyrazem pobożności miłość, a raczej niczym nieuzasadnionej poufałości i pychy.