Nie byłem świadkiem takiej sytuacji. Można oczywiście byłoby dywagować, czy duchowni powinni nosić maseczki w czasie nabożeństwa czy nie? Przeczytać Akatyst w maseczce to nie jest taka prosta sprawa. Zasłonięte usta znacząco utrudniają odczytywanie długich tekstów. Nawet odsłużenie molebna nie jest proste w takiej sytuacji. Osobiście uważałbym, że okolicznościami, które uzasadniałyby zasłanianie ust przez duchownych to kontakt z wiernymi w czasie spowiedzi, oczywiście nie wykluczam innych momentów.
W pytaniu jest poruszonych wiele wątków, które należałoby rozdzielić. Chodzi mianowicie o Święte Wieczory i pracę, która z pewnych względów jest wykonywana w Niedzielę. Święte Wieczory wynikają raczej z tradycji, która kształtowała się w środowisku ludowym i co do której przydawano kiedyś dużą wagę. W środowisku wiejskim pracowano dużo i ciężko, myślę, że Święte Wieczory były pewnego rodzaju formą zachęcenia do odpoczynku. Z drugiej zaś strony na takich wieczorach ludzie mogli spotykać się i śpiewać razem kolędy. W ten sposób Cerkiew zachęcała do rozwijania pobożności. Właśnie na te czynności, które są wymienione w pytaniu jak: szydełkowanie, robienie na drutach, szycie na maszynie, do tego dochodziło tkactwo, przędzenie itp. wskazywano jako na niedozwolone. Dzisiaj sytuacja zmieniła się, ale u wielu ludzi pozostaje ta świadomość zachowywania tradycji. Myślę, że w warunkach miejskich wieczory kolęd, które tak powszechnie u nas są obecne (oczywiście poza okresem pandemii) stanowią kontynuację tradycji Świętych Wieczorów. Nie ma określonych godzin, które stanowiłyby wyznacznik Świętych Wieczorów. Praca w Niedziele jest zupełnie inną kwestią. Generalnie Niedziela jest dniem poświęconym Bogu, ale jest wiele zawodów, które muszą być wykonywane w Niedziele. Cerkiew nigdy nie krytykowała, tych którzy pełnili swoje powinności w tym dniu.
Sprawa wstąpienia do Prawosławnego Seminarium nie jest zbyt skomplikowana. Po pierwsze trzeba należeć do Kościoła prawosławnego, być aktywnym w swojej parafii i w życiu cerkiewnym. Wymaganym jest aby proboszcz parafii do której należy przyszły seminarzysta przy wstąpieniu do Seminarium przesłał opinię o kandydacie. Ponadto należy ukończyć szkołę średnią i zdać maturę. Z grubsza rzecz biorąc to chyba najważniejsze punkty.
Różnie można na takie przypadki spoglądać. Można stwierdzić – ‚przepisy są dla nas, a nie my dla przepisów’ albo ‚przecież nikt na tym nie ucierpiał’. W przypadkach, które zauważyłeś być może rzeczywiście nikomu nic się nie stało i naruszenia zasad ruchu drogowego okazały się ‚bezbolesne’. Ale weźmy pod uwagę fakt, że zauważasz to dość często, inni uczestnicy ruchu drogowego zapewne też. Czy w związku z tym nie pojawia się pokusa, żeby też tak postąpić? Jeśli ‚zachęcone’ albo ‚upoważnione’ takimi przykładami niektórych dorosłych, podobnie zaczną postępować dzieci albo ktoś nieostrożny czy nierozważny, może to skończyć się tragicznie. Czy każdy, kto bezpośrednio ale ‚bezboleśnie’ naruszył zasady i dał przez to przykład ich naruszania komuś innemu, nie powinien poczuwać się wówczas do ‚pośredniego’ spowodowania tej tragedii…? Myślmy nie tylko o sobie tutaj i teraz, sięgajmy wyobraźnią nieco dalej, wspominajmy czasem o innych…
Chodzenie po kolędzie duchownych w tym roku wydaje mi się, że stoi pod dużym znakiem zapytania. Mam wrażenie, że coraz więcej parafii podejmuje decyzję, o tym, że duchowni w tradycyjny sposób nie będą chodzić po kolędzie. W parafiach zaś, gdzie duchowni będą odwiedzać domy z wodą kreszczeńską, jeśli obawiamy się o swoje zdrowie lub zdrowie bliskich w żaden sposób nie należy uważać za coś niestosownego, jeśli zadzwonimy do batiuszki i powiemy, że w tym roku nie będziemy przyjmować po kolędzie. Sytuacja związana z pandemią jest trudna i takie zachowanie jest zupełnie normalne. Bardzo ważną rzeczą jest powiadomić duchownego jeśli ktoś przebywa w izolacji lub kwarantannie, aby nie przychodził, lub przenieść wizytę na inny termin.
