Bóg wszystkich ludzi traktuje jak Swoje dzieci. Jak dobry Ojciec z nadzieją oczekuje na nasz powrót bez względu na to, skąd wracamy czy jak daleko odeszliśmy. Powroty bywają długie i trudne, ale nie są niemożliwe…
Sakrament Spowiedzi i sakrament Eucharystii są dwiema różnymi rzeczami. Ogólnie pokajanie i przystępowanie do czaszy są ze sobą związane ale nie są uzależnione od siebie. Innymi słowy mówiąc po spowiedzi nie jest koniecznym Priczastie. Z drugiej zaś strony życie bez Priczastia w Cerkwi jest niemożliwym. Eucharystia jest Pokarmem wieczności i najwyższym aktem wspólnoty z Chrystusem. Jest Ona prawdziwym Ciałem i Krwią Chrystusa. Prawdę mówiąc pierwszy raz spotykam się z opisanym odczuciem. Myślę, że tutaj potrzebne byłoby głębokie uświadomienie sobie, że mamy do czynienia z „Ogniem Bożym”, który obraca w niwecz te czynniki, które były wymienione. Na początek proponowałbym powiedzieć duchownemu o swoich odczuciach i poprosić aby podał Eucharystię jako pierwszej osobie. Myślę, że duchowny wyrozumiale podejdzie do problemu i dalej wspólnie rozwiążecie problem.
Powroty są możliwe. Powiem więcej – są nawet wskazane i mile widziane… W opisanych okolicznościach w szczególności. Aby wrócić do Cerkwi, do prawosławia, powinnaś przystąpić do spowiedzi, opowiedzieć o tym wszystkim spowiednikowi i potwierdzić pragnienie i gotowość powrotu. Przystąpienie do komunii, uczestnictwo w misterium Eucharystii w Cerkwi będzie wówczas przejawem przyjęcia i potwierdzeniem powrotu. Co do dziecka – zostało ochrzczone, ale nie zostało jeszcze bierzmowane i nie przystąpiło do komunii, a w naszym pojmowaniu misteria/sakramenty chrześcijańskiej inicjacji to chrzest, miropomazanie/bierzmowanie i Eucharystia. Jeśli chciałabyś wychowywać dziecko w prawosławnej tradycji chrześcijańskiej poproś proboszcza swojej (byłej? albo nowej, obecnej) prawosławnej parafii, aby zostało namaszczone świętą mirrą, po czym przystąp wraz z nim do komunii. Niech to będzie nowy początek regularnego i wytrwałego uczestnictwa w sakramentalnym cerkiewnym życiu. Polecam również lekturę książek o prawosławiu: Kallistos Ware, Kościół prawosławny; Królestwo wnętrza; Hilarion Ałfiejew, Misterium wiary. Życzę nie tyle szybkiego (choć „czym prędzej, tym lepiej”, ale „lepiej później, niż wcale”), co świadomego powrotu…
Ad 1. Tak, to bardzo poważny grzech. Sam Chrystus powiedział, że już samo pożądliwe spojrzenie może być cudzołóstwem – „A ja wam powiadam: Każdy kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa” (Mt 5,28). W pornograficznym kontekście takich spojrzeń jest z pewnością wiele…
Ad 2.Trzeba z tym walczyć, wystrzegać się wszelkiego rodzaju pornografii, zwalczać chęć oglądania tych filmów. To przecież one powodują i pomnażają te „nieczyste, niemoralne, erotyczne myśli”. To z pewnością trudne, wymagające wytrwałości i zdecydowania, i do tego czasochłonne, ale na pewno możliwe. Jeśli coś przychodzi z trudem i wymaga wiele trudu, to znaczy, że to bardzo ważne i potrzebne – warto o to walczyć… Odpędzaj te myśli, nie dawaj im przystępu, zapobiegaj im lekturą Pisma Świętego i duchowej literatury. Módl się przy tym, proś Boga, świętych i swego Anioła Stróża o pomoc. Jednak jeśli sam sobie z tym nie radzisz, zwróć się z prośbą o pomoc ‚z zewnątrz’ – pójdź do terapeuty.
Anioł Stróż i święty patron to są różne osoby. Święci Ojcowie mówią, że Anioł stróż staje przy człowieku w sakramencie chrztu i towarzyszy mu przez całe jego życie. Święty patron zaś, to osoba (święty), którego imię przyjmujemy w czasie chrztu. Nazywany jest o też naszym świętym orędownikiem.
W prawosławiu kult Bożej Rodzicielki jest również bardzo duży. Trudno byłoby tutaj o wyliczanie wszelkich form oddawania czci. Natomiast jeśli ktoś jest obeznany z prawosławiem to z pewnością zauważy jak wielką czcią otacza się Bogarodzicę. Z punktu widzenia Kościoła prawosławnego dogmat o niepokalanym poczęciu lub współczesne określanie Marii jako współodkupicielki są raczej uważane za niewłaściwą interpretacją Jej roli w zbawieniu człowieka.
