Bardzo mi przykro, ale nie wiem, którego świętego mogła wskazać matuszka. W sklepiku Bractwa natknąłem się kiedyś na obszerny modlitewnik, w którym zebrane były modlitwy w różnych ‚intencjach’, wypowiadane w różnych okolicznościach. Z tego co pamiętam, byli tam też wskazani święci, do których można/trzeba zwracać się z prośbą o udzielanie pomocy w obliczu określonych problemów/chorób.
W prawosławiu rozumienie znaczenia św. Liturgii (w pojęciu rzymskokatolickim – Mszy) jest bardzie rozumiane jako modlitwa wspólnoty, czyli całego zgromadzonego Kościoła. Dlatego też jako takich „zamawień” nie ma. Można oczywiście w czasie Liturii modlić się w tej czy innej intencji i duchowny często wstawia odpowiednie do sytuacji ektenie (litanie). Powszechną praktyką są również Molebny sprawowane przez duchownych, czyli krótkie nabożeństwa bądź to dziękczynne, bądź też w intencji odzyskania zdrowia lub inne.
Myślę, że należy tu rozgraniczyć pojęcie oddawania czci poprzez pokłon (nie określałbym tego jako padanie na twarz) i modlitwy w pozycji klęczącej. Rzeczywiście tradycja liturgiczna i kanoniczna (I Sob. Kan.20 i Sob. Trul. Kan.90) wskazuje, że w okresie paschalnym (tj. do od Wielkanocy do Pięćdziesiątnicy) i w każdą niedzielę roku nie należy wznosić swoich modlitw w pozycji klęczącej. Oddawanie pokłonu na Kanonie eucharystycznym (właściwie po Kanonie) w naszej praktyce nie jest interpretowane jako wznoszenie modlitw w pozycji klęczącej. Praktyka ziemnego pokłonu we wskazanym momencie jest dość powszechnie stosowana w lokalnych Cerkwiach autokefalicznych. Tak więc w niedziele nie klękamy, ale oddanie pokłonu po Kanonie eucharystycznym jak najbardziej może mieć miejsce.
Nie ograniczałbym się do ‚zamawiania’ modlitwy i ‚zlecania odsłużenia’ jej przez duchownego. Ogromne znaczenie, nie tylko w przypadku szczególnych próśb, ma nasza własna osobista modlitwa i żywe uczestnictwo w nabożeństwie. Najważniejsze ze wszystkich nabożeństw to Boska Liturgia – w misterium Eucharystii jednoczymy się z naszym Zbawicielem, Jezusem Chrystusem i uświęcamy nasze ciało i duszę, i całe życie. Liturgia obejmuje całe ‚zestawy’ modlitewnych próśb (to ektenie), które dotyczą wszystkich sfer naszego życia na ziemi i dążenia do zbawienia. Szczególna prośba mogłaby być wyrażana częstszym, np. codziennym i pełnym uczestnictwem w Boskiej Liturgii przez jakiś czas. W szczególnych przypadkach czy okolicznościach sprawujemy molebny – np. przed podróżą, na rozpoczęcie roku, roku szkolnego, pracy, w obliczu choroby itp. – z prośbą o Boże błogosławieństwo, modlitewne wsparcie Bogarodzicy i świętych w naszych przedsięwzięciach albo w trudnych chwilach – np. w chorobie. Sprawujemy je również w dziękczynieniu za otrzymane łaski i pomoc. Mamy ich wiele – to z pewnością wzmożona modlitwa. Warto też zwrócić uwagę na liczne akatysty do Chrystusa, Bogarodzicy i świętych.
