Wydaje mi się, że Kościół prawosławny w jakiś specjalny sposób nie wyrażał się o dzienniczku siostry Faustyny Kowalskiej. Natomiast wyrażał się wobec dogmatu Kościoła rzymskokatolickiego na temat istnienia czyśćca. Dogmat ten Kościół rzymskokatolicki wprowadził na soborze Florenckim w 1438 r. dlatego też to wydarzenie jest brane przez teologów prawosławnych jako zasadnicze w kontekście wprowadzenia dogmatu. Prawosławie krytycznie odniosło się do tej nowości teologicznej wprowadzonej na zachodzie w XV w. Jednocześnie prawosławni podkreślają wielką wagę i potrzebą modlitwy za zmarłych. W pewien sposób przyjmują jako teologumenę (nie jako dogmat) wizje błogosławionej Teodory żyjącej w X w. gdzie ta święta opisuje wędrówkę duszy ludzkiej po śmierci do Raju przechodząc przez poszczególne „komory celne” (mytarstwa).
Szkoła powinna zapewnić nauczanie religii jeśli co najmniej siedmioro dzieci deklaruje chęć uczęszczania na religię prawosławną w danej szkole. Jeśli takiej liczby nie ma należałoby znaleźć najbliższy punkt katechetyczny i z tym punktem szkoła powinna wejść we współpracę. Jeśli te ukazania nie są dostateczne prosiłbym jeszcze raz napisać pytanie ze wskazaniem miejsca zamieszkania i nauki chłopca. Wówczas będzie możliwym wskazanie takiego punktu. Pytanie nie będzie opublikowane, natomiast podejmiemy kontakt indywidualny.
Nie rozumiem dokładnie tego czy ślub jest unieważniony czy nie unieważniony. Natomiast z pytaniem, czy dana osoba może przystępować do komunii w Kościele rzymskokatolickim należałoby zwrócić się do duchownych Kościoła rzymskokatolickiego. Prawosławni o tym nie decydują.
Nie oczekiwałbym, że w zaistniałych okolicznościach oficjalna reakcja Kościołów okaże się skuteczna. Ona częściowo właściwie już nastąpiła i nic się nie zmieniło… Ale zgadzam się, że nie powinniśmy pozostawać obojętni. Cieszą w związku z tym wieści o czysto ludzkich i chrześcijańskich reakcjach ludzi zamieszkujących zamknięty ‚pas przygraniczny’, w miarę ograniczonych możliwości próbujących okazać pomoc potrzebującym. Skoro nie możemy uczestniczyć w tych konkretnych działaniach tam ‚na miejscu’, próbujmy wspierać je ‚zdalnie’. Możliwości i przykładów jest kolka – zbiórki żywności, leków, śpiworów, koców, ubrań… Próbujmy też ‚potraktować’ ten złożony problem modlitewnie. Skora sami osobiście nie możemy „dać jeść głodnemu, pić spragnionemu, odziać nagiego czy przyjąć podróżującego/uchodźcę”, módlmy się aby udało się dokonać tego innym… w naszym imieniu…
Zmieniłbym kolejność – wszyscy zostaliśmy stworzeni na obraz i podobieństwo Boże, ale każdy jest inny, nie ma dwóch takich samych ludzi. Choć nosimy ten sam obraz Boży, rożnie dążymy do osiągnięcia podobieństwa do Boga, różnie to wychodzi i różnie wygląda. Na tej drodze zdarzają się błędy i potknięcia. To zapewne dlatego jednych lubimy bardziej, a drugich mniej albo mamy grono bliższych i dalszych przyjaciół i znajomych. Śmiem twierdzić, że batiuszka to też człowiek i też, niestety, może mu się zdarzyć popełnić jakiś błąd, przez co może zrazić kogoś do siebie… Tak w ogóle to duchowni, podobnie jak wszyscy ludzie, też mają rożne charaktery czy usposobienia – jedni są bardziej otwarci i radośni, drudzy bardziej zamknięci w