Chyba lepiej mówić o używaniu ‚czotek’ do odmawiania Modlitwy Jezusowej. Błogosławieństwo duchownego na pewno nie zaszkodzi, ale jeśli to ma być jeden ze sposobów sprawowania codziennej indywidualnej modlitwy, nie będziesz się ograniczać tylko do Modlitwy Jezusowej i koncentrować na niej, jak to opisane jest np. w ‚Opowieściach pielgrzyma’, to nie widzę takiej konieczności. Owocnej modlitwy życzę
Odpowiedzi na te pytania proszę szukać w tekście o. Johna Brecka, który ukazał się niegdyś w Przeglądzie Prawosławnym: http://archiwum.przegladprawos
Nieco więcej na ten temat o. John napisał w książce „Święty dar życia. Prawosławne chrześcijaństwo i bioetyka”, która ciągłe jeszcze przygotowywana jest do druku…
Moim zdaniem to niedopuszczalne. Kojarzy mi się z samobójstwem. C.S. Lewis porównał życie człowieka do statku, który płynie po oceanie. Ten statek jest własnością Boga, który nam go powierzył, abyśmy doprowadzili go do bezpiecznej przystani królestwa Bożego. Ocean bywa spokojny, ale zdarzają się też burzowe fale. Jeśli woda zalewa pokład i ładownie, trzeba ją wypompować. Jeśli statek uderzył o skałę i w kadłubie pojawiła się dziura, to trzeba ją załatać. Trzeba robić wszystko, co niezbędne do osiągnięcia celu. Zaniechanie napraw to skazywanie statku (siebie) na zatonięcie, a to „nie po drodze” do królestwa Bożego. Czy „pozostawianie losu w rękach Boga” nie jest oczekiwaniem, że Bóg zrobi za nas to, co jest naszym zadaniem i tylko my możemy/powinniśmy to zrobić? Z Bogiem wszystko jest możliwe…
Są takie modlitwy, trzeba szukać ich w obszernych modlitewnikach, które zawierają modlitwy w wielu rożnych intencjach. Polecam modlitwy do św. Symeona Mirotoczącego, wielkiego serbskiego świętego i winogrona z winorośli rosnącej na jego grobie. Więcej informacji po angielsku – https://www.johnsanidopoulos.com/2018/02/the-miraculous-vine-of-saint-symeon.html
W odpowiedzi na to pytanie posłużę się cytatem z książki o. Johna Brecka, „Święty dar życia. Prawosławne chrześcijaństwo i bioetyka”. W rozdziale o seksualności o. John podkreśla: „Poprawne obchodzenie się z seksualnością dotyczy każdego chrześcijanina, mężczyzny czy kobiety, samotnego czy pozostającego w związku małżeńskim. Dlatego praktyczną zasadą zarówno na czas randkowania, jak i na okres narzeczeństwa, byłoby powstrzymywanie się od
działań powodujących wzrost pobudzenia do stanu, w którym mogłyby dojść do orgazmu. Gdy dwoje ludzi poznaje się, lubi się i przywiązuje się do siebie, to całkiem naturalne, że od nieśmiałych gestów czułości przechodzą do pocałunków i pieszczot. Zawsze powinni jednak pamiętać, że „naturalne” jest upadłe i – szczególnie w sferze seksualności – ciągle pozostaje otwarte na demoniczne podszepty. Racjonalizacja lub „zracjonalizowane” namiętności są w stanie bez wielkiego trudu prowadzić przez kolejne stopnie zażyłości, dopóki dana para nie odda się nierządowi, a najlepszych nawet intencji nie pokryje kurz. Wielu młodych ludzi przyznaje przy spowiedzi: gdy do tego dochodzi, czują się zbrukani i poniżeni, nie z powodu samego seksu, lecz przez to, że zrujnowany został jakiś ideał oraz, co zdarza się nadmiernie często, ktoś zostaje nieodwracalnie zraniony. […]
Narzucanie ograniczeń – udzielanie konkretnych odpowiedzi na pytanie, gdzie „ustalić granice” – jest zwyczajnie niemożliwe z tej prostej przyczyny, że wydają się legalistyczne czy nieuzasadnione, a przez to przestrzeganie ich przychodzi z tak wielkim trudem.”
Życzę zatem uważnej ostrożności w relacjach i zdecydowanej wytrwałości w dobrych i słusznych postanowieniach
Możliwości są co najmniej dwie. Dużo zależy od tego, o jakiego rodzaju poczęstunku mowa. Jeżeli to spotkanie pracowników przy kawie i herbacie (skoro odbywa się to w godzinach pracy to raczej bez alkoholu), z ciastem i słodyczami, to nie widzę problemu. W poście najważniejszy jest człowiek i międzyludzkie relacje. Jeżeli urodziny są pretekstem do miłego, spokojnego spotkania w gronie współpracowników, warto z niego skorzystać. Jeśli poczęstunek nie miałby być tylko ‚deserowy’ a do tego miałby być jeszcze ‚zakrapiany alkoholem’, można by rozważać propozycję przesunięcia spotkania na inny termin, albo serwować poczęstunek bez mięsa i nabiału, tłumacząc to wielkopostnym kontekstem. Dużo zależy od ‚kontekstu’ – wierzę, że jakaś nowa ‚niestandardowa’ propozycja może być przyjęta z zainteresowaniem. Rozważnej i trafnej decyzji życzę
Po pierwsze nie ma czym się martwić. Dziecko zostało ochrzczone w Imię Św. Trójcy i to jest zasadnicza sprawa. Jeśli dobrze rozumiem, było pewne zagrożenie życia i dlatego spieszyliście się z chrztem, potem zaś było jego dopełnienie. W opisywanym przypadku wydaje się, że wszystko zostało zrobione prawidłowo. Takie elementy jak chrzczonka, są raczej pewnym dodatkiem, który nie dotyczy istoty chrztu. Ryt chrztu w przypadku dopełnienia przewiduje taką drogę, gdzie już nie występują egzorcyzmy i czytanie Kredo (Wieruju). Przynoście malucha do cerkwi, niech przystępuje do Eucharystii i niech korzysta z darów Łaski Bożej.
Uważam, że rozumowanie i podejście Pani do tej sprawy jest właściwe. W naszym życiu powinniśmy kierować się postawą Ewangeliczną i zdrowym rozsądkiem do takich zagadnień.
Z pytania wnioskuję, że zadane ono jest przez osobę młodą. Decyzja o wstąpienia na drogę życia monastycznego powinna być podjęta odpowiedzialnie. Dlatego też wskazanym jest aby osoba, która decyduje się na taką formę życia podejmowała decyzję jako pełnoletnia. W wieku pełnoletności obowiązkowe nauczanie, nawet średnie już właściwie jest zakończone. Jeśli zaś osoba nie jest pełnoletnią może zbliżyć się do życia monastycznego jako nazwijmy to „przyjaciel monasteru” i zgłębiać swoją duchową drogę, potem zaś podjąć decyzję o ewentualnym wstąpieniu do monasteru
Aby wstąpić na drogę życia monastycznego w prawosławiu, nie ma ograniczenia co do górnej granicy wieku. Postrzyżyny nie są dokonywane od razu lecz po przejściu okresu nowicjatu (posłuszanija). Jeśli rzeczywiście interesuje Pana monastycyzm, można pomieszkać w wybranym monasterze nawet nie wchodząc oficjalnie na drogę nowicjatu. Potem natomiast można uczynić kolejny krok.