Nie tylko o „topografię” tu chodzi. W naszej Cerkwi o „administracyjnej” przynależności do danej parafii decyduje adres zamieszkania i to dlatego cerkiew „topograficznie” niedaleka staje się naszą cerkwią parafialną. O wiele ważniejsza jest duchowa przynależność do wspólnoty, którą powinni tworzyć członkowie danej parafii, a to już nie działa „z automatu” czy „administracyjnie”. Pomaga w tym wspólna modlitwa i aktywne zaangażowanie w życie wspólnoty. W Europie i w Ameryce (w USA w szczególności) często się zdarza, że prawosławni po drodze do swojej cerkwi mijają nawet kilka innych, bo o parafialnej przynależności nie decyduje bliskość świątyni, a jurysdykcja czy narodowość parafianina. Np. prawosławni Grecy po drodze do swojej cerkwi, gdzie nabożeństwa sprawowane są po grecku, mogą przechodzić czy przejeżdżać obok cerkwi rosyjskiej, arabskiej, rumuńskiej, koptyjskiej czy jeszcze kilku innych, gdzie nabożeństwa sprawowane są w innych językach liturgicznych. W ostatnich dekadach dużo się zmieniło, bo coraz więcej parafii przechodzi na angielski – różnice językowe zanikają, ale ciągle pozostają kwestie kulturowe. Znam też parafie, które, choć należą do określonej jurysdykcji, jednoczą (i przyciągają) wiernych z bardzo wielu i bardzo różnych kultur, narodowości czy grup etnicznych – łączy ich wspólne prawosławne wyznawanie wiary. Uważam, że możesz (i powinieneś) zdecydować gdzie będziesz się modlił. W Białymstoku jest obecnie dziesięć parafii. Powstały przeważnie poprzez wydzielenie części wcześniej istniejącej parafii. Znam ludzi, którzy od dziecka chodzili do jednej cerkwi, a gdy została utworzona nowa parafia i w pobliżu pojawiła się nowa cerkiew, oni dalej jeżdżą do ‘swojej starej cerkwi’. Bywa, że formalności (chrzest dziecka, ślub…) dopełniają w nowej parafii, ale „na co dzień” bywają w innej cerkwi. Znam też ludzi, którzy poprosili o formalną zmianę przynależności parafialnej i choć mieszkają na terytorium jednej z nich, należą do innej. Tak więc możliwości są różne, ale trzeba przy tym pamiętać o potrzebie zaangażowania w budowanie, tworzenie i podtrzymywanie wspólnoty parafialnej, do której się należy. Wierzę, że z czasem dojdzie do tego, że w wielu cerkwiach nabożeństwa będą częściowo albo w całości sprawowane w języku polskim (albo innym, bardziej zrozumiałym). Ale to zależy od nas samych, od członków każdej parafialnej rodziny. Czy w Twojej cerkwi ktokolwiek zgłaszał potrzebę/chęć sprawowanie nabożeństw/a po polsku?
Odpowiedzi na to pytanie udziela cytat z książki o. Johna Brecka „Święty dar życia. Prawosławne chrześcijaństwo i bioetyka”. W rozdziale poświęconym homoseksualizmowi stwierdza m.in.: „kwestią najwyższej wagi pozostaje ciągłe podtrzymywanie wyraźnego rozróżnienia pomiędzy orientacją [homoseksualną] i zachowaniami. Bez względu na to, jakie są jej przyczyny (fizjologiczne, genetyczne, psychologiczne i społeczne czy najprawdopodobniej połączenie ich wszystkich), orientacja homoseksualna nie jest ani grzeszna, ani zła (z zastrzeżeniem, że w tym upadłym świecie o każdej ułomności można powiedzieć, iż jest następstwem grzechu). Osoby z taką orientacją są w najpełniejszym znaczeniu „osobami”, nosicielami obrazu Bożego i wraz ze wszystkimi innymi powołane są do wzrastania ku osiąganiu Bożego podobieństwa. Gdy usiłują zmienić orientację na heteroseksualną lub gdy codziennie zmagają się o pozostawanie w cnocie czystości, potrzebują szczególnego wsparcia, zachęty i miłości Kościoła – jego biskupów, kapłanów i laikatu. W dążeniach do osiągnięcia tego celu nieodłączną pomocą może być uczestnictwo w grupach wzajemnego wsparcia jak amerykańskie SA, a szczególnie organizacje w rodzaju Exodus International i Courage. (Założona przez ks. Johna Harveya rzymskokatolicka organizacja „Courage” ma swoje aktywne oddziały w całych Stanach Zjednoczonych Ameryki. Doświadczenie ks. Harveya utwierdziło go w przekonaniu, że osoby z orientacją homoseksualną w bardzo znaczących proporcjach rzeczywiście mogą stać się heteroseksualne, nawet jeśli w wielu przypadkach ciągle utrzymują się homoerotyczne odczucia czy wyobrażenia s. 117).”
2. Słownik języka polskiego PWN podaje:
fetysz
1. «w religiach pierwotnych: przedmiot, któremu przypisywano siłę magiczną»
2. «przedmiot mający przynosić szczęście»
3. «przedmiot, dzięki któremu fetyszysta zaspokaja popęd płciowy» zostawię to bez komentarza…
3. udawanie kogoś/czegoś kim/czym się nie jest, a do tego utożsamianie się z tym kimś/czyś jest co najmniej niepokojące…
1. Mam tu pewne wątpliwości:
a) czy prawdziwa przyjaźń ze społecznością, stowarzyszeniem, narodem jest w ogóle możliwa? Chodzi mi tu o kwestię wzajemności… Znam ludzi z orientacją homoseksualną, jeden z nich jest moim dobrym przyjacielem, ale taką samą przyjaźnią nie obdarzam całego „środowiska”… b) biorąc pod uwagę rozróżnienie pomiędzy orientacją a zachowaniami, trzeba miłować każdego człowieka, ale jednocześnie zdecydowanie nienawidzić grzechu – jeżeli widzę grzech i nie reaguję, mam problem, bo mądrość ludowa podpowiada: „milczenie oznacza zgodę”… c) inna mądrość stwierdza: „kto z kim przestaje, takim się staje”… ostrożność.
