W naszej praktyce liturgicznej najczęściej dzieci zaczynają się spowiadać od okresu szkolnego tj. od siedmiu lat. W kanonach jest chyba tylko jedno wskazanie mówiące o wieku, kiedy dzieci powinny się spowiadać. Jest to kanon 18 św. Tymoteusza z Aleksandrii, gdzie mowa jest o dziesięcioletnim wieku dziecka (lub później).
Po pierwsze nie należy obwiniać siebie o to, że godzimy się z utratą bliskiej osoby, tym bardziej mieć wyrzuty sumienia z tego powodu. Odczytywałbym to raczej jako znak, że tamtej osobie jest dobrze w innym świecie i taka była wola Boża. Wspomnienie o tej osobie będzie z pewnością wracać. Bardzo ważne jest modlitwa za osobę, która odeszła. Ma Pani słuszność, że najważniejszy jest okres 40 dni od śmierci. Niemniej jednak ważna jest też modlitwa po upływie tego okresu. Jeśli czyta (modli się) Pani modlitwy poranne i wieczorne, są tam specjalne modlitwy za zmarłych gdzie wymieniamy imiona tych osób. Sugeruję dawać również karteczki za zmarłych aby imię było wymieniane na Proskimidii. Jeśli chodzi o to wesele w październiku, myślę, że jeśli minęło 40 dni to można pójść. Jednak zostawiłbym to pod indywidualne rozważenie.
Bardzo ważnym jest abyśmy rozumieli, że kremacja jest niezgodna z prawosławnym rozumieniem człowieka i nie powinna mieć miejsca przy pochówku zmarłego. Często ludzie nie wiedzą, że takie „ułatwianie” pochówku jest niewłaściwe i z tego rodzi się problem dla duchownych i dla rodziny. Ciało, które powstało z prochu, w naturalny sposób powinno obrócić się w proch. Zdarzają się przypadki, kiedy ludzie giną w pożarach i ich ciała również zostają zwęglone. Są święci, których ciała spalono. Dlatego też należy wierzyć, że i przypadku kremacji Pan Bóg rozwiąże problem. Należy jednak mieć świadomość, że takie działanie jest niedobre i sprzeczne z chrześcijańskimi zasadami.
Najlepszą odpowiedzią na to pytanie będą słowa Świętych Ojców:
Istnieje śmierć cielesna i śmierć duchowa. Podlegać pierwszej nie jest ani strasznie ani grzesznie, gdyż jest to prawo natury, a nie dobrej woli, jest to następstwem grzechu prarodziców. Druga śmierć – duchowa, jest wynikiem naszej woli, odpowiedzialności i nie ma żadnego usprawiedliwienia. Gdy słyszysz o śmierci duszy nie myśl, że dusza umiera podobnie ciału. Nie, ona jest nieśmiertelna. Śmiercią duszy jest grzech i wieczne potępienie. Dlatego Chrystus mówi: „Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą. Bójcie się raczej Tego, który duszę i ciało może zatracić w piekle” (Mt 10,28).
Św. Jan Chryzostom
Prawdziwa śmierć to nie ta, która rozłącza duszę od ciała, ale ta która oddala duszę od Boga. Bóg jest Życiem, ten kto odłącza się od Niego, umiera i nie ma śmiałości ku Bogu, dlatego że oddalił się od Życia.
Św. Cyryl Aleksandryjski
Pomimo, iż ludzka dusza słusznie nazywana jest nieśmiertelną, to i ona ma swego rodzaju śmierć. Śmierć ta następuje kiedy duszę opuszcza Bóg… Ta śmierć jest straszniejsza i cięższa od wszystkich utrapień, gdyż nie polega na oddaleniu duszy od ciała, ale na przeznaczeniu ich na wieczną mękę. Jak bowiem odłączenie duszy od ciała jest śmiercią ciała, tak oddalenie (rozłączenie) Boga od duszy jest śmiercią duszy. I to jest prawdziwa śmierć, gdy dusza rozłącza się od Boskiej Łaski i jednoczy się z grzechem.
Św. Augustyn z Hippony
Nie widzę nic nie stosownego w tym, że ktoś modli się w j. polskim. Rozumienie modlitw jest czymś bardzo istotnym. Kanony (modlitewne) są częścią naszej bogatej tradycji liturgicznej i czytanie ich ze zrozumieniem z pewnością przynosi wiele korzyści duchowej.
Myślę że, niska ilość wiernych, którzy przystępują do Eucharystii spowodowana jest wciąż zbyt niską świadomością wartości życia liturgicznego i eucharystycznego. Pocieszającym jednak jest to, że ta świadomość wciąż rośnie i w wielu parafiach naprawdę wielu ludzi przystępuje do Czaszy. Tradycja spowiedzi przed każdym przystąpieniem do Eucharystii wywodzi się z późnej praktyki Cerkwi, kiedy rzadko przystępowano do Priczastia, a kiedy już przystępowano, to należało po tym długim okresie najpierw przystąpić do spowiedzi.
Sprawa jest dość skomplikowana. Z pewnością jest to krzyż dla rodziców i swego rodzaju piętno. Wydaje mi się, że osoby, których bezpośrednio dotknęła ta odmienność dość różnie podchodzą do tej sprawy. Są tacy, którzy chcieliby aby ta przypadłość nie dotknęła ich i cierpią z tego powodu. Są też jednak tacy, którzy traktują swoją odmienność jako niepospolitość i wyjątkowość. Problem pojawia się, kiedy przypadłość jest rozwijana i pojawia się grzech. Myślę, że temat jest znacznie szerszy i potrzebowałby głębszego przeanalizowania, tak abyśmy umiejętnie podchodzili do tego zagadnienia.
Sugeruję pójść do spowiedzi do jakiegoś duchownego, który cieszy się autorytetem i porozmawiać na ten temat. Osobista rozmowa i wyjaśnienie o co chodzi w tych grzechach byłoby chyba najlepszym wyjściem.
Nie należy wątpić w to, że grzech został wybaczony. Jeśli szczerze wyznaliśmy swój grzech w sakramencie pokajanija i szczerze jego żałujemy, to nie powinien on obciążać naszego serca. W przeciwnym razie możemy popaść w grzech unynija (zwątpienia). Jeśli jednak myśli związane z tym opisywanym niepokojem dalej trwają, proszę pójść do spowiedzi i jeszcze raz powiedzieć o swoich problemach. Starać się również wypełniać gorliwie to co wskazał duchowny na poprzedniej spowiedzi.
Mocno w to wierzymy. W przeciwnym razie rola Cerkwi i jej misja stawałaby pod wielkim znakiem zapytania. Cerkiew została ustanowiona przez Chrystusa aby człowiek osiągał w niej zbawienie. W to nie możemy wątpić.