Spokojnie takie osoby opisane w pierwszym przypadku jak i drugim mogą być chrzestnymi dla pani córeczki. Prawdę mówiąc nie spotkałem się w naszym ustawodawstwie cerkiewnym z takim wyrażeniem jak „kumowie krzyżowi”.
Wydaje mi się, że zaczął pan o właściwej „Księgi” tj. od poznawania św. Liturgii. Jeden z naszych hierarchów podkreślał, że najlepszą formą poznania Prawosławia jest uczestnictwo i poznanie św. Liturgii. Jeśli chodzi natomiast o poznanie literatury, która przedstawiałaby i objaśniała w pewien sposób historię, nauczanie i istotę Kościoła prawosławnego sugerowałbym na początek niewielką książkę arcybiskupa Kościoła prawosławnego w Finlandii, Pawła, pt.: „Nasza wiara”. Inną książką, która jest polecana to „Prawosławie” ks. Sergiusza Bułgakowa. Są też publikacje, które wskazują jak należy zachowywać się w świątyni. Wydaje mi się jednak, że są to opracowania nieco schematyczne i zachowanie, które jest charakterystyczne dla prawosławnych w Polsce wcale nie wygląda tak samo jak zachowanie np. w Grecji czy Rosji. W tej sytuacji właściwym byłoby obserwowanie wiernych i żywe uczenie się połączone z własnymi odczuciami i własną pobożnością. Ważnym jest abyśmy sami czuli się swobodnie w wyrażaniu naszych duchowych odczuć i nie tworzyli schematów. Myślę, że właściwym byłoby uczestnictwo w Liturgii sprawowanej w j. polskim. Proszę zainteresować się czy w mieście w którym pan mieszka, gdzieś jest sprawowana Liturgia w j. polskim.
Święci Starego Testamentu, najczęściej prorocy, królowie, praojcowie są jak najbardziej czczeni w Prawosławiu. Mają oni swój dzień w kalendarzu liturgicznym i wtedy obchodzona jest ich pamięć i wznosimy w sposób szczególny nasze modlitwy do nich. Naturalnie możemy też wznosić do nich nasze modlitwy indywidualne. Dodam, że jedna z najstarszych świątyń w Białymstoku jest pod wezwaniem św. proroka Eliasza.
Wymóg odnoszący się do tego by rodzicami chrzestnymi dziecka były osoby prawosławne wynika z samej natury sakramentu. Rodzice chrzestni są świadkami dbającymi o wzrost i rozwój dziecka w wierze prawosławnej. Z tego też wynika, że aby dbać o taki rozwój dziecka trzeba być samemu wyznania prawosławnego. W naszych warunkach, ale też w warunkach innych lokalnych Cerkwi prawosławnych, gdzie społeczeństwo jest wielowyznaniowe zaczęto akceptować zasadę, że jedno z rodziców chrzestnych może być wyznania nie prawosławnego. W księgach liturgicznych odnoszących się do sprawowania sakramentu chrztu mowa jest nie o rodzicach chrzestnych, lecz o „Vospriemniku”, czyli rodzicu chrzestnym, który bierze dziecko wyjęte z chrzcielnej wody. Druga osoba (drugi rodzic chrzestny) w tym wypadku jest świadkiem wydarzenia. Absolutną normą jest aby ta osoba, która bierze dziecko wyjęte z wody była wyznania prawosławnego. Kiedy jest chrzczona dziewczynka „Vospriemnikom” (matką chrzestną) jest kobieta, kiedy chrzczony jest chłopczyk „Vospriemnikom” (ojcem chrzestnym) jest mężczyzna. Zasada ta więc nie wynika z prawa lecz z istoty sakramentu. Zauważa pani, że zna przypadki „nie spełnienia tej teorii”. Widocznie mamy do czynienia z interpretacją, która nie stosuje się do tej zasady.
Podejrzewam, że z nadaniem imienia Oliwier będzie problem. Jest to imię zachodnie i nie znajduje się w spisie imion prawosławnych. Natomiast z nadaniem imienia Miłosz nie powinno być problemu. Co prawda nie funkcjonuje ono również w naszym spisie imion, lecz jednym z ważniejszych świętych o tym imieniu był Miłosz Obilicz, serbski święty, który poniósł śmierć razem z cerem Łazarzem na Kosowskim polu w 1389 r. Takie imię jest nadawane na chrzcie w krajach słowiańskich, spotyka się też w Polsce.
Rozwód, który zaistniał w życiu duchownego nie dyskwalifikuje go w niesieniu posługi kapłańskiej. Przeszkodą w sprawowaniu tej posługi byłby ewentualny ponowny związek małżeński, życie w konkubinacie lub nierządzie.