Również pamiętam okres kiedy na święto Uspienija robiono bukieciki ze zbóż ozdobione kwiatami i przynoszono do oświecenia. W nowej praktyce na święto Uspienija zaczęto przynosić bukiety, ale już nie zawierające kłosów zbóż. Myślę, że przyczyną takiej sytuacji jest to, że z jednej strony rolnictwo stało się bardzo przemysłowym i wielkoobszarowym, z drugiej zaś praktycznie wszystkie zboża zbierane są za pomocą kombajnu i na polach nie pozostaje źdźbeł z kłosami. Nowa sytuacja jakiś czas temu skłoniła mnie, aby sprawdzić w Trebniku (księga liturgiczna zawierająca modlitwy m. in. na poświęcenie różnych rzeczy) treść modlitw na poświęcenie, które dokonuje się na Uspienije. Otóż nie ma błędu ani nowości w tym, że przynosimy zioła i kwiaty. W modlitwach bardzo wyraźnie mowa jest o poświęceniu ziół. Ponadto mowa jest też o nasionach (chodzi o te, które są w kłosach zbóż), jagodach i owocach. Dary Boże, które są poświęcone służą zarówno człowiekowi jak i zwierzętom, mówi się w modlitwach. W naszych współczesnych bukiecikach (kwietkach) brakuje jednak kłosków zbóż. Właściwym byłoby zadbanie o to aby chociaż w symboliczny sposób w nich się znalazły.
Tacy starcy to bardzo wielka rzadkość i dzisiaj trudno z nimi się spotkać/porozmawiać (mężczyznom też). O tym jak bardzo to trudne podpowiada tekst bp Kallistosa – „Przewodnictwo duchowe w prawosławnym chrześcijaństwie” dostępny na cerkiew.pl – http://www.typo3.cerkiew.pl/index.php?id=prawoslawie&a_id=74 – albo w książce „Przewodnictwo duchowe w prawosławnym monastycyzmie”. Tych, którzy twierdzą, że mają taki/e dar/y najlepiej unikać i omijać ich z (bardzo) daleka… A poza tym, dociekania na temat przyszłości mogą się okazać niebezpieczne. Jedna z mądrości ludowych ostrzega: „Ciekawość to pierwszy stopień do piekła” Ostrożność jest zatem wskazana…
Jeśli chodzi o polecenie lektury to proponowałbym „Nasza wiara” autorstwa arcybiskupa Finlandii Pawła i „Droga Prawosławia w historii” ks. Aleksandra Schmemanna. Oczywiście jest wiele innych pozycji godnych polecenia. W naszym Credo wiary, które jest śpiewane na każdej św. Liturgii, jest powiedziane: „Wierzę w jedyną, świętą powszechną i apostolską Cerkiew” (Wieruju wo jedinu swiatuju sobornuju i apostolskuju Cerkow). Wszystkie te przymioty czyli jedyność, świętość powszechność (czasem tłumaczone jako soborowa lub katolicka) i apostolskość odnosimy do Cerkwi prawosławnej. Odpowiedź na to pytanie jest jasna, Cerkiew prawosławna to Cerkiew powszechna (katholiki). Trochę mnie dziwi, że osoba, która ukończyła teologię na prestiżowej uczelni nie potrafi umieścić prawosławia na mapie wyznaniowej, ponadto używa obraźliwych wyrażeń wobec prawosławnych duchownych.
Nie wiem co powiedzieć o sytuacji, która wam się zdarzyła, myślę, tu o narodzeniu długo oczekiwanego dziecka. Niech dobry Bóg wspiera was i waszą latorośl w zdrowiu i dalszym rozwoju. Według kanonicznych norm monaster Ujkowicki jest poza Cerkwią i nikt kto należy do Cerkwi polskiej, rosyjskiej, greckiej czy innej nie może tam uczestniczyć w działaniach liturgicznych. Jest to mocno znaczące naruszenie porządku cerkiewnego i osoby, które to czynią biorą na swoje sumienie znaczące obciążenie. Wszyscy bolejemy nad zaistniałą sytuacją, która skutkowała odłączeniem Ujkowic. Myślę, że Bóg pomoże rozwiązać ten problem.