Na początku wyjaśnię, że powyższe pytanie jest komentarzem do mojej wypowiedzi, która została opublikowana na tym portalu w dniu 17.12.2020. Pytanie dotyczyło w jaki sposób jest finansowana Cerkiew prawosławna w Polsce? Kiedy mówię o finansowaniu Cerkwi przez Państwo, to mam na myśli państwowe uposażenie duchownych i pomoc w budowie lub utrzymywaniu budynków sakralnych. Taka sytuacja, kiedy prawosławni duchowni otrzymują państwowe uposażenie (wypłatę) od Państwa ma miejsce w katolickiej Belgii, luterańskiej Finlandii czy prawosławnej Grecji (chociaż w Grecji coś się zmienia w tym systemie). Państwo również znacząco pomaga w utrzymaniu świątyń (być może są jeszcze inne Państwa w Europie, które w podobny sposób układają swoje relacje z Kościołem) . W Polsce taka sytuacja nie ma miejsca i dlatego nie można mówić o finansowaniu Cerkwi przez Państwo. Dlatego też w mojej odpowiedzi z 17 grudnia mówiłem o tym, że „Cerkiew jako taka nie jest finansowana przez Państwo”. Natomiast jeśli chodzi o lekcje religii w szkołach, owszem, można tu mówić o pewnym pośrednim pomaganiu Cerkwi. Duchowni, którzy uczą religii otrzymują nauczycielskie uposażenie i to w znaczący sposób pomaga ich sytuacji finansowej. Są też ludzie świeccy, którzy ukończyli studia teologiczne i stali się nauczycielami religii. Tutaj już trudniej mówić o finansowaniu Cerkwi, chociaż generalnie w ten sposób Państwo wspiera Kościół. Dodam, że taka sytuacja dotyczy wszystkich Kościołów i związków wyznaniowych w Polsce, które swoją sytuację prawną oparły na Ustawie o stosunku Państwa do swego Kościoła. Nie chodzi tu wyłącznie o Kościół rzymskokatolicki czy prawosławny. Większość Państw europejskich swoje relacje z Kościołem układa w sposób „przyjazny”. Stąd też większość Państw w Europie zapewnia wsparcie duchowe osobom, które są chore (w szpitalach), osobom, które są osadzone, lub pełnią służbę wojskową. Czy to jest wspomaganie Kościoła?, można tak powiedzieć, ale, jest to też normalną służba duchownych, do której są oni powołani i za którą otrzymują pewne wynagrodzenie. Takie sytuacje i przypadki można mnożyć i analizować. Z pewnością może dochodzić do nadużyć w tych relacjach i tej „przyjaźni” Państwa z Kościołem i to może nas w naturalny sposób gorszyć i wywoływać rozdrażnienie.
Takiego stanowiska nie ma, dlatego, że nie ma podniesionego zagadnienia o autokefalii Cerkwi na Białorusi. Jeśli taka sprawa zostanie poruszona i wszystkie wymogi kanoniczne będą wypełnione, to można spodziewać się, że stanowisko PAKP będzie pozytywne.
Nie jestem w stanie odnieść się do tego pytania. Potrzebna byłaby tu analiza tzw. Konwencji stambulskiej i zagadnień poruszonych w Komunikacie. Ewentualne pytanie można byłoby kierować do rzecznika prasowego.
Odpowiedziałbym stwierdzeniem: „I tak źle, i tak niedobrze”
Dziękuje bardzo ojcu za wsparcie. Taki głos jest bardzo ważny i cenny w zaistniałej dyskusji.