Magia i rzucanie uroków jest związane z działaniem złego ducha. Osoba, którą dotykają takie moce powinna prowadzić intensywne życie duchowe. Bardzo ważnym jest spowiedź i przystępowanie do Eucharystii. Modlitwy, które w znaczący sposób chronią nas przed złymi mocami to Psalm 90 i Modlitwa do św. Krzyża (znajduje się pośród modlitw wieczornych). Ogólnie czytanie Psałterza jest bardzo pożyteczne jak też regularne modlitwy osobiste.
Bywają takie trudne sytuacje, wobec których można/trzeba zastosować ewangeliczną radę samego Chrystusa: „Gdy brat twój zgrzeszy, idź i upomnij go w cztery oczy. Jeśli cię usłucha, pozyskasz swego brata. Jeśli zaś nie usłucha, weź z sobą jeszcze jednego albo dwóch, żeby na słowie dwóch albo trzech świadków oparła się cała sprawa. Jeśli i tych nie usłucha, donieś Kościołowi! A jeśli nawet Kościoła nie usłucha, niech ci będzie jak poganin i celnik!” (Mt 18,15-17) Robimy, co możemy… Aby uzyskać przebaczenie naszych win u Boga, trzeba najpierw wybaczyć tym, którzy zawinili wobec nas…
Modlitwa swoimi słowami i rozmowa z Bogiem jak z przyjacielem jest jak najbardziej w porządku – do tego powinniśmy dążyć. Jezusa Chrystusa w naszych tekstach liturgicznych nazywamy „Miłujący człowieka” – to tłumaczenie cerkiewnosłowiańskiego terminu Czełowiekolubiec, który wywodzi się od greckiego Philanthropos. Ten grecki termin bywa również tłumaczony jako „Przyjaciel człowieka”. Przyjaźń i miłość potrzebują wzajemności… Domyślam się, że zalecenie/zakaz, o którym słyszałaś na lekcji religii został przytoczony przy omawianiu zasad obowiązujących w Starym Testamencie. Kobieta, która miała miesiączkę nie tylko nie mogła wówczas siadać na łóżku, na którym spał mężczyzna – przez to, że w tym stanie była uważana za nieczystą, nie mogła niczego dotykać i nie wolno jej było wychodzić z domu… W Nowym Testamencie wygląda to zupełnie inaczej: „Wypowiadając się przeciwko „żydowskim bajkom” i starotestamentowym pojęciom czystości i nieczystości, św. Jan Chryzostom oświadcza: „[…] wszystko jest czyste. Bóg nie stworzył niczego nieczystego, bo nic nie jest nieczyste oprócz jedynie grzechu; on bowiem przyczepia się do duszy i brudzi ją […]” (J. Breck, Święty dar życia)
Trudna to kwestia, ale spróbujmy ją ‚rozgryźć’. „Warunek konieczny” małżeństwa to wzajemna miłość, która pomaga mężowi i żonie wspólnie podążać małżeńską drogą do zbawienia. Popełniłeś/liście błąd, który pociąga za sobą dalsze bolesne i trudne konsekwencje. Dobrze świadczą o Tobie słowa: ‚kocham dziecko, nie chcę aby było wychowywane w niepełnej rodzinie’ i gotowość Twego „poświęcenia się dla dziecka”, ale w okolicznościach, które opisujesz, można/trzeba zastanowić się nad innymi możliwościami roztaczania opieki nad dzieckiem. Jeżeli się nie kochacie i nie chcecie być parą, to raczej nie da się (a nawet nie można) zmienić tego ‚na siłę’. Wierzę, że po tym bolesnym i grzesznym doświadczeniu ciągle jest możliwość, że zarówno Ty, jak i ta kobieta „ułożycie” sobie dalsze życie z nowymi partnerami. Dziecko ciągle jeszcze może mieć ‚pełną’ rodzinę choć bez ‚rodzonego’ ojca… Módl się o to… Są też proceduralne możliwości uzgodnienia ilości/długości spotkań biologicznego ojca z swym dzieckiem i wspierania go materialnie. Na pytanie: „Czy jeśli nie ożenię się z matką dziecka a ożenię z tą drugą to zgrzeszę?” trudno odpowiedzieć jednoznacznie. Grzech nierządu już nastąpił. Trzeba się kajać, prosić Boga i ludzi o przebaczenie, ale też szukać najlepszych rozwiązań, które mogą jakoś pomóc wszystkim zaangażowanym. Spróbujcie o tym porozmawiać i wspólnie, polubownie, rozsądnie to ustalić. Życzę powodzenia, Bożego wsparcia i błogosławieństwa…