Wymóg odnoszący się do tego by rodzicami chrzestnymi dziecka były osoby prawosławne wynika z samej natury sakramentu. Rodzice chrzestni są świadkami dbającymi o wzrost i rozwój dziecka w wierze prawosławnej. Z tego też wynika, że aby dbać o taki rozwój dziecka trzeba być samemu wyznania prawosławnego. W naszych warunkach, ale też w warunkach innych lokalnych Cerkwi prawosławnych, gdzie społeczeństwo jest wielowyznaniowe zaczęto akceptować zasadę, że jedno z rodziców chrzestnych może być wyznania nie prawosławnego. W księgach liturgicznych odnoszących się do sprawowania sakramentu chrztu mowa jest nie o rodzicach chrzestnych, lecz o „Vospriemniku”, czyli rodzicu chrzestnym, który bierze dziecko wyjęte z chrzcielnej wody. Druga osoba (drugi rodzic chrzestny) w tym wypadku jest świadkiem wydarzenia. Absolutną normą jest aby ta osoba, która bierze dziecko wyjęte z wody była wyznania prawosławnego. Kiedy jest chrzczona dziewczynka „Vospriemnikom” (matką chrzestną) jest kobieta, kiedy chrzczony jest chłopczyk „Vospriemnikom” (ojcem chrzestnym) jest mężczyzna. Zasada ta więc nie wynika z prawa lecz z istoty sakramentu. Zauważa pani, że zna przypadki „nie spełnienia tej teorii”. Widocznie mamy do czynienia z interpretacją, która nie stosuje się do tej zasady.
Śpiew „Τον Δεσπότην, και Αρχιερέα ημών, Κύριε φύλατε: είς πολλά έτη, Δέσποτα” (pl. „(Naszego) Władcę i Arcykapłana naszego, Panie ochroń; na długie lata, Władco!”) na początku był dedykowany tylko cesarzowi, następnie został dodany element „i arcykapłana” dotyczący patriarchy. Był wykonywany w obecności obu przywódców zajmujących swoje oficjalne miejsca w świątyni. Po upadku cesarstwa patriarcha Konstantynopola przejął rolę zwierzchnika i przedstawiciela Chrześcijan w Imperium Osmańskim. Wtedy dedykacja śpiewu uległa unifikacji i była kierowana wyłącznie do patriarchy. Na przestrzeni czasu i ewolucji liturgicznej, podobnie jak wiele elementów obrzędowości i ceremoniału, śpiew ten uległ zapożyczeniu na innych dworach patriarszych, a następnie wszystkich katedrach biskupich. Stąd również przejęcie tytułu „δεσπότης” (pl. despota, władca) przez prawosławnych biskupów greckich, co ma swoje odbicie również w ruskiej i staropolskiej tytulaturze, gdzie biskupów nazywano władykami, zaś diecezje – władyctwami.
Ceremoniał Greckiego Kościoła Prawosławnego wskazuje, że śpiew ten powinien być wykonywany jedynie biskupowi wyposażonemu w insygnia władzy administracyjnej – pelerynę (mandyjas), metalowy żezł, jabłko cesarskie (w przypadku arcybiskupa Cypru) oraz ubranemu w pełną odzież – kłobuk, riasę wraz z biżuterią – krzyżem i enkolpionem.
Można, należy jednak zaznaczyć je np. dopiskiem (kat). Umożliwi to duchownemu włączenie w liturgię eucharystyczną jedynie członków Cerkwi Prawosławnej. Za tzw. innowierców kapłan może modlić się podczas innych nabożeństw np. molebnów, czy też w swojej prywatnej modlitwie. Dodatkowo wszystkie karteczki, prośby, intencje i jakiekolwiek inne zapiski mogą być zapisywane w języku Polskim.
Odnośnik do poprzedniego pytania: http://www.cerkiew.pl/zapytaj/?p=794#more-794
Takie rozumienie czasu ma swoje źródło w Piśmie Świętym. W pierwszym rozdziale Księgi Rodzaju czytamy „I tak upłynął wieczór i poranek – dzień pierwszy” (Rdz 1,5). Zwrot ten jest swego rodzaju klamrą kończącą każdy dzień stworzenia. W związku z przytoczonym biblijnym opisem, Cerkiew przyjęła, że dzień zaczyna się z wieczora, gdyż w taki właśnie sposób rozpoczął się pierwszy dzień w historii świata.
Domyślam się (jedynie) że chodzi o potrząsanie „Wozduchem” w trakcie śpiewu symbolu wiary bezpośrednio przed rozpoczęciem Kanonu Eucharystycznego. Czynność ta symbolizuje przyzywanie i obecność Świętego Ducha. Potrząsanie czy wachlowanie materiałem odnosi się do symbolicznego wyobrażenia Trzeciej Osoby Trójcy Świętej. Zarówno greckie Pneuma jak i hebrajskie Ruah oznaczają zarówno duch, jak i wiatr, powiew czy tchnienie, stąd symboliczny ruch „Wozduchom”.
Nie, pogrzeb to jedno, natomiast przygotowanie zapiski (karteczki) i pilnowanie dat 3, 9 i 40 dnia po śmierci to obowiązek rodziny zmarłego. Również prośba o tzw. sorokoust czyli codzienne, 40 dniowe wspominanie zmarłego na liturgii leży w gestii rodziny.
Rozwód, który zaistniał w życiu duchownego nie dyskwalifikuje go w niesieniu posługi kapłańskiej. Przeszkodą w sprawowaniu tej posługi byłby ewentualny ponowny związek małżeński, życie w konkubinacie lub nierządzie.
Nie ma przeszkód aby każda osoba wyznania prawosławnego podchodziła do Priczastia na Liturgii. Wymogi, które stawiane są prawosławnym wiernym chcącym przystępować do św. Czaszy są jednakowe zarówno dla duchownych jak i dla świeckich – wymagane jest odpowiednie przygotowanie i nastawienie łącznie z zachowaniem postu. Post rozumiemy jako nie spożywanie żadnych produktów spożywczych ani płynów (wyjątkiem może być konieczność zażywania lekarstw). Kiedy rzadko przystępujemy do Priczastia, wymagana jest też spowiedź. Natomiast, kiedy osoba spowiada się dość regularnie, praktyką staje się, że przystępuje ona do świętych Darów bez spowiedzi, zachowując przygotowania polegające na przeczytaniu reguły przed Priczastiem i zachowaniem postu. Najczęściej taka praktyka jest stosowana w porozumieniu ze swoim spowiednikiem. Podejrzewam, że w tym przypadku właśnie taka sytuacja ma miejsce.
Imię Hubert nie występuje w spisie imion prawosławnych, więc podejrzewam, że będzie problem z nadaniem tego mienia na chrzcie. Z drugiej jednak strony św. Hubert żył w Belgii na przełomie VII i VIII w. tj. do podziału Kościoła. Formalnie więc powinien być uznawany w Prawosławiu. W naszej Cerkwi jest dopuszczalne by rodzeństwo (brat i siostra) byli rodzicami chrzestnymi.
Pamięć św. Ariadny męczennicy (II w.) obchodzona jest w dniu 1 października (stary styl to 18 września). Na chrzcie zaś ofiarowuje się dziecku krzyżyk.