sobie i poważni. To też może spowodować, że do jednych wierni lgną, a od drugich stronią… Jeśli z jakiegoś powodu rażą Cię zachowania i wypowiedzi któregoś duchownego, jeśli to możliwe i zbierzesz się na odwagę, spróbuj delikatnie zwrócić na to jego uwagę, bo może nie zdaje sobie z tego sprawy? To może być trudne… Brak zaufania nie jest grzechem, ale może nim być osądzanie, komentowanie tych zachowań czy wypowiedzi duchownego. Problem i niebezpieczeństwo polega na tym, że trudno uchwytna i łatwa do przekroczenia jest granica pomiędzy stwierdzeniem faktu, a oceną czy osądzeniem. Dotyczy to nie tylko duchownych, ale wszystkich ludzi. Tak w ogóle – jeśli mówi się o kimś i jego działaniach ‚za jego plecami’, jaki z tego pożytek? Jeśli zainteresowany o tym nie usłyszy, nic się nie zmieni, a rozmowa o tym okaże się obgadywaniem albo plotkowaniem…
Zalecałbym wytrwałą kontynuację dotychczasowych działań. Bądź sobą… Fakt, że jeszcze z nikim się nie związałaś albo nie poznałaś mężczyzny, który odpowiadałby Twoim oczekiwaniom, nie oznacza, że to nigdy nie nastąpi. Trzeba próbować dalej, aż do skutku. Sugerowałbym, abyś próbowała uwolnić się od wspomnianych lęków i obaw – one na pewno Ci nie pomagają, a mogą bardzo przeszkadzać. Spróbuj działać z wiarą, że coś jednak z tego wyjdzie, bo jeśli na podstawie dotychczasowych niepowodzeń zakładasz, że Ci się nie uda, to sama sobie przeszkadzasz. Dwaj ślepcy, którzy przyszli prosić Chrystusa o uzdrowienie, po potwierdzeniu, że wierzą, iż Chrystus im pomoże, usłyszeli słowa, które kierowane są również do każdego z nas: Niech wam się stanie wedle waszej wiary… Ślepcy przejrzeli, bo wierzyli. Róbmy zatem swoje z wiarą. Jeśli powiesz: „łatwo powiedzieć”, odpowiem stwierdzeniem – jeśli coś przychodzi z trudem i ciężko, i długo trzeba nad tym pracować, to znaczy, że to bardzo ważne i warto się tym zajmować… „Szukajcie, a znajdziecie”…
Dyrygent „rządzi” chórem, odpowiada za muzyczna/śpiewna oprawę nabożeństwa, jest kierownikiem grupy wiernych, którzy swymi głosami zapewniają melodyjne brzmienie cerkiewnych modlitw, więc posłuszeństwo jest wskazane, a nawet niezbędne, podobnie jak w każdej innej relacji pomiędzy „zwierzchnikiem i podwładnymi”. Z pewnością lepiej byłoby, gdyby w chórze panowały relacje bardziej partnerskie, koleżeńskie czy nawet przyjacielskie – wtedy zamiast sprzeczać się czy ‚wykłócać’ o repertuar, łatwiej byłoby zaproponować, zasugerować czy wynegocjować albo po prostu poprosić o inny utwór…
Postawy duchownego nie będę oceniał. Covidem można zarazić się w autobusie, sklepie, kinie, pociągu i w wielu innych miejscach, świątynie nie stanowią tutaj wyjątku. Zakrywanie ust i nosa jest wskazane we wszystkich pomieszczeniach zamkniętych łącznie z naszymi cerkwiami.
Być może w niektórych przypadkach rzeczywiście duchowni lubią tytuły. Wydaje mi się jednak, że najczęściej to redakcje cerkiewne, które umieszczają teksty danego autora lub też oficjalnie informując w jakiej jest parafii posługują się tymi tytułami. Rzeczywiście nie jest to rzecz mocno istotna kiedy mowa jest o tym czy innym duchownym.
Współczuję i polecam/zalecam niezwłoczną wizytę u psychoterapeuty. W leczeniu tych lęków przez specjalistę pomoże psalm